Mam 32 lata i dla zdrowia od 2 lat regularnie gram w piłkę nożną na hali. Trening co niedziele, około 2godzin. Problem polega na tym, że od kilku dobrych miesięcy, po wysiłku okrutnie bolą mnie mięśnie łydek, tak bardzo, że nie mogę w nocy spać. Bóle ustają dopiero koło środy - czwartku.
Próbowałem już wszystkiego:
- Redukcja kawy do zera
- Redukcja coli itp do zera
- Redukcja napojów gazowanych do zera
- Regularne zażywanie magnezu i potasu (100% proponowanego zapotrzebowania)
- Regularne picie soku pomidorowego
- Masaże łydek u fizjoterapeuty
- Akupunktura
- Bańki na poprawę krążenia
- Regularne zażywanie diohespan max ( chyba pomogło, bo po wysiłku prześpię pół nocy)
Nawet zrobiłem badania krwi na kinaze kreatynową i nic, wszystko w porządku.
Ostatnio zacząłem chodzić nawet na basen, żeby te mięśnie troszkę porozciągać... też nie wiele pomaga.
Zaczynam się martwić, bo nawet jak pójdę na siłownie i poćwiczę tylko górę bez ruszania nóg, łydki przypominają mi, że był wysiłek fizyczny.
Najbardziej wkurza mnie fakt, że powoli zaczynam czuć się jak jakiś emeryt a mam zaledwie 32 lata. Tym bardziej, że całe życie z lepszym lub gorszym skutkiem regularnie uprawiałem sporty walki, basen, siłownia, rower, rolki, bieganie.... itp. Jeśli chodzi o proporcje 180cm - 85kg, wiec chyba nie jest najgorzej. Może ktoś miał podobny problem i udało mu się rozwiązać, byłbym dozgonnie wdzięczny. Nie chce rezygnować z hali, bo ustrzelenie kilku bramek, daje niesamowitą satysfakcję.