Kiedyś przypadkowo oberwałem od kumpla takim gazem anti-dog (popularny, czarny z wilczurem na naklejce). To było okropne!!! Przez 10 minut nie mogłem oczu otworzyć. Pomimo, że oczy miałem zamknięte to miałem takie wrażenie, jakby ktoś mi trzymał oko otwarte i wsypywał do niego stróżkę piasku. Wrzeszczałem i nie byłem w stanie nic zrobić. A łzy to potokami mi z oczu leciały, z nosa smarki . Przyszedłem do domu, oczywiście poszedłem się umyć - trochę przez to jeszcze poszczypało, ale i tak gaz zdążył zwietrzeć. Na przyszłość - takie rzeczy to trzeba myć koniecznie ZIMNĄ (!!!) wodą.
Kto się śpieszy ten się potyka.