Wczoraj przed bieganiem porozciagalem się chwile i juz na samym poczatku biegu pojawil się u mnie ostry, klujacy bol. Przerwalem trening po przebiegnieciu pierwszych parudziesieciu metrow bo bylo z kroku na krok tylko gorzej, do tego stopnia ze ostatnie metry samoczynnie spowolnily sie bez mojej ingerencji. Tempo biegu 25km/h wiec juz trzeba wyrzucac i naciagac tymi kulapetami. Nie pojawil sie zaden obrzek, siniak i nic z tych rzeczy... noge moge podnosic normalnie, jezdzic na rowerze, wchodzic po schodach, napinanie miesnia raczej też nie wywoluje bolu, przysiady spoko, mysle ze nawet spokojny trucht na biezni ~12km/h nie bedzie powodowal dolegliwosci - za to zaczyna strasznie bolec przy naciaganiu go irolowaniu. Chwilowe rolowanie na moment przynosi ulge(przy pierwszych ruchach bol jest niedozniesienia, kolejne juz nie bola wcale), ale nie jestem pewny co sie stalo wiec nie bede tego robic. Wizyte u ortopedy mam dopiero w przyszlym tygodniu, ale moze ktos cos slyszal lub sam przechodzil przez cos podobnego? Jedyny objaw to wlasnie bol przy naciaganiu, ostatnio uprawialem stretching dwuglowych - ogolnie tylniej powiezi, wiec moze to miec jakis zwiazek z tym?
Pozdrawiam