Nie chciałem zanudzać długim wprowadzeniem, ale i tak wyszło niekrótkie.
Jestem 5 tygodni po wycięciu rozlanego wyrostka (standardowe cięcie brzucha + dren). Czuje się ogólnie już dobrze, mogę normalnie funkcjonować, nie widać po mnie zmarnowania jakie było widać jeszcze 2-3 tyg temu. Oczywiście schudłem dużo, dobre 7kg, poszło to z mięsa, uda, klata i łapy (-4cm w bicepsie!).
Chciałbym powoli się wprowadzać, by jak najaszybciej wrócić do formy. Przez ryzyko przepukliny pooperacyjnej mam nawet 3 miesiące odpuścić ciężkie przysiady i ciągi. OK. Powoli chciałem popracować na kondycją i uprawiać lekki fitness i obserwować organizm. Dostałem na to zgodę od lekarza, byle nie powodować wzrostu ciśnienia w tłoczni brzusznej. Zrobiłem dzisiaj badania krwi, czy już hemoglobina i hematokryt odbiły, bo byłem trochę słabszy i potrzebowałem dużo snu. Po szybkim powstaniu miałem ciemno przez oczami. Każdego dnia się odczucia zmieniają na plus. W wynikach jest duża poprawa, wartości od czerwonych krwinek mocno obiły, mogę powiedzieć, że powróciły prawie do mojej normy, czyli bliżej górnych granic. Potraktowałbym to jako zielone światło to powolnego powrotu do sportu.
Martwi mnie niski poziom płytek krwi - 112 tys. Przed operacją tego nie miałem. Czy może to mieć jakiś związek z operacją i stanem zapalnym? Mogę zacząć ten lekki fitness, obserwować reakcje, a następnie zrobić powtórne badanie za jakieś 10 dni? czy jest to dziwne i lepiej odpuścić nawet lekkie formy aktywności i za jakiś czas zrobić powtórne badanie? Pytam, bo wydaje mi się, że organizm domaga się więcej ruchu, aby ostatecznie zamknąć temat choroby. Że oczekuje tego bodźca, by zrobić ten ostatni krok. Wcześniej prowadziłem bardzo aktywny tryb życia. Okres letni to czas rzeźby, kiedy praktycznie codziennie był trening: siłowy lub cardio.
Prędkość synu, prędkość!