Wywiad z Denisem Kangiem (PL!)

Tatame: Jesteś Koreańczykiem, Kanadyjczykiem, czy Francuzem?

Kang: Wszystkimi naraz! Urodziłem się na małej francuskiej wyspie. Moja matka jest Francuzką, a ojciec Koreańczykiem. Przenieśliśmy się do Kanady, kiedy miałem 11 lat. Wszystkie te kultury miały na mnie duży wpływ i uważam, że mam w sobie po kawałku każdego z nich, więc, odpowiadając na pytanie, jestem i Francuzem, i Koreańczykiem i Kanadyjczykiem!

Tatame: Jak zacząłeś trenować sztuki walki?

Kang: Zacząłem od judo w wieku 9 lat, kiedy mieszkałem we Francji. Potem było taekwon-do, kyokushin kai, zapasy i hapkido. Kiedy miałem 19 lat zacząłem trenować jiu-jitsu z Marcusem Soaresem.

Tatame: Kiedy po raz pierwszy usłyszałeś o MMA?

Kang: Tak samo jak wszyscy, podczas oglądania kasety ze starym UFC. Pokochałem to od pierwszego wejrzenia! Nigdy nie myślałem, że kiedyś to będize moja praca, ale z pewnością polubiłem to podczas oglądania.

Tatame: Jak znalazłeś się w American Top Team?

Kang: Cóż, raz pojechałem tam, żeby trenować i naprawdę mi się spodobało. Wtedy moja dziewczyna, Shelby Walker, która również jest profesjonalną fighterką, przeniosła się na Florydę i dołączyła do teamu. Pomyślałem, że miło byłoby być z nią i wykonywać wspaniały trening jednocześnie, więc przenosiłem się tam.

Tatame: W jaki sposób trenowałeś w ATT, aby pokonać Ninję?

Kang: Cóż, miałem dwa plany. Pierwszy zakładał walkę w stójce i wymienianie z nim ciosów prostych oraz kopnięć, aby powstrzymać jego natarcia, a jeśli chciałby zejść do parteru zagrać z nim w 'grę jiu-jitsu' - tak jak zrobił to Paulo (Filho), ale z większą ilością uderzeń.

Tatame: Kto jest, Twoim zdaniem, faworytem, do zwycięstwa w turnieju?

Kang: Słyszałem, że to ja mogę być faworytem, ale razem z Hendersonem i Paulo. Ciężko powiedzieć.

Tatame: Z kim chciałbyś zmierzyć się w kolejnej fazie: z Filho, czy z Hendersonem?

Kang: Chciałbym Hendersona, ponieważ to on jest obecnym mistrzem i dlatego, że jesteśmy z Paulo dobrymi przyjaciółmi, więc lepiej byłoby odłożyć walkę pomiędzy nami, aż do finału.

Tatame: Jak wygląda Twój rutynowy trening w teamie pełnym Brazylijczyków?

Kang: Nazywamy się American Top Team, ale najwięcej jest Brazylijczyków! Mówię już trochę po portugalsku, ale idzie mi to coraz lepiej. Trening jest wspaniały. Oczywiście dzięki wielu ludziom ze wspaniałego kraju jiu-jitsu trening w parterze jest znakomity, stójka również, ponieważ każdy stara się poprawić swój boks i muay thai.

Tatame: Kto, Twoim zdaniem, wygra GP Open-weight?

Kang: Jeśli Fedor wyleczy kontuzję ręki (już wiadomo, że Rosjanin nie pojawi się w turnieju - dop. saib), myślę, że zrobi to po raz kolejny. Jeśli nie wystąpi, to Minotauro lub Barnett.

Tatame: Kto jest Twoim idolem w MMA?

Kang: Cóż, mam ich wielu! Pierwszym z nich był Royce Gracie, potem Keith Hackney, Sakuraba, Wanderlei Silva, Minotauro i Fedor..

Tatame: Jak zapatrujesz się na przegraną Royce'a w MMA?

Kang: Myślę, że Royce powinien się wycofać. On już udowodnił, że jest największym nazwiskiem w sporcie, jakim jest MMA. Jest za stary i nie unowocześnił swoich metod treningowych, aby znów wznieść się na szczyty.

Tatame: A co z ewentualnym powrotem Ricksona i jego walce z Sakurabą?

Kang: Teraz to jedyna walka, jaką chciałbym zobaczyć. Zawsze byłem wielkim fanem Ricksona, nie tylko ze względu na jego wspaniałe umiejętności, ale także ze względu na jego mentalność i filozofię walki. Jest prawdziwym wojownikiem starego świata. Takich jak on nie pozostało wielu.

Tłumaczenie: saib__
Ze strony www.tatame.com 

Wypowiada się dobrze i mam nadzieję, że namiesza w Pride (w końcu żaden skos bądź brazylijczyk).

Chyba wpływ jegho brazylijskich kolegów ma nie tylko wpływ na to jak walczy, ale jak postrzega pewne sprawy, a ostatnia wypowiedź mnie rozwaliła: Zawsze byłem wielkim fanem Ricksona, nie tylko ze względu na jego wspaniałe umiejętności, ale także ze względu na jego mentalność i filozofię walki. Jest prawdziwym wojownikiem starego świata. Takich jak on nie pozostało wielu.
Akurat tutaj to Ricki nie jest specjalnie wielkim autorytetem - nabić sobie bilans z cienkimi bolkami i zgrywać najgroźniejszego człowieka na świecie uważam za conajmniej śmieszne a nie godne podziwu. Chyba nie licząc CB, a konkretnie Silvy to chyba każdy zawodnik z Brazylii traktuje Ricksona jako autorytet SW niczym Polacy JPII jako autorytet duchowy.

Saib szalejesz , muszę zacząć brać z ciebie przykład i wziąść się do roboty w końcu, bo ostatnio się obijam

O to to!
Przykład - tak, tak.
Moderator daje dobry przykład. Zawsze.

Ano czasu mam w*****, więc robię, co mogę.