ENTEZOPATIA??

Kradam a czy przyczyną może być sam fakt trenowania sztuk walki ( w sensie nadmiernego eksploatowania nogi)? Czy to kwestia np złej techniki bądź też zbyt agresywnego podejścia do treningu po długiej przerwie.
Jak już pisałem chcę wrócić na treningi i żadnej innej możliwości na dzień dzisiejszy do siebie nie przyjmuję. A odnośnie samego zastrzyku- rozmawiałem z fizjoterapeutami, fizykoterapeutami oraz innymi lekarzami i wszyscy jednogłośnie są na NIE.

Lekarz, który mi zastrzyki zaproponował, zapytany o ich działanie profilaktyczne stwierdził iż " (...)Diprophos to dobry lek p-zapalny, nie działa cudów, ale daje szybko dużą ulgę, na czym zwykle zależy moim pacjentom. Według obecnej wiedzy do 4 zastrzyków na rok nie daje działań niepożądanych(...)"
Z wypowiedzi wnioskuję, że lek zniesie ból na pewien czas, problem powróci i sytuacja się będzie powtarzać.
Czekam jeszcze na efekty fizykoterapii. Jak na razie jest coraz lepiej, ale gdzieś w kościach czuję, że ból na treningach jednak wróci.
pozdrawiam i dziękuję

Zwykle przyczyną jest eksploatacja + defekt biomechaniczny.
Diprophos (steroid) nie ma żadnego działania profilaktycznego, po prostu jeśli jest stan zapalny to go rozgania i zostaje przerwany tzw. łuk bólowy i można wrócić do eksploatacji.
Przy czym eksploatacja + nieusunięty defekt może dać znów przeciążenie i być może stan zapalny.
Kiedyś rozmawiałem z ortopedą leczącym manualnie (tak jak fizjoterapeuta) pewnego lekkoatletę. Za cholerę nie mógł mu pomóc. W końcu zdesperowany walnął steryd i pomogło . Sam nie wiedział dlaczego i nie wiem co było dalej z z tym sportowcem.

Nie wiem co to ten SOG i czemu służy, ale widzę że można w ten sposób okazać wdzięczność za informacje. Więc okazuję:)

W razie dalszych pytań, będę pisał

Bardziej podoba mi się przycisk "Stawiam". Obym tylko nie popadł w alkoholizm :)

Kradam czy poza wspomnianym wcześniej Diprophosem znasz może jeszcze jakieś specyfiki przeciwzapalne, które również przyjmuje się w postaci zastrzyków? Dziś w rozmowie z fizykoterapeutą dowiedziałem się, że coś takiego istnieje. No właśnie...COŚ:) Kończę drugą serię zabiegów, zmian praktycznie żadnych. W poniedziałek idę znowu do ortopedy. Zaczyna mnie już irytować podejście lekarzy do pacjentów. Przy pierwszej wizycie dowiadujesz się o podejrzeniu urazu X, "lekarstwo" dla każdego jest to samo. Jak Ci nie pomoże to wracasz, dowiadujesz się o tej drugiej możliwości, którą lekarz tez niby kiedyś brał pod uwagę. Znowu nic Ci nie pomaga, wracasz do lekarza i albo szanując czas swój i pacjenta w końcu obejrzy Cię dokładniej albo zaprosi na wizytę w prywatnym gabinecie. Ch** by to wszystko strzelił. Człowiek chce się jak najszybciej wyleczyć, a największym problemem okazuje się zdiagnozowanie dolegliwości:)

yoł

Jest ich cała masa, choćby Voltaren,z grupy niesteroidowych leków przeciwzapalnych.
Podejście które opisujesz jest zgodne ze statystyką.
Tak na prawdę zadaniem lekarza jest wychwycenie cięższych przypadków i i ich leczenie. Reszta leczy się najczęściej sama.

No i jestem
Niepotrzebnie tak narzekałem na lekarzy, bo jak na złość scenariusz sprawdził się w 100%
Byłem dzisiaj u ortopedy i z gabinetu wyszedłem nieziemsko wkur...ny. Dziś nastąpił zwrot o 180 stopni. Tak jak ostatnio moje dolegliwość bardzo nie lubiła ruchu, tak od dzisiaj mam ją leczyć ruchem. Tak jak ostatnio skrót na jednej nodze nie miał żadnego wpływu na te bóle bioder, tak dzisiaj już miał. Tak jak ostatnio były to "MOŻE" nadwyrężone lub zerwane ścięgna, tak dzisiaj były to "MOŻE" początki stanu zwyrodnieniowego bioder. Tak jak ostatnio RTG stawu biodrowego było bardzo dobre, tak dzisiaj znalazła się jakaś niepokojąca szczelinka, na kościach było widać skutki nadmiernej eksploatacji.
Już mnie ku.r.wica strzela.
Powiedziałem kolesiowi, że zaczyna mnie boleć tak samo z drugiej strony. Na tej podstawie stwierdził, że to nie może być nadwyrężenie tylko "możliwe" początki stanu zwyrodnieniowego. I nastała cisza...
Na pytanie "co w takim razie mam z tym robić" usłyszałem jakieś stękanie i przypuszczenia. No i w końcu usłyszałem, żebym...jeździł na rowerze...;/

Lekarz nie potrafił się przyznać, że nie ma bladego pojęcia o co chodzi. Nie skierował mnie na żadne usg czy rezonans w celu wykrycia schorzenia. Przepisał mi tabletki PIASCLEDINE 300. Lek wykupiłem, słono zapłaciłem, przeczytałem też Kradam Twoje słowa na jego temat...
("Z tego co zapamiętałem, to paskudnie się po tym odbija. Jeśli chodzi o poprawę, to być może zaobserwowano taką w statusie majątkowym producentów i sprzedawców. Niczego innego bym się nie spodziewał. ")

...no i jestem znowu na samym początku tej całej popier... historii.

Jutro kończę 2 serie zabiegów fizykoterapeutycznych. Ortopeda wspominał coś o ćwiczeniach w odciążeniu. A ja mu już po prostu nie wierzę. Byłem u 2 lekarzy- jeden nie ogarnia sytuacji, drugi od razu chciał dawać blokadę. Trzeci pewno zaleci amputację kończyn.

Kradam myślisz, że powinienem jeść coś na odbudowę chrząstki, kości? Zmieloną skorupkę jaje? (słyszałem, że wapń z produktów sklepowych jest w bardzo małej ilości przyswajany przez organizm).

Jak ktoś potrafi w jakikolwiek sposób doradzić mi co mogę z tym gównem zrobić, to proszę pomóżcie.

Popełniasz zasadniczy błąd próbując leczyć tego typu dolegliwości u przypadkowych ortopedów. To co opisujesz to tylko odpryski od błędu zasadniczego i nie ma sensu nad tym się rozwodzić.

Kradam jest to podobno jeden z lepszych ortopedów sportowych we Wrocławiu. Przyjmuje w przychodni na AWF-ie, tym samym ma ciągły kontakt z różnymi kontuzjami sportowymi. Zasięgałem opinii u wielu osób i każdy go chwali. Bądź tu mądry.

Wyskoku na narty rozumiem nie muszę sobie odmawiać?

Ale który, bo piszesz o co najmniej 2. Co zalecił ten "dobry"? Ile to już trwa? Zalecono Ci oszczędzanie kończyny? Stosowałeś się do tego?