SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Aktualności,nowinki,ciekawostki

temat działu:

Aktualności - Kulturystyka i Fitness

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 11149

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 30570 Wiek 47 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 49854


Szkic mechanizmu zegara wahadłowego Huygensa


Ten zegar stary...
Uczeni z Politechniki Georgii w Atlancie rozwikłali ponad trzechsetletnią tajemnicę zegara z podwójnym wahadłem, skonstruowanego przez Christiaana Huygensa. Uczynili to, rekonstruując urządzenie sprzed wieków i badając jego drgania za pomocą laserowych pomiarów.

Christiaan Huygens (1629-1695), holenderski astronom, fizyk i matematyk, zapisał się w dziejach nauki wieloma ważnymi odkryciami. Ale był również obdarzony talentami praktycznymi: w 1656 r. opatentował mechanizm pierwszego odpowiednio dokładnego zegara wahadłowego, rozpoczynając w ten sposób nową epokę w chronometrii. Do historii nauki i techniki przeszło monumentalne dzieło Huygensa, opisujące zegary i mechanizmy wahadłowe: Horologium Oscillatorium sive de motu pendulorum, opublikowane w 1673 r. Jednakże między patentem a wydaniem Horologium holenderskiemu uczonemu przytrafiła się zaskakująca przygoda z jednym ze swych czasomierzy.

W owych czasach jednym z ważniejszych problemów do rozwiązania przez naukę i technikę był precyzyjny pomiar długości geograficznej - przede wszystkim na morzu, jako że podróże statkiem stanowiły podstawowy środek komunikacji między kontynentami. W związku z tym już od XVI wieku głowy państw oferowały znaczne nagrody za wynalezienie sposobu dokładnego określania długości geograficznej. W 1530 r. Gemma Friscus zaproponował metodę, polegającą na przewożeniu zegara i porównywaniu jego wskazań z mierzonym czasem miejscowym - różnica odpowiadała różnicy długości portu wyjściowego i miejsca, w którym przeprowadzano pomiar. Sęk w tym, że ówczesne zegary nie były zbyt dokładne, a ich mechanizmy słabo znosiły kołysanie na morskich falach.

Huygens, wspierany finansami francuskiej Królewskiej Akademii Nauk, podjął próby zbudowania precyzyjnych i odpornych na trudne warunki morskie zegarów wahadłowych. Skonstruował kilka egzemplarzy, które testowano z lepszym lub gorszym powodzeniem w latach 1662-1687. Na przykład w 1668 r. jeden z zegarów Huygensa, który przetrwał zarówno sztormy, jak i bitwę morską, pokazał różnicę długości między Tulonem i Kretą wynoszącą 20 stopni i 30 minut. Prawdziwa wartość to 19 stopni i 13 minut, co przekłada się na błąd położenia wielkości 100 kilometrów.

Jeden ze zbudowanych przez Huygensa morskich chronometrów był podwójny i miał dwa wahadła. Chodziło o to, żeby w razie zatrzymania się jednego mechanizmu lub konieczności poddania go konserwacji, czas mógł być mierzony dalej. Ten podwójny zegar Huygens umieścił we wspólnej ramie. Gdy pewnego dnia 1665 r. leżał chory w swym mieszkaniu, zaczął uważnie obserwować zegar z dwoma wahadłami i zdumiony odkrył, że ich wahania są zsynchronizowane w antyfazie: jednocześnie zbiegają się ku sobie i jednocześnie od siebie się oddalają. Chcąc wyjaśnić to zjawisko, uczony zaczął uruchamiać wahadła w różny sposób i przekonał się, że niezależnie od tego, jak to zrobi, po jakimś czasie, nie dłuższym niż pół godziny, synchronizacja wahań powraca. Bez względu na początkowe położenia wahadeł. Ślady bezowocnych poszukiwań Huygensa przetrwały w jego notatkach oraz w liście do ojca, gdzie opisał całą historię.

Zagadka podwójnego zegara Huygensa pozostawała nierozwiązana przez 336 lat, dopóki nie zainteresowali się nią uczeni z Wydziału Fizyki Politechniki Georgii, zajmujący się drganiami układów nieliniowych. Michael Schatz, Kurt Wiesenfeld i ich współpracownicy odtworzyli mechanizm podwójnego zegara i zaczęli precyzyjnie mierzyć drgania różnych jego elementów, używając w tym celu także laserów.
Jak się okazało, tajemnica skrywa się we wspólnej obudowie zegarów, a dokładniej - w jej wadze. W zegarze Huygensa była ona znaczna (kilkadziesiąt kilogramów), by uczynić go jak najmniej czułym na ruchy statku. Pozostające w ruchu wahadła przekazywały energię obudowie, a ta z kolei - wahadłom. Przy takim stosunku mas wahadeł do masy obudowy równowaga układu ustalała się przy zsynchronizowaniu drgań w antyfazie. Gdyby Huygens skonstruował jeszcze masywniejszą obudowę, ruch wahadeł nie wywierałby na nią znaczącego wpływu i nie doszłoby do synchronizacji. Gdyby natomiast obudowa była lżejsza, przekazywanie drgań odbywałoby się tak energicznie, że prędzej czy później przynajmniej jedno wahadło ulegałoby zatrzymaniu.

Zagadka zegara Huygensa ma również ogólniejsze znaczenie. Mamy tutaj do czynienia z modelem spontanicznej synchronizacji układu - zjawiska, które występuje w przyrodzie powszechnie, a którego opis matematyczny, ze względu na jego nieliniowość i chaotyczność, nie jest rzeczą trywialną. A obserwujemy ją zarówno na poziomie mikroskopowym, w układach komórek, jak i w ruchach ciał niebieskich.

nowinki/pl


pozdrawiam. Tomek

Bezinteresowna przyjaźń może istnieć tylko pomiędzy ludźmi o tych samych dochodach.

-- Paul Getty

Pozdrawiam - Tomek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 30570 Wiek 47 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 49854
Centymetrowy Jason

Pierwsze dane napływające z sztucznego satelity Jason 1 potwierdzają, że wkrótce oceanografowie i klimatolodzy otrzymają bezprecedensowo dokładne informacje o zachowaniu ziemskich oceanów.
O przygotowaniach do startu satelity (wspólnego przedsięwzięcia amerykańskiej i francuskiej agencji kosmicznych) i jego misji pisaliśmy w nowince Zmarszczki oceanu. Start 7 grudnia 2001 r. odbył się pomyślnie, a ostatnio zostały udostępnione pierwsze dane z Jasona 1. Wynika z nich, że zapowiadana dokładność pomiaru wysokości powierzchni ziemskich oceanów do 1 centymetra nie jest czczą przechwałką (przypomnijmy, że poprzedni rekordzista w tej kategorii, TOPEX/Posejdon, mierzył oceany z precyzją 4,2 cm). Oczywiście, nie będą to jedyne informacje zbierane przez satelitę. Poza tym będzie on na przykład mierzył wysokości dużych fal i monitorował prędkość wiatrów nad powierzchnią oceanów. W ten sposób nie tylko dowiemy się więcej o naszej wodzie i jej oddziaływaniach z lądem, ale także będziemy potrafili lepiej przewidywać gwałtowne zmiany pogody, chociażby huragany. Na razie jednak możemy na przekazanej mapie podziwiać, gdzie morza się wywyższają, a gdzie - obniżają.

źródło: nowinki/pl


pozdrawiam. Tomek

"Na tyle jesteś dobry, na ile jest dobry twój najsłabszy punkt"





Zmieniony przez - finderx w dniu 2002-03-17 22:01:24

Pozdrawiam - Tomek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 30570 Wiek 47 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 49854


Zmiany wysokości powierzchni oceanu (względem jego średniej powierzchni), uchwycone przez Jasona 1 w okresie od 25 stycznia do 4 lutego 2002 r. Rys. JPL/NASA/CNES/CLS.

pozdrawiam. Tomek

"Na tyle jesteś dobry, na ile jest dobry twój najsłabszy punkt"

Pozdrawiam - Tomek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Specjalista
Szacuny 64 Napisanych postów 17868 Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 102745
Kurde sam załozyłem ten topic a potem olewka....od dziś się poprawiam!


Odkryto gen odpowiedzialny za powstawanie komórek tłuszczowych Gen odpowiedzialny za rozwój komórek tłuszczowych odkryli niezależnie od siebie naukowcy z Harvard Medical School oraz związani z firmą Pfizer. Informuje o tym pismo "Genes and Development".

Otyłość przybiera w rozwiniętych krajach rozmiary epidemii (w USA co czwarty dorosły i co piąte dziecko są otyłe). Nawet w krajach Trzeciego Świata jest coraz więcej ludzi z nadwagą. Dlatego badania mające na celu poznanie molekularnych i genetycznych mechanizmów otyłości coraz bardziej zajmują naukowców.

Jak wykazały prace dr Bruce'a Spiegelmana z Harvardu i dr Heidi Camp z Pfizera, gen, który koduje białko nazywane PPARgamma, odpowiada za rozwój komórek tłuszczowych - adipocytów.

Adipocyty powstają z komórek odmiany tkanki zarodkowej -mezenchymy, podobnie jak kości, chrząstki, krew czy naczynia krwionośne. Najpierw tworzy się pre-adipocyt, później - dojrzała komórka wypełniona tłuszczem. Ta ostatnia przemiana dokonuje się dzięki PPARgammie. Dowodzi tego fakt, że pre-adipocyty, eksperymentalnie pozbawione owego białka, nie mogły się przekształcić w dojrzałe adipocyty.

Białko PPArgamma jest receptorem hormonów regulującym zachowanie genów. Wydaje się, że opracowanie leków działających na ten mechanizm może pomóc w walce z otyłością.


Źródło: PAP 04.01.2002r.

KAIN
"Loved be few Hated by many But respect by all"
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Specjalista
Szacuny 64 Napisanych postów 17868 Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 102745
Ryzyko chudnięcia


Meridia (sibutramine), lek przeciw otyłości, może być przyczyną poważnych kłopotów ze zdrowiem - ostrzegają organizacje konsumenckie w Stanach Zjednoczonych. - Dla wielu otyłych osób to jedyna szansa nie tylko na powrót do szczupłej sylwetki, ale i do zdrowia - ripostują lekarze

Od czasu wprowadzenia na rynek w 1997 r. przyjmowanie sibutraminy powiązano z 32 przypadkami zgonów i niemal czterystoma poważnych działań ubocznych.

- To naprawdę znikomy promil - bronią się eksperci Abbott Laboratories (producenta leku). - Na całym świecie sibutraminę przyjmuje ponad 8,5 mln osób. Odsetek działań niepożądanych jest więc mniejszy od tysięcznej promila. Poza tym żadnego zgonu nie można z pewnością powiązać z zażywaniem naszego preparatu - twierdzi dr Eugene Sun, wiceprezes Abbotta. Z jego obliczeń wynika, że nawet gdyby lek rzeczywiście był przyczyną śmierci, to ryzyko wynosi zaledwie 2,1 na każde 100 tys. osób zażywających Meridię. Tymczasem z badania Nurses Health Study, które objęło ponad 100 tys. kobiet wynika, że sama otyłość jest związana z ryzykiem zgonu równym 400 / 100 tys. Otyli częściej chorują na serce, cukrzycę czy nadciśnienie. Zmniejszenie masy ciała to dla nich często jedyna szansa na uniknięcie poważnych kłopotów ze zdrowiem.

Przeciwnicy leku argumentują, że ryzyko związane z przyjmowaniem sibutraminy jest niedoceniane, a sam preparat nie gwarantuje trwałej utraty kilogramów. Głównym zarzutem pod adresem leku jest to, że podnosi ciśnienie krwi, a tym samym zwiększa ryzyko zawału serca i udaru mózgu.

Zwolennicy ripostują, że otyli nie mają zbyt wielu możliwości farmakologicznego wspomagania odchudzania. Twierdzą, że wystarczy właściwie dobierać pacjentów i nie zapisywać leku osobom z podwyższonym ciśnieniem tętniczym.

- U ludzi otyłych wystarczy niekiedy utrata 5-10 proc. wyjściowej masy ciała, by znacznie poprawić ogólny stan zdrowia - mówi prof. Donald Hensrud z Mayo Medical School w Rochester. - Meridia pozwala im zaś zrzucić przeciętnie o 5 kg więcej niż placebo (substancja nie mająca działania leczniczego). To zaleta nie do przecenienia. Trzeba jednak pamiętać o wpływie leku na ciśnienie - dodaje profesor. - Nawet niewielki wzrost rozkurczowego (dolnego) ciśnienia tętniczego zwiększa ryzyko choroby serca o 6, a udaru mózgu aż o 15 proc. - ostrzega Hensrud.


Źródło: gazeta.pl - 20.03.2002r.

Dziś były nowinki dla "puszystych" )



KAIN
"Loved be few Hated by many But respect by all"
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Specjalista
Szacuny 64 Napisanych postów 17868 Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 102745
Człowiek sukcesu... czyli słów kilka o antropogenezie


Jeden nasz przodek już milion lat temu bez trudu zawojował cały świat...


Dziś na ziemi żyje tylko jeden gatunek hominida - to my - Homo sapiens. Człowiek, zwany myślącym, osiągnął taki stopień rozwoju ewolucyjnego, że potrafił dostosować się do życia w każdym miejscu na ziemi. Umie więc żyć w tropikalnym lesie deszczowym, na pustyni, na skutych lodem obszarach podbiegunowych, a nawet w jednym z najbardziej niegościnnych dla niego środowisk - w wielkim mieście.

Do niedawna wydawało się, że sytuacja, w której całą kulę ziemską zasiedla jeden i ten sam gatunek człowiekowatego, jest wyjątkowa. Z zapisów kopalnych wynika bowiem, że obok siebie żyło zazwyczaj kilka różnych gatunków hominidów. Walczyły ze sobą, konkurowały, a niewykluczone, że mogły się nawet ze sobą krzyżować. Tymczasem zdaniem uczonych z Etiopii i USA około miliona lat temu jeden gatunek osiągnął taki sukces ewolucyjny, że rozprzestrzenił się po całym ówczesnym świecie, zajmując każdą dostępną wówczas niszę ekologiczną. Naukowcy nazywają go Homo erectus - człowiek wyprostowany.

Ślady lwich pazurów


Czaszka, której analiza doprowadziła uczonych do sformułowania tych wniosków, została odsłonięta spod piasku i skał w końcu grudnia 1997 r. Miało to miejsce niedaleko wioski Bouri w tzw. rejonie Middle Awash w ryftowej dolinie Afar we wschodniej Etiopii. Obszar ten jest znany paleontologom od około 40 lat, kiedy to pierwsze badania przeprowadził w nim francuski geolog Maurice Taieb. Stamtąd pochodzą znaleziska wczesnych hominidów liczących sobie 4-6 mln lat. Od początku lat 80. Middle Awash regularnie odwiedzał J. Desmond Clark antropolog z uniwersytetu w Berkeley (USA).

- Niestety, Clark zmarł w zeszłym miesiącu. Był jednym z największych ekspertów od narzędzi kamiennych używanych przez pierwszych ludzi. To jemu zadedykowaliśmy publikację opisującą czaszkę z "jego doliny", jaka ukazała się we wczorajszym "Nature" - mówi prof. Tim D. White, dyrektor Laboratory for Human Evolutionary Studies w Berkeley, jeden z autorów publikacji.

Na czaszkę natknął się jeden z jego doktorantów - Henry Gilbert.


- Było 45 stopni w cieniu, gdy zauważyłem wyłaniający się charakterystyczny kształt puszki mózgowej - opowiada. - Niestety, czaszka jest niekompletna, brakuje dolnej szczęki i fragmentów części twarzowej. Znalazłem też na niej kilka głębokich rys - prawdopodobnie śladów pazurów lwa lub hieny. Zwierzę pewnie zabiło swoją ofiarę i być może zjadło część twarzy, chcąc dobrać się do bogatego w substancje odżywcze mózgu - tłumaczy uczony. Mimo to niekompletna skamieniałość jest jedną z najlepiej zachowanych czaszek należących do afrykańskich hominidów. Naukowcy, oglądając jej niskie, pochylone czoło, wydatne łuki brwiowe i charakterystycznie wydłużoną puszkę mózgową, nie mieli wątpliwości, że trzymają w ręku pozostałości osobnika z gatunku Homo erectus. Wiek znaleziska ustalili na milion lat.

Zjednoczenie przodków mimo nieporozumień

Homo erectus pojawił się około 1,8 mln lat temu. Jego szczątki pierwszy raz ujrzały światło dzienne w końcu XIX w. dzięki wykopaliskom prowadzonym na wyspie Jawa przez Eugene Duboisa. Nie wiadomo dokładnie, czy ojczyzną H. erectus jest Afryka, czy Azja. Pewne jest natomiast to, że milion lat później dotarł już niemal do każdego zakątka "starego świata". Jego szczątki znajdowane są dziś zarówno w Europie, Azji, jak i w Afryce. Dotąd znaczna część archeologów i antropologów uważała, że świat wówczas opanowały nie jeden, lecz dwa osobne gatunki. Azja miała należeć do H. erectus, zaś szczątki znalezione w Europie i Afryce zaliczano do gatunku H. ergaster.

- Jednak czaszka, którą opisaliśmy w najnowszym "Nature", wyraźnie pokazuje, że taki podział był nieuzasadniony. Czaszka H. erectus z Afryki jest tak podobna do czaszek hominidów żyjących w tym samym czasie w Azji, że utrzymywanie, iż są to dwa osobne gatunki, jest po prostu śmieszne - uważa kierujący badaniami dr Berhane Asfaw z Rift Valley Research Service w Addis Abebie (Etiopia). - Trzeba sobie jasno powiedzieć: H. ergaster to nic innego jak wczesny H. erectus.

Uczony uważa, że całe nieporozumienie z tworzeniem dwóch osobnych gatunków wzięło się stąd, że dotąd naukowcy porównywali czaszki wczesnych H. erectus z Afryki z czaszkami późnych hominidów pochodzących z Azji. Nic więc dziwnego, że te znaleziska się od siebie różniły.

- Teraz, kiedy mamy wreszcie czaszkę późnego H. erectus z Afryki, trudno zaprzeczać, że cały świat opanował wówczas jeden gatunek - wyjaśnia White.

Homo erectus nie dotrwał rzecz jasna do naszych czasów. Ostatnie osobniki zniknęły około 400 tysięcy lat temu. Prawdopodobnie z jednej z ich populacji wyewoluował neandertalczyk, z innej współczesny Homo sapiens.



Źródło: gazeta.pl - 21.03.2002r.

KAIN
"Loved be few Hated by many But respect by all"
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 30570 Wiek 47 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 49854
Ziemia coraz bliżej

(1)


Największy i najbardziej skomplikowany sztuczny satelita Ziemi, Envisat, przeznaczony do badań naszej planety, zaczął dostarczać pierwsze jej obrazy. Są wspaniałe.

Envisat, wystrzelony na orbitę 1 marca 2002 r. przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) z Gujany Francuskiej za pomocą rakiety Ariane 5, waży 8 ton i ma na swym pokładzie 10 nowoczesnych instrumentów, przeznaczonych do badania różnych środowisk na Ziemi. Po osiągnięciu biegunowej orbity okołoziemskiej, przebiegającej 800 kilometrów nad powierzchnią naszej planety, i wykalibrowaniu instrumentów, satelita zaczął przesyłać pierwsze zdjęcia, które zostały udostępnione 28 marca
Planowany czas pracy satelity Envisat wynosi 5 lat, a program z nim związany jest ogromny.

Pozdrawiam - Tomek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 30570 Wiek 47 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 49854


(2)

Zagęszczenie fitoplanktonu (zielonkawa "mgiełka") - pierwszego ogniwa ziemskiego łańcucha pokarmowego - u zachodnich wybrzeży Afryki (Mauretania). Zdjęcie uzyskano dzięki spektrometrowi obrazującemu o średniej zdolności rozdzielczej (ang. Medium-Resolution Imaging Spectrometer, MERIS), który mierzył też przez 5 dni stężenie chlorofilu. Fot. ESA.

Pozdrawiam - Tomek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 30570 Wiek 47 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 49854


(3)

System rzek regionu Casamance w Senegalu. Obraz, otrzymany za pomocą MERIS, jest jednym z wielu, jakie będą służyć obserwacjom transportu osadów przez rzeki do mórz. Fot. ESA.

NOWINKA Z DNIA: 03-04-2002

Pozdrawiam. Tomek

"Na tyle jesteś dobry, na ile jest dobry twój najsłabszy punkt"

Pozdrawiam - Tomek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Specjalista
Szacuny 64 Napisanych postów 17868 Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 102745
Naukowcy z Uniwersytetu w Duke odkryli w komórkach mięśniowych białka nazwane kinazami protein zależnymi od kalmoduliny, są one odpowiedzialne za budowę tkanki mięśniowej. Podczas badań na genetycznie zmodyfikowanych myszach spowodowano, by ich organizm wydzielał więcej owych białek. Okazało się, że wywoływały one w organizmie gryzoni zmiany podobne do następujących pod wpływem intensywnych ćwiczeń. Badania te potwierdziły, że aktywacja kinaz prowadzi do budowy zdrowych mięśni. Naukowcy chcą teraz opracować lek, który pozwalałby rozwijać mięśnie nawet w czasie bezczynności, byłby on szczególnie przydatny osobom cierpiących na przewlekłe choroby, które nie mogą być (lub nie są) aktywne fizycznie.


KAIN
"Loved be few Hated by many But respect by all"
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Iverson lepszy od Jordana

Następny temat

MP STRONG MAN

WHEY premium