Mam z nimi problem, nie potrafie sie zrelaksowac, wkur..a mnie duzo rzeczy i w dodatku jak juz jest po sytuacji dalej czuje wewnatrz jakbym mial dynamit.
Podam prosty przyklad, pies mnie budzi rano, bo chce wyjsc na dwor, czekam bo sobie mysle ze znowu wymysla zeby tylko wyjsc na dwor, ale w koncu slysze stekanie ze mimo wszystko chce wyjsc, wychodzimy, ta sie nie zalatwia, no to wkur....ny juz na maksa wracam do domu i ide dalej spac. Ale zanim zasne to mysle sobie ze moze nie poczekalem wystarczajaco dlugo zeby dac jej szanse sie zalatwic..i tak leze dluzszy czas wnerwiony na maksa tak naprawde nie wiedziec z jakiego powodu.
Czy to kwestia podejscia, czy tez po prostu taki sie urodzilem? O ile przyjemniej byloby sie nie denerwowac takimi *******ami i byc wyluzowanym niczym jola rutowicz
Pozdrawiam