Siłownia, a starania o dziecko

podobno najtrudniejsze. I oby była to prawda!

Kopt ja się nudzę w pracy bo na tym polega moja praca
Nie muszę kiwnąć palcem przez cały dzień ale muszę być zawsze pod ręką żeby podejmowac ważne decyzje. Robię to co w profilu i jeśli kapitalistycznych wyzyskiwaczy nazwiemy mafią to robię to Mafii !

Też to słyszałem, że ponoć po 7 latach, tylko ze w małzeństwie przychodzi kryzys. Ja mam "kryzysy" codziennie takie małe, domowe. Nie da się idealnie dopasować wczesniej, życie pod jednym dachem przez lata to najlepszy sprawdzian dopasowania.

Fajnie znać księgowego mafi... To czasem cenne znajomości
Ja tam w domku się nie kłucę i wszystko jest anielsko, ale przyznaję, że 7 rok był zdecydowanie najcięższy. Naszczęście kryzys minął i skoro powiadają, że to najgorszy okres, to wierzę, że będzie już tylko lepiej

I dlatego wracając do tematu, będę z uporem maniaka twierdził, że dzieci mieć trzeba. Będzie to temat zastępczy, a właściwie jedyny temat poruszany w domu. Zobaczycie że jakieś wasze animozje zejdą na dalszy plan, przestaną istnieć i już z tego tytułu będzie lepiej.

ideałów nie ma i każdy się kłóci
kłótnie partnerów pozwalają poznawać drugą połowę najlepiej
kłócić, a kłócić też mozna różnie
u nas od zawsze jest pewna zasada, aby nie przekroczyć progu do chamstwa czyli wyzwisk i przekleństw bo to już nie prowadzi do niczego dobrego.
Na szczęscie zawsze po burzy jest słońce
Po kłótniach często dochodzimy do wniosków, które pozwalają stać się lepszym...

Tu Chicken zazdroszcze. Nasze kłótnie są krótkie ale nie wnoszą nic do sprawy, nie pozostawiają żądnego wydźwięku na przyszłość. Jedna strona tłamsi to potem w sobie zamiast wszystko nawet wykrzyczeć w danym momencie. To jest niedobre. Dlatego jak piszesz, kłócić też się trzeba umieć żeby to nie było tylko zwykłe darcie paszczy

Słusznie. U nas wyzwiska, bluzganie i takie tam też są nie do pomyślenia. Choć z drugiej strony małe wybuchy mają swoje zalety. Ja np, jak jestem wkurzony i się nie wykrzyczę, to jest ciężka sprawa. Na szczęście mogę pobić worek Moja połowica zaś jest taka, że w ogóle nie krzyczy. Co gorsza - jak coś jej nie pasi to pomija to milczeniem, a mnie to strasznie wkurza, bo uważam, że nie ma nic gorszego niż niedomówienia. I tak od ośmiu lat jej to tłumaczę, ona się zgadza a potem dalej swoje. Pewnych cech nie przeskoczysz i można je tylko zaakceptować

Duszenie w sobie jest bardzo niezdrowe dla organizmu i dla związku.
Ja raczej jestem impulsywny i tak szybko jak sięunoszę tak szybko sie uspokajam, a żona jednak trzyma w sobie i odbija sie jej na nerwach, ale rozmawiać potrafimy o problemach.
Mam uraz do milczenia po kłótni i staramy sie tego unikać za wszelką cene.

Unikani rozmów, przemilczane sprawy sie mszczą po czasie ponieważ wracają ze zwielokrotnioną siłą i wtedy problem może nas przerastać.
trzeba pamiętać, że samo sie nie naprawi i trzeba rozmawiać, aby nie popełniać tych samych błędów.
Idealnie nie może być ponieważ byłoby nudno...

Widzę Kopt, że nasze Panie są po jednych pieniądzach jak to mówią