SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Piotr Małachowski - sylwetka

temat działu:

Inne dyscypliny

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 14439

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Piotr Małachowski, wicemistrz świata z Berlina w rzucie dyskiem, znalazł się poza finałem konkurencji w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Daegu. Polak uzyskał w najlepszej swej próbie tylko 63,37 metra i zajął dziewiąte miejsce. W finale znalazło się ośmiu najlepszych dyskoboli.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Dyskobol Piotr Małachowski nie zamierza się załamywać po zajęciu dziewiątego miejsca w mistrzostwach świata w Daegu. - Z porażki spróbuję się czegoś nauczyć, ale na pewno nie usiądę i nie będę płakał - powiedział srebrny medalista olimpijski.

Transmisje z lekkoatletycznych MŚ w Daegu przeprowadza Telewizja Polska - na antenach Jedynki, Dwójki i TVP Sport oraz w wersji interaktywnej na Sport.TVP.pl.

Pamięta pan rzuty poniżej 60 metrów? Chyba zdarzały się za juniora, a nie w mistrzostwach świata?

Piotr Małachowski: Spokojnie, zdarzały się. W Daegu nie widziałem linii z koła; gdybym wiedział, na pewno bym je spalił. Nie miałem jednak pojęcia, gdzie dysk dokładnie spadł. Takie konkursy można znaleźć w mojej karierze, tylko szkoda, że musiał się powtórzyć także i tu.

Gdy w trzeciej próbie udało się rzucić 63,37 m, ucieszył się pan. Dlaczego?

- Byłem przekonany, że tą odległością wejdę do ścisłego finału. Wtedy wszystko mogłoby się już całkiem inaczej potoczyć. Może bym się bardziej wyluzował i byłoby o wiele lepiej. Niestety, zawodnik z Indii Vikas Gowda przerzucił mnie.

- Gdy się okazało, że zajął pan dziewiąte miejsce, to...

- Pomyślałem, że zawiodłem wiele osób. Chciałem udowodnić pewne rzeczy, ale niestety, nie udało się. Teraz będę szukał możliwości poprawienia rekordu Polski, udowodnię tym, że to był wielki, wielki wypadek przy pracy.

- Cieszy się pan, że Niemiec Robert Harting wygrał?

- Nie, nie cieszę się. Kibicowałem najbardziej Estończykowi Martowi Israelowi, który ostatecznie był czwarty, choć mógł mieć medal. Zaskoczony trochę byłem przebiegiem tego konkursu. Nie spodziewałem się, że 66 m może dać medal. To słaby wynik.

- Schodzi pan z eliminacji i finału i mówi, że zawiodła głowa. To samo parę dni wcześniej powiedział młociarz Szymon Ziółkowski. Tacy doświadczeni zawodnicy, a nie potraficie poradzić sobie ze stresem?

- Stresowałem się tym, że byłem i jestem bardzo dobrze przygotowany. Czułem się świetnie. Jak zawodnik chce za bardzo, to niestety, usztywnia się, nie myśli o technice, popełnia jakieś błędy i z tego potem się biorą takie konkursy. Nie potrafiłem w ogóle uruchomić nóg, wszystko szło tylko z rąk. Chciałem wejść do koła i wygrać. Nie myślałem, jak to zrobić. Jak trzymałem dysk w ręku wydawał mi się bardzo lekki, w ogóle go nie czułem. Nie mogłem trafić. Wszystko robiłem źle.

- Co powiedział panu trener Witold Suski po konkursie?

- Zobaczyłem się z nim dopiero po południu następnego dnia. Po konkursie wróciłem do pokoju i później nie chciałem już mu przeszkadzać. Wiedziałem, że też jest zły i niezadowolony. Gdy się spotkaliśmy, zapytał tylko, co ja tam wyczyniałem. I tyle. Nie usprawiedliwiam się. Jestem przygotowany i spokojnie mogę jeszcze w tym sezonie coś rzucić. Mam w planie kilka startów. Myślę, że będzie dobrze.

- Będzie to zadośćuczynienie? Nawet gdyby rzucił pan 70 metrów, to medalu panu nikt już nie da.

- Oczywiście, że nie. Niestety, tego czasu nie da się cofnąć. Trzeba żyć dalej. Nie mogę teraz usiąść i płakać, mówić że świat mi się zawalił. To jest sport. Pewniacy też przegrywają czasami.

- Pamięta pan, kiedy po raz ostatni tak się czuł, schodząc ze stadionu?

- Cztery lata temu w mistrzostwach świata w Osace. Zająłem 12. miejsce. Tam na drugi dzień rzuciłem ponad 66 m, a to dawało srebrny medal. Też byłem niepocieszony, zły. Trener właśnie przypomniał, że ten konkurs był niemal identyczny. Tak samo głupio rzucałem w lewy promień.

- Co teraz?

- Trening. Tego nie opuszczę. Parę startów jeszcze przede mną, potem jesienią muszę zoperować kolano i... zacznę przygotowania do igrzysk olimpijskich w Londynie.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Wyniki konkursu w Zurychu:
1. Robert Harting (Niemcy) 67,02
2. Virgilijus Alekna (Litwa) 66,69
3. Zoltan Kovago (Węgry) 65,58
...
6. Piotr Małachowski (Polska) 64,49

Końcowa klasyfikacja po siedmiu zawodach:
1. Virgilijus Alekna (Litwa) 17 pkt
2. Robert Harting (Niemcy) 16
3. Gerd Kanter (Estonia) 9
4. Piotr Małachowski (Polska) 5
5. Zoltan Kovago (Węgry) 4
6. Yennifer Casanas (Hiszpania) 4

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
W Bad Köstritz w mityngu w konkurencjach rzutowych.. W rzucie dyskiem Piotr Małachowski był czwarty (59.40), a Robert Urbanek piąty (58.93), Niemiec Robert Harting kończy sezon niepokonany (64.76).

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Piotr Małachowski, mistrz Europy w rzucie dyskiem, stanął przed dylematem: albo wyleczyć kolano, albo wystartować w igrzyskach olimpijskich w Londynie. Wkrótce Piotr Małachowski przejdzie zabieg kolana.

Ale nie rozwiąże to jego problemów. - Ta interwencja będzie polegała wyłącznie na wycięciu fałdu błony maziowej. To mi w pewnym stopniu pomoże i wyłączy z normalnych zajęć sportowych najwyżej na trzy tygodnie.

Ale to nie koniec nieszczęścia - mówił Małachowski. I wyjaśnia: - Najgorsze jest to, że w lewym kolanie mam wytartą powierzchnię stawową rzepki na powierzchni półtora centymetra na jeden. Z tym dużo trudniej dać sobie radę, ponieważ okres rehabilitacji po zabiegu wyniósłby sześć, siedem miesięcy. Musiałbym zrezygnować ze startu olimpijskiego w Londynie. A na to raczej nie pójdę.

Zanim Małachowskiemu zaczęło dokuczać kolano, na treningach w Spale dysk latał pod70 metrówi przekroczenie tej granicy wydawało się realne. Ale z kontuzją trzeba było zapomnieć i o poprawieniu rekordu Polski, i o zdobyciu tytułu mistrza świata w Daegu.

Maciej Petruczenko

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Trzy operacje w ciągu trzech lat wystarczą - uważa wicemistrz olimpijski z Pekinu w rzucie dyskiem Piotr Małachowski (WKS Śląsk Wrocław), który po niedawnym zabiegu w lewym kolanie rozpoczął kilkutygodniową rehabilitację.

- Pierwsze sygnały, że z kolanem jest coś nie tak, organizm zaczął wysyłać w maju, a więc na początku sezonu. Mimo bólu trenowałem i startowałem w zawodach z myślą o tych najważniejszych - mistrzostwach świata. Jednak dłużej odwlekać zabiegu nie można już było i parę dni temu doktor Robert Śmigielski podjął się naprawy kolana. A dziś zaczynam rehabilitację. Mam nadzieję, że po trzech tygodniach będę mógł normalnie trenować - powiedział Małachowski, wicemistrz olimpijski z Pekinu.

Jak przyznał, usłyszał też od lekarza, że trzeba będzie kiedyś wydobyć szkliwo z rzepki kolanowej. - Tylko kiedy? Z tym zabiegiem to już większy problem, bo po nim rehabilitacja trwałaby kilka miesięcy. Na razie trzy operacje w ciągu trzech lat wystarczą. W 2009 roku był to palec prawej dłoni, a w ubiegłym przepuklina

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 292 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 660
Właśnie w tym sezonie bardzo w kratkę startował małach, ciągle kontuzje. ale to nie tylko to, ja sie bałem o ten start w daegu i niestety wyszło jak myślałem... Ciągłe wachania wyników to nie wróżyło nic dobrego. Szkoda ze Tomkowi też się to przydarzyło, On był w formie w Zurichu 5 razy pchał 21m, w deagu spalił 21.40. Saki jest sport, to nie fabryka. Trzymajmy kciuki za Londyn. Niech też zdrowie dopisze :)

Polecam stronę : http://www.mksekonomik.yoyo.pl
Blog MIOTACZE_INFO -> http://2klik.pl/?c=f
Poznaj sekrety mistrzów !! http://www.benefiter.pl/landing/miotacze-info/

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
to jest sport.. mam nadzieje ze walcza o medale

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
- Jakoś się trzymam, ale energia mnie rozpiera - mówi "Przeglądowi Sportowemu" Piotr Małachowski, wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem.

Przegląd Sportowy: Nie trenuje pan. Nuda?

Piotr Małachowski: Masakra jest. Jakoś się trzymam, ale energia mnie rozpiera.

Przegląd Sportowy: Może pan sobie odpocząć, a odpoczynek każdemu się przyda.

Piotr Małachowski: Poleżeć, pozbijać bąki i poczekać, aż wyniki same przyjdą? Tak się nie da. Bardzo chciałbym już trenować. Z nudą to też przesada, bo mam rehabilitację. Codziennie. Najpierw w klinice u doktora Śmigielskiego, który przeprowadzał operację, potem u "Krawca", czyli mojego fizjoterapeuty.

Przegląd Sportowy: W 2009 roku miał pan operowany palec, w 2010 przepuklinę, tym razem lewe kolano. Na czym polegał zabieg?

Piotr Małachowski: Miałem wycinany fałd błony maziowej i czyszczoną rzepkę. Nie było całkowitej narkozy, więc wszystko obserwowałem w monitorze. To znaczy na zmianę spałem i oglądałem. Jak już potem się obudziłem w pokoju, pomyślałem, że to, co widziałem, to była moja operacja. Moje kolano. Nie wiem, co anestezjolog mi dał, ale musiało to być coś dobrego, bo pomogło.

Rozmawiał Rafał Kazimierczak

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Berlin, Pekin, Bieżuń, Wrocław, Warszawa, Spała... - to tylko przykładowe miasta i miejscowości, które w karierze wicemistrza olimpijskiego w rzucie dyskiem Piotra Małachowskiego (WKS Śląsk Wrocław) odegrały znaczącą rolę.

Berlin, rok 2009 i srebrny medal mistrzostw świata. Tęsknię za tym okresem. Może nie za miastem, ale za takimi emocjami. To było coś niezwykłego. Do ostatniej kolejki prowadziłem; poprawiłem rekord Polski i myślałem, że zwycięstwo mam w kieszeni, a w ostatniej próbie przerzucił mnie Niemiec Robert Harting. Buzowało we mnie, ale mimo wszystko bardzo dobrze wspominam ten czas. Do końca życia będę ten konkurs wspominał.

Pekin, rok 2008 i tytuł wicemistrza olimpijskiego. Wielu pewnie uważa, że właśnie to był przełomowy moment w mojej karierze i najczęściej powinienem go wspominać, ale... nie tęsknię za tymi zawodami i rzadko je wspominam. To były igrzyska i związany z nimi niesamowity stres. Poza tym nie znoszę tego klimatu, jest gorąco, duszno i nieprzyjemnie. Jedyne o czym jednak marzę, to jeszcze raz wejść na mur chiński.

Bieżuń, miasto rodzinne. Zostawiłem tam swoich przyjaciół, znajomych, rodzinę. Teraz jak tam przyjeżdżam, to już nie jest ten sam klimat co kiedyś. Tęsknię za tym miastem. Lubię tam wrócić i chwilę pobyć, ale zawsze po paru godzinach zaczynam się nudzić. Tam nic się nie zmienia, wszyscy są tacy sami, każdy o każdym plotkuje.

Wrocław. Z tym miastem wiąże mnie klub - WKS Śląsk, ale chciałbym tam się kiedyś na stałe przeprowadzić. Panuje tam fajna atmosfera, a spotkać można niesamowitych ludzi. Jako zawodowy żołnierz tamtejszego wojska, bywam na Dolnym Śląsku często i świetnie się tam czuję. Wszystko nie dzieje się tak szybko, jak na przykład w Warszawie, gdzie wszyscy zawsze się gdzieś spieszą.

Warszawa. Tutaj spędzam najwięcej czasu; tu mieszkam, trenuję. Nie mogę jednak powiedzieć, że lubię to miasto. Ma w sobie wiele negatywnych cech.

Francja. Nie pamiętam dokładnie gdzie, ale to właśnie tam na mityngu zarobiłem swoje pierwsze pieniądze w lekkiej atletyce. Po raz pierwszy startowałem za granicą, ogromnie się stresowałem. Wszystko było nowe, nie wiedziałem jak mam się poruszać na miejscu. Byłem przerażony. Rzuciłem ok. 61 m i wygrałem, ale nie pokonałem nikogo utytułowanego. Wtedy jeszcze marzyłem, żeby rywalizować z Litwinem Virgilijusem Alekną, Estończykiem Gerdem Kanterem i innymi.

Memoriał Kusocińskiego w Warszawie. Pamiętam doskonale mityng z 2006 roku. Zabrakło mi jednego centymetra do minimum na mistrzostwa Europy w Goeteborgu. Musiałem latać po całym świecie, by startować i wypełnić normę.

Spała. Spędzam tu mnóstwo czasu w okresie przygotowawczym i między zawodami. Tu człowiek skupia się wyłącznie na treningu, nie ma żadnej możliwości dodatkowej rozrywki - kina, kręgli. Jeśli chodzi o przygotowania do sezonu, to nie ma lepszego miejsca w Europie.

Call room, czyli szatnia zawodników tuż przed zawodami. Jak na początku zacząłem startować z zawodnikami najwyższej klasy, m.in. z Litwinem Virgilijusem Alekną, Węgrem Zoltanem Kovago, Niemcem Larsem Riedlem i reprezentantem RPA Frantzem Krugerem to zdarzały się właśnie tam nieprzyjemne sytuacje. Kiedyś, gdy wszedłem do call roomu i widziałem, że wszyscy się witają, podchodzą do siebie, więc ja mimo że ich nie znałem, chciałem zachować się tak samo. Nie chciałem wyjść na gbura. Frantz wszystkim podał rękę, tylko nie mnie. Pomyślałem: "piep... go". Zająłem wtedy trzecie miejsce, a on to był już stary dziadek.

Strzelnica. Odpręża mnie. Lubię postrzelać z krótkiej broni. Jeśli jestem wypoczęty i wyspany, to całkiem nieźle mi to wychodzi, ale jak czasem pójdę po ciężkim, siłowym treningu, to ręka się trochę trzęsie

moderator sprinterek

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

mięsnie brzucha u

Następny temat

Trening pływacki na poprawę kondycji

WHEY premium