Jakies 2 lata temu podczas wyciskania na lawce plaskiej doznalem kontruzji- cos mi sie rozerwalo pomiedzy klatka piersiowa a barkiem. Trzask,huk i wrazenie jakbym slyszal przescieradlo rozdzierane na pol... ogromny bol, brak ruchomosci > wizyta u ortopedy> diagnoza> "nic powaznego"... Zapisal mi Sirdalud, kazal masowac i zrobic lekka przerwe od silowni. Przez rok! nie moglem nic robic prawa reka( caly czas leki przeciwzapalne itp), po roku zaczelo sie zaleczac... Po 2 latach postanowilem wrocic do treningow, lekki trening na wejscie, pozniej zwiekszanie intensywnosci, dolozylem juz suple i wszystkie partie zaczely pracac do stanu sprzed 2 lat natomiast przy cwiczeniach na klatke nie moge zalozyc 60kg( wczesniej seria 130-140 6-8x nie robila na mnie wrazenia) bo mam wrazenie jakby sciegno/miesien sie rozciagalo jak folia spozywcza i mialo zaraz znow sie urwac... A teraz do rzeczy: CZY JA MAM WOGOLE SZANSE ODZYSKAC SPRAWNOSC? JAKIES POMYSLY NA POWROT DO ZDROWIA?
ps zamieszczam tego posta na kilku forach z uwagi na desperacje ;)
pozdrawiam.