Larkin trochę o sobie, treningu i przyszłości.
"Trenuję w Martial Arts International w Riverside, w Kalifornii. Jedną z największych zalet mojego teamu jest to, że oni nie uczą tylko jednego stylu. Kiedy przychodzę na salę treningową i pytam się o to jak wykonać jakieś nowe kopnięcie, spędzamy kawał czasu pracując nad tym, żeby te kopnięcie działało albo kombinujemy z odmiennymi sposobami uderzania. Kocham moich trenerów, utrzymujemy razem świetny kontakt i oni zawsze pomagają mi w pracy nad czymś nowym.
W każdej walce najważniejszą rzeczą dla mnie jest bycie odpowiednio cierpliwym. Nie chcę pędzić na chama popełniając przy tym drobny błąd i srogo za to zapłacić. Pewnego razu spostrzegłem, że ciężko jest wykończyć Scotta Lighty'ego, bo jest cholernie twardy. Widziałem jego walkę z Mighty Mo z K-1 i Mighty uderzył go prawym krzyżowym, a Lighty zachwiał się ale zaraz potem odzyskał równowagę, nie stracił głowy. On jest niesamowicie twardym kolesiem więc postanowiłem trzymać go rękoma i systematycznie rozbijać bo wiedziałem że to wszystko nie pójdzie tak łatwo. Kiedy dostrzegłem ostateczna szansę na zwycięstwo, wykorzystałem ją.
Strikeforce ma na prawdę dobre zaplecze zawodników. Nie wiem gdzie na prawdę postanowię osiąść. Mam z nimi zakontraktowane cztery walki i zobaczymy jak ogólnie wypadną te dwie pierwsze, jakim echem się odbiją. Wiem że oni wszyscy są dużymi facetami, ale właśnie pragnę po prostu dać walkę, zrobić swoje w najbliższym czasie. (W przyszłym roku) pragnę być renomowanym fajterem w Strikeforce oraz pragnę też być znany jako jeden z czołowych pretendentów."
http://www.mmamania.com/2011/5/6/2157760/lorenz-larkin-wants-to-be-an-established-strikeforce-contender-within
Tłumaczenie moje.
Co do konkretnie walki z Villante - jak już wcześniej pisałem - będzie próbował utrzymywać walkę w stójce, ale parteru się nie boi.