Cześć!
Nie mam pojęcia do jakiego to działu, ale spróbuję w tym. Sprawa jest dziwna...
Od kwietnia uczę się jeździć na rolkach. Mam 35 lat więc asem nauki może nie bylem, ale poszło nieźle. Pierwsze kroki słabo, ale z dnia na dzień robiłem postępy, Przyspieszałem, nauczyłem się skręcać i tak po dwóch miesiącach jeździłem już swobodnie, pewnie, dość szybko i z ogromną frajdą. Nawet nie wywaliłem gleby ani razu, z czego byłem mega dumny.
Aż pewnego dnia ubieram rolki, ruszam i... nie umiem! 20 minut prób jakiejś powolnej adaptacji, może rozgrzewki, czy rozciągnięcia porannych mięśni i nic. Nie umiem jeździć!
Pomyślałem sobie, może jakiś słaby dzień, jakieś zmęczenie czy coś. Trudno, wracam do domu odpocząć. Dzień następny, to samo. No kurczę, nie umiem. Po 20 minutach tracenia równowagi, rozjeżdżających się nóg z waty i prób jazdy zrezygnowałem. Ledwo dojechałem do auta paręnaście metrów.
Macie jakiś pomysł? Czy takie nagłe cofnięcie nabytych dopiero co umiejętności może się zdarzyć? Czy to siedzi w głowie, czy to kwestia jakiejś choroby, infekcji, cokolwiek? Dla mnie jest to bardzo dziwne, frustrujące i jestem strasznie zły, bo frajdę z rolek miałem super.
Nie wiem co robić. Próbować do skutku? Odpocząć jakiś czas? Iść do jakiegoś lekarza? Przy okazji: żadnych problemów z równoważą, koordynacją ruchów, czy zawrotów głowy nie zauważyłem.
Nie mam pojęcia do jakiego to działu, ale spróbuję w tym. Sprawa jest dziwna...
Od kwietnia uczę się jeździć na rolkach. Mam 35 lat więc asem nauki może nie bylem, ale poszło nieźle. Pierwsze kroki słabo, ale z dnia na dzień robiłem postępy, Przyspieszałem, nauczyłem się skręcać i tak po dwóch miesiącach jeździłem już swobodnie, pewnie, dość szybko i z ogromną frajdą. Nawet nie wywaliłem gleby ani razu, z czego byłem mega dumny.
Aż pewnego dnia ubieram rolki, ruszam i... nie umiem! 20 minut prób jakiejś powolnej adaptacji, może rozgrzewki, czy rozciągnięcia porannych mięśni i nic. Nie umiem jeździć!
Pomyślałem sobie, może jakiś słaby dzień, jakieś zmęczenie czy coś. Trudno, wracam do domu odpocząć. Dzień następny, to samo. No kurczę, nie umiem. Po 20 minutach tracenia równowagi, rozjeżdżających się nóg z waty i prób jazdy zrezygnowałem. Ledwo dojechałem do auta paręnaście metrów.
Macie jakiś pomysł? Czy takie nagłe cofnięcie nabytych dopiero co umiejętności może się zdarzyć? Czy to siedzi w głowie, czy to kwestia jakiejś choroby, infekcji, cokolwiek? Dla mnie jest to bardzo dziwne, frustrujące i jestem strasznie zły, bo frajdę z rolek miałem super.
Nie wiem co robić. Próbować do skutku? Odpocząć jakiś czas? Iść do jakiegoś lekarza? Przy okazji: żadnych problemów z równoważą, koordynacją ruchów, czy zawrotów głowy nie zauważyłem.