3 dni temu w pracy wyskoczył mi dysk, wtedy jeszcze tego nie wiedziałam, ale obawiałam się, że to może być to. Ból w odcinku piersiowym i trudności z oddychaniem. Na drugi dzień pojechałam do kręgaża (możecie mnie za to zrugać bądź nie, ale uważam, że to było najlepsze wyjście, z doświadczenia..) okazało się, że j/w wyskoczył dysk, wylała się maź i naciskało mi na serce. Dysk jest na miejscu, ale ta maź ( czy chrząstka, nie wiem konkretnie jak to się nazywa) została poza.. :( słyszałam opinie, że to zostaje już do końca życia, nie da się naprawić i tego dysku, a również tej mazi wylanej. Czy to prawda? Wiem, że muszę wzmocnić mięśnie przy kręgosłupie. Od września bedę miała taką szansę by chodzić na basen, więc ją wykorzystam. Wiem, że wypadający dysk to już na amen zostaje i jedynie to mogę "zaleczyć", uważać na przyszłość..
Ale martwi mnie bardzo ta maź.. Stosuję maści rozgrzewające na to miejsce, trzeba je masować. Z racji, żę interesuję się ziołolecznictwem, okłady z ziół także robię..
bardzo proszę o pomoc, jakiekolwiek informacje :(
Aha, dodam, że mam 19 lat, a problemy z kręgosłupem są powszechne w mojej rodzinie. :(