Mam taki problem z prawym łokciem otóż już od około 40 dni mnie boli na ogół nic z tym nie robiłem ale wydaje mi się że ból już przechoidzi. Łokieć zaczynał mnie boleć stopniowo obudziłem się pewnego dnia i czyłem że mnie lekko boli (myślałem że podczas snu dotknełem łokciem do ściany i tak przespałem kilka godzin) lecz ból przez dwa następne dni wzrósł i niebyło to takie kręcenie jak by był przyziębiony tylko jakieś inne. Przed bólem poprzedniego dnia nie ćwiczyłem nic CHYBA nie podnosiłem ciężkiego (dobrze już nie pamiętam) łokieć boli mnie tylko gdy napięty jest triceps, gdy podnoszę coś na bicepsa nawet w granicach możliwości to bólu nie ma także przy martwym ciągu nic nie boli ale już wyciskając na klatke lub barki ból jest (jest on znacznie mniejszy od tego gdy próbuje podnieść coś na tricepsa). Co to jest za przyczyna nadwyrężone lub naderwane więzadło lub ścięgno gdyby tak było to czy ból nastąpił by nagle jak bym coś podnosił? Czy może są to jakieś mikrourazy kości lub kości w którymś miejscu o siebie tarły? Aha z tego co sobie przypominam to poprzedniego dnia próbowałem robić przeprosty w łokciu czyli tak jakby zgiąć ręge w drugą strone, napiąć maksymalnie triceps, ból jeszcze jest przy podciąganiu a jak każdy wie wtedy procuje biceps a triceps nie więc o co chodzi?
Pozdrawiam.