„Nie jestem lizusem i nie jestem typem gościa, który przedkłada dobro firmy nad swoje własne. Lubię robić wszystko po swojemu i kiedy mam na to ochotę. Niektórzy to lubią, a niektórzy nie. Kiedy mój menedżer mówi mi żebym coś zrobił, to i tak robię to na co mam ochotę. Nie jestem uparty i nie chodzi o to, że nie mam dyscypliny. Ja po prostu chce być sobą. Całe życie byłem tylko i wyłącznie sobą. Mówię jak jest, a potem stawiam czoło konsekwencją.”
Kolejne mocne słowa wychodzące od Brytyjczyka, który kryje się pod pseudonimem
Semtex. Może i
Paul Daley ma rację, w życiu trzeba być sobą, ale taka buntownicza postawa na pewno nie ułatwi mu kariery w MMA, zwłaszcza teraz, gdy
Zuffa kontroluje zarówno
UFC jak i
Strikeforce. Jak wiadomo, Paul jest oficjalnie wrogiem
Zuffa i
Dany White’a po tym, jak na gali
UFC 113: Machida vs. Shogun 2 zaatakował po finalnym gongu
Josha Koschecka. Niestety, po wygaśnięciu kontraktu Daleya ze
Strikeforce, możemy nigdy więcej nie zobaczyć go walczącego dla
Zuffa. Co oznaczałoby, że jego talent prawdopodobnie marnowałby się na pomniejszych lokalnych galach.
fight24.pl