Ja to widzę w nieco innym świetle. Owszem, gleba się wyjaławia, warzywa, owoce, mięsa są i będą pewnie coraz gorszej jakości...
Ale w takim razie, po kiego grzyba, młodzi ludzie, zamiast bazować na konwencjonalnej żywności - sięgają z miejsca, zaczynając trenować, po suplementy, które w większości są gorszymi zastępnikami jedzenia
Widzisz w tym logikę, bo ja nie.
Zamiast zjeść owoce, które zawierają witaminy, mikroelementy, są pożywką dla flory jelitowej, zawierają flawonoidy chroniące wątrobę przed cukrem i cały organizm przed truciznami - siup: GAINER. W którym jest dużo więcej skoncentrowanego cukru, często też fruktozy. Bez osłony błonnika , bez osłony witamin, bez flawonoidów... Imo czysta głupota w przypadku początkującego sportowca.
Zamiast mięsa czy jajek, które zawierają oprócz białka inne składniki odżywcze - białko w prochu. Żeby to jeszcze było samo białko, pół biedy, ale doprawione aromatami, konserwantami i słodzikami. Bo ma ciasteczkowy, kokosowy, taki, (sraki), owaki smak...
Czy to jest konieczne? Nie, absolutnie. To dziecinne. Albo jesteś myślącym człowiekiem, dbasz o swoje ciało - albo jak dziecko, sięgasz po produkty niepewne, choć atrakcyjne smakowo. Do kogo chcesz mieć później pretensje, jak zachorujesz? Sam wybierasz takie badziewia.
Zawodowcy to inna para kaloszy. Sport zawodowy w dzisiejszych czasach ma niewiele wspólnego z prawdziwym sportem, raczej z założenia jest to BEZWZGLĘDNA EKSPLOATACJA ciała, aby osiągnąć jak najlepszy wynik.
Chcesz to robić, dla sławy, dla pieniędzy - twój wybór i twój problem. Jeśli od tego cierpi twoje ciało - zawsze możesz odejść. W innych zawodach też ludzie podejmują ryzyko różnego rodzaju, również zdrowotne, dla pieniędzy albo innych korzyści, jakie mają z takiej pracy.
ALE NIKT NIKOGO NIE ZMUSZA, BY ZOSTAŁ ZAWODOWCEM.
Dodatkowo - amatorzy, zachowujący się jak zawodowcy, EKSPLOATUJĄCY swoje ciała - też to robią na własne życzenie, przecież nikt nie zmusza amatorów do brania sterydów, hormonów i innych rzeczy.
O czym więc do mnie piszesz, bo nie bardzo rozumiem. Zwykły, trenujący amatorsko człowiek, nie potrzebuje pchać w siebie niebezpiecznych środków ani dużych ilości suplementów.
Po prostu trzeba mieć swoje priorytety. Jeśli dla mnie priorytetem jest zdrowie i temu podporządkowuję swoje działania w kierunku poprawy sylwetki - będę działać w taki sposób, by sobie nie zaszkodzić. Nikt mnie nie zmusi do niszczenia swoich narządów nadmiarem jedzenia, suplementami z zawartością niedostatecznie przebadanych substancji itp. itd.
Wg starego powiedzenia - mierz siły na zamiary. Jeśli układ pokarmowy nie pozwala mi na jedzenie dużych ilości białka i przez to moja sylwetka może być co najwyżej średnia - zostanę przy takiej średniej. A jeśli zacznę brać dziwne suple, by to za wszelką przełamać - to mój wybór, moja odpowiedzialność i moje ryzyko - ale nikt mnie do tego nie zmusza.
Piszesz o glutenie - 20 lat temu też były puchate drożdżówki, pączki i inne wyroby. Biała mąka nie różniła się znacząco niż dziś. Dlaczego wtedy gluten mniej szkodził ludziom? Dziś po prostu sami, na własne życzenie , kupują produkty z największą zawartością glutenu. polepszaczy... Czy to wina naszych czasów? Nie to wina niewiedzy i/lub głupoty. Gdyby ludzie nie kupowali szajsu w postaci dmuchanych chlebów, producenci przestaliby to produkować, proste.
Wybierając dobre źródła jedzenia, nawet sportowiec nie będzie potrzebował dużych ilości suplementów, tylko problem w tym, że ludzie często sami chcą jeść byle g... , a później mają potrzebę używania supli, by to naprawić.
Czytałeś ten artykuł:
http://potreningu.pl/articles/4886/czy-slodziki-tucza-cz--iii ?
Pojedyncza substancja może zmienić funkcjonowanie całej naszej flory jelitowej. Badań jest mało, ale badanie na ludziach dość wymowne - większa część ochotników ucierpiała. Być może przy dłuższym czasie % ludzi z zaburzeniami flory jelitowej i insulinowymi, by się jeszcze zwiększył, bo im dłużej jesteśmy wystawieni na szkodliwe substancje, tym ich siła działania z reguły jest większa.
Dodatkowo, w badaniach na gryzoniach , np. sukraloza powodowała powstawanie nowotworów.
Powiedz, ilu ludzi to czyta i ile się przejmuje? Moim zdaniem margines. Większość uważa, że się zdrowo odżywia i dba o sportową formę, bo stosuje
odżywki białkowe.
Gdyby np. mój mąż jadł przypadkiem taką odżywkę i dowiedział się, że zawiera takie podejrzane składniki, to w ciągu 30 sekund zawartość wylądowałaby w toalecie i nigdy więcej by po to nie sięgnął. A młodzi? Młodym brak instynktu samozachowawczego - nic nie boli, znaczy się jest ok. Albo coś tam boli, ale przecież to są SUPLEMENTY, bez nich będzie trudniej robić formę... Albo raka. Bo nie zdają sobie sprawy, że choroby nowotworowe rozwijają się w większości powoli i bez objawów.
Wiesz, dlaczego starsi są ostrożniejsi, niż młodzi? Bo pamiętają czasy, kiedy nie było tylu nowotworów i wiedzą, że to nie przypadek, że na obecnym jedzeniu, chemii - jest więcej.
Gdyby młodzi byli mądrzy, to z wiedzą, że żywność jest coraz słabszej jakości - unikaliby podejrzanych środków, jak ognia. Po to, żeby zminimalizować w swoim życiu trucizny, nie narażać się dodatkowo. Tendencja jest dokładnie odwrotna - wolą uwierzyć, że w jedzeniu jest za mało witamin , a to jest pretekstem do sięgnięcia po różne mocniejsze środki. W sumie wychodzi na to, że ciut obniżona zawartość witamin nie wyrządziłaby im znaczącej szkody, a stosowanie suplementów nieobojętnych dla układu pokarmowego, zdrowia - jest w stanie zniszczyć je bezpowrotnie.
Z deszczu pod rynnę. Jedzenie nie jest jeszcze na tyle złe ani trujące, jak te suple, którymi ludzie próbują często naprawiać jego rzekome niedostatki.