Dobra, na trzeźwo już...
Dla mnie Bisping to było uosobienie gatekeepera - to jest gość który wg mnie zawsze był niezły i trzymał poziom, ale tez zawsze był konsekwentnie za słaby na top 5. I to przez
warunki fizyczne - tzn ja dopatrywałem się min tego;) (USADA może tu namieszała, chvj wie
)
Czy USADA czy nie , w życiu bym nie powiedział że wygra z Lukiem - za mały , za słaby, brak argumentów, wygrywa przez sd, albo po wojnach, albo przez głupote przeciwnika.
Ale jakbym miał zrobić liste rzeczy które przyczyniły się do zwycięstwa to:
1. Luke zlekcewazył Bispinga - i ja mu się nie dziwię, no bo dostaje na zastępstwo gościa którego już raz pokonał i który nie ma możliwości na pełen camp. To już podświadomie cięzko podejść do takiego przeciwnika na 100 % poważnie. W ogóle jak zaczęła się walka, to od samego poczatku jakoś "mało imponująco" dla mnie wyglądał Luke. Trochę śnięty, trochę na odwal się . Ale może to zasługa świetnego Bispinga.
2. Bisping poprawił siłę ciosu? Z Silva myślałem że przypadek, albo że Silva ma naruszoną szczęke, ale ewidentnie Bisping ma mocniejszy cios. Czy to kwestia prezycji, czy timingu, czy treningu , czy kombinacji powyższych to nie wiem, ale z pewnością wygląda to u niego inaczej niż kiedyś
3. Bisping to skvrwol psychiczny. Gadałem o tym z kumplem ostatnio - kolesie z TUF-a niekoniecznie są fizycznymi diamentami, ale sam fakt przejścia przez to show robi z nich totalnych twardzieli w sensie psychicznym. Bisping sie nie załamuje, Bisping naprawdę wierzy w siebie, Bisping jest tytanem pracy.
Sorry, dalej nie widze Bispinga z topką (nawet z Rockholdem), ale chvj tam , może znowu mi udowodni że sie mylę. Cały czas te roszady rankingowe za bardzo zbiegają się w czasie z USADĄ , więc może to naprawdę czas tych fighterów, którzy mniej polegali na sokach?
Ale żeby nie było - jako nieliczny lubię Rockholda, ale jak wygrał Bisping to krzyczałem z radości - bo to kvrwa mega zayebista filmowa historia - jak Rocky, jak Cinderella Man z Russelem Crowe
Historia do sfilmowania i puszczania na tych wszystkich śmiesznych coachingowych kursach motywacyjnych - idealny przykład ile daje wiara w siebie i podnoszenie się po porażce - choćby i 1000 razy. Tego jednak się nie można wyuczyć na kursach, to trzeba miec w sobie - jak Bisping.
No i najlepsze - Michael z pewnością nie jest "humble in victory". Jeździł po Rockholdzie w chvj, ale kvrwa.... zasłużył sobie na to
Co do zestawień - z Souzą nawet Bispinga widzę, z Romero ni chvja, z Rockholdem raczej tez nie (w rewanżu) i z Weidmanem równiez.
Ale tak jak pisałem wczesniej - może znowu pokaze że nie mam racji - w końcu to yebane wcielenie Jima Braddocka
pilek
Steven0
Dremor
Yoshi87
mikel-
Anonim
PanParowka
Homster
