Zdjęcia RICKSONA GRACIE

...

https://www.sfd.pl/topic.asp?topic_id=94583 
pomóżcie koledze!!

....

https://www.sfd.pl/topic.asp?topic_id=94583 
pomóżcie koledze!!

.....

https://www.sfd.pl/topic.asp?topic_id=94583 
pomóżcie koledze!!

.....

https://www.sfd.pl/topic.asp?topic_id=94583 
pomóżcie koledze!!

Dzięki!
Ten gościu jest niezwykle sympatyczny z wyglądu, ale nie chciałbym na niego trafić w ciemnej uliczce.

"Są wielcy wojownicy i jest Rickson Gracie"
Renzo Gracie

Niewiem czy coś takiego cię interesuje bo nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie. Daje to bo jest tu rzecz o której nie kazdy wie!!(jet spycjalnie zaznaczone


Rickson Gracie (po portugalsku wymawia się Hikson), 7 dan w Brazylijskim jiu jitsuR, niepokonany w prawie 500 walkach ulicznych i meczach bez reguł, przez 16 lat mistrz świata w jiu jitsu, w kategoriach średniej i open, dwukrotny zwycięzca prestiżowego Japam Vale Tudo Open, uznawany za najlep~ego wojownika planety. Przyszedł na świat w 1962 roku w Rio de Janeiro jako trzeci syn największego reformatora jiu jitsu, Helio Gracie. Już od najmłodszych Iat ćwiczył pod kientnkiem swego ojca i kuzyna Rollsa, najlepszego wojownika rodziny. Pierwszy raz wziął udzial w zawodach kiedy ukoticzył 6 lat, swój pierwszy czarny pas ońzymał mając 18, od tego czasu nigdy nie został pokonany. W wieku 15 lat zaczął nauczać samemu, początkowo jako ant Rollsa, który w prowadzonej przez Helio A.kadernii prowadził grupę zaawansowaną. Kiedy w 1982 Rolls zginął w wypadku jego uczniowie poprosili Ricksona by pr-cejął jego grupę. Tak się też stałó.
Już od najmłodszych Iat wykazywał ducha walki.
Mając 13 lat brutalnie pobił cięższego 0 30 kilo komandosa oddziałów specjalnych, który go uderzył. Komandos wylądował w szpitalu, a wszyscy uznali że Rickson "przesadził".
Kiedyś, wraz ze swym bratem Roylerem i innym czarnym pasem, Luisem odwiedzili lokalną szkołę karate, wyzwali do walki ćwi~ąćych tam karateków i we trzech pokonali trzydziestu!
Jako 19-to latek pokonał słynnego w Brazylii ulicznika Zulu, niepokonanego w ponad 140 walkach. Zadusił go gilotynowym duszeniem z gardy. Pięć lat później walczyli ponownie. 20 tys. widzów było w hZaracanzinho świadkami ponownej wygranej Ricksona. Dwukrotnie zwyciężył też innego znanego wojov~mika Hugo Duarte. Pierwsza walka odbyła się na plaży, druga na parkingu.
Wśród pokonanych przez Ricksona wojowników znaleźli się min: Tom Haezle, d vukrotny mistrz Ameryki w zapasach; inny znany zapaśnik Mark Shultz, który jest obecnie jego uczniem; Mikolaj Baturin, mistrz ZSRR i Rosji w Sambo; a także stu kilowy Japo~iczyk Yoji Anjo. Ten ostatni naszedł go w 1994 roku w jego klubie w Los Angeles, w towarzystwie japońskich dziennil~arzy i w obraźliwy sposób zażądał walki. Rickson "wyczuwszy" przeciwnika kopnięciami, sklinczował, przewrbcil na ziemię, gdzie go dosiadł i kilkoma uderzeniami złamał nos. Walkę zakończył duszeniem.
Najdłuższa walka Ricksona trwała 50 minut. Jego przeci unikiem był w niej potężnie zbudowany Equada. Ten ważący I63 kg, przy wzroście 210 cm olbrzym został w końcu zaduszony trójkątnym duszeniem.
W 1994 roku został Rickson zaproszony do wzięcia udziału organizowanym w Japonii Japam Vale Tudo Open. Zmierzył się tam z Yoshinori Nishi, najlepszym uczniem Kimury, jednego z dwu ludzi którym udało się pokonać Helio. Walka ta była niejako rewanżem za tamten pojedynek sprzed ponad 40 lat. Jak się okazało Nishi nie był jednak przeciwnikiem dla Ricksona. Ten szybko go wyciął i zadusił na ziemi. Równie szybko zakończył pozostałe walki, z Dawidem Lewickim, 100 kilowym Amerykaninem ćwiczącym Wing tsun, oraz finałowa z kickboxerem Buckm Smithem. Rok później w kolejnym turnieju pokonał Shooterów Yoshisę Yamamoto, Kouchiro Kimurę i Yuki Nagai.
11 października 1997 roku doszlo do walki Ricksona z najlepszym wojownikiem Japonii NoW ńiko Takadą. Miała ona miejsce w trakcie turnieju Pride-1 w najsłynniejszej hali sztuk na świecie, w tokijskim Budokanie, obejrzało ją na żywo ponad 50 tys. widzów, była też transmitowana przez japońską telewizji. Rickson rozpoczął ją wchodząc swojemu przeciwnikowi w nogi i przewracając go. Ten próbował się bronić gilotynowym duszeniem, ale Brazylijczyk wsiadł Takadę i przez około minutę okładał go uderzeniami. Następnie wyczekawszy odpowiedni moment, założył dźwignię na rękę, tzw. balachę (juji gatame) i zakończył walkę. Trwała ona 4 minuty i 47 sekund i przyniosła zwycięzcy 1 mln. $.
Walki nie wyczerpują jednak działalności Ricksona w sztukach walki. Odkąd w 1989 roku przeniósł się z Brazylii do USA, alkltywnie dział na rzecz popularyzacji Brazylijskiego jiu jitsuR. W tym celu założył Rickson Gracie American Jiu jitsu Assaciation, organizację stawiającą zajmującą się organizowaniem turniejów i szkoleń Brazylijskiego jiu jitsu~ na całym świecie. Z organizacją tą alktywnie współpracują także polscy praktycy tego systemu.


Najpierw człowiek nie lubi człowieka, a dopiero potem szuka argumentów. Fight of Die.

Jest człowiekiem legendą, a legendy porastają z czasem różnymi niesamowitymi historiami.
Fajnie to brzmi - rozwalił z dwoma kumplami 30 karateków ... Jak z nimi walczył ? Kim byli ?
Te historie z dzieciństwa traktowałbym z przymróżeniem oka - są nieweryfikowalne (ktoś coś opowiedział, z 3 zrobiło się 10, z 10 - 30 )
A to , że jest wielki - to swoją drogą. To zasługa wylanego potu w dojo i krwi pozostawionej na arenach i z pewnością niesamowitej woli walki.

"Minus nobis videmur posse quam possumus - Wydaje nam się, że mniej możemy niż możemy"

Bzdura skopiowana ze stronki o BJJ...czytałem to już i śmiać mi sie chce.

You are not a Warrior, You are a Beginner!!

Bzdura czy nie Rickson jest już mimo tylu lat legendą w Brazyli a i na świecie. Pewnie niektóre historie jego walk są ubarwione , ale nie zmienia to faktu, że jest jednym z lepszych jak nie najlepszym figterm na świecie.


Pozdrawiam

"..Mając 13 lat brutalnie pobił cięższego 0 30 kilo komandosa oddziałów specjalnych, który go uderzył. Komandos wylądował w szpitalu, a wszyscy uznali że Rickson "przesadził". - a Świstak siedzi... przesadził to ten kto to napisał!!
"...Kiedyś, wraz ze swym bratem Roylerem i innym czarnym pasem, Luisem odwiedzili lokalną szkołę karate, wyzwali do walki ćwi~ąćych tam karateków i we trzech pokonali trzydziestu! .." Ciekawe jaka to szkoła i jakie są dowody na to..??
"..Najdłuższa walka Ricksona trwała 50 minut. Jego przeci unikiem był w niej potężnie zbudowany Equada. Ten ważący I63 kg, przy wzroście 210 cm olbrzym został w końcu zaduszony trójkątnym duszeniem... " - chciałbym to zobaczyć!! Wogóle chciałbym zobaczyć tego Equade, ale niestety on nie istnieje!!
"...W 1994 roku został Rickson zaproszony do wzięcia udziału organizowanym w Japonii Japam Vale Tudo Open. Zmierzył się tam z Yoshinori Nishi, najlepszym uczniem Kimury, jednego z dwu ludzi którym udało się pokonać Helio. Walka ta była niejako rewanżem za tamten pojedynek sprzed ponad 40 lat..." - Nishi - fantastyczny zawodnik, szkoda, że przed i po walką nic nie osiągnął w VT!!
"...11 października 1997 roku doszlo do walki Ricksona z najlepszym wojownikiem Japonii NoW ńiko Takadą. Miała ona miejsce w trakcie turnieju Pride-1 w najsłynniejszej hali sztuk na świecie, w tokijskim Budokanie, obejrzało ją na żywo ponad 50 tys. widzów, była też transmitowana przez japońską telewizji. Rickson rozpoczął ją wchodząc swojemu przeciwnikowi w nogi i przewracając go. Ten próbował się bronić gilotynowym duszeniem, ale Brazylijczyk wsiadł Takadę i przez około minutę okładał go uderzeniami. Następnie wyczekawszy odpowiedni moment, założył dźwignię na rękę, tzw. balachę (juji gatame) i zakończył walkę. Trwała ona 4 minuty i 47 sekund i przyniosła zwycięzcy 1 mln. $..." - Niezła kasa, właśnie ściągnąłem tą walkę ostatnio - chała niezła, "najlepszy wojownik Japonii " Chciałbym zobaczyć Ricksona z Sakutrabą, albo Fujitą, bo Takada jest po prostu śmieszny!!
"... Rickson Gracie (po portugalsku wymawia się Hikson), 7 dan w Brazylijskim jiu jitsuR, niepokonany w prawie 500 walkach ulicznych i meczach bez reguł..." nawet Rickson mówi że w 460... a i tak profesjonalni fighterzy się z tego śmieją ( Frye, Rutten). Rutten nawet wyzwał Ricksona pare razy, ale mu rura zmiękła, lepiej przecież walić naokoło takie smuty, niż podjąć walkę z czołówką



You are not a Warrior, You are a Beginner!!