W maju tego roku robiłem dość ciężkie jak dla mnie ciągi w serii po 8. W ostatniej serii poczułem ból w plecach. Nie do tego stopnia żebym nie mógł się ruszać, to było takie dość mocne "ostrzeżenie", ukłucie. Zrobiłem sobie przerwę od ćwiczeń angażujących plecy w dużym stopniu (Wodyn by mnie zabił) i problem ustąpił. Aż do momentu gdy przyszła kolej ciężkich przysiadów na małych powtórzeniach. Ból wrócił. Od tamtej pory gdy robię ciężkie ciągi, przysiady lub wiosłowania bolą mnie plecy. Nic mi nie chrupie, w pewnym momencie czuję dyskomfort w plecach (nic nie przeskakuje), odkładam sztangę i czuję "odciążenie" pleców. Dopiero parę godzin po treningu pojawia się okrutny ból do tego stopnia, że nie mogę leżeć/siedzieć (w zależności jak ciężki trening zrobiłem). Sęk w tym, że nie boli mnie sam kręgosłup; ból jest punktowy, dość głęboko pod skórą i wysunięty na prawo od osi o jakieś 1-2 centymetry. Co to może być i jak się tego pozbyć? Czy może pora udać się do specjalisty?
Pozdrawiam