przejrzalem, jeszcze bez logownia, chyba wszystkie posty o podobnej tematyce ale nadal nie mam koncepcji co robic.
Od jakiegos czasu mniej wiecej co 2 miesiace łapał mnie za***isty ból brzucha, zazwyczaj w nocy, spanie moglem sobie wybic z glowy, wymioty kilka razy, ogolnie ruszyc sie nie moglem, fatalne uczucie. Nad ranem przechodzilo. Poszedlem do gastrologa, podobno bardzo dobrego, na pewno drogiego, wykonal gastroskopie, diagnoza: niewielka przepuklina przelykowa (przy wejsciu do żołądka), helicobakter pylori i zapalenie błony śluzowej żołądka. Przepisal mi kupe lekow na to wszystko, stwierdzil ze przepukline sprobuje zaleczyc lekiem Gasprid. Leki wybralem wszystkie, staram sie nie żrec smazonego, nie pic gazowanego itp. Treningow nie odpuszcze, bo nie potrafie bez tego życ.
Wczoraj znowu mnie zlapalo, raz musialem wymiotowac, bol byl ostry ale juz nie tak wielki jak wczesniej. Mimo wszystko noc nieprzespana. Pomyslalem nad tym wszystkim, dwa dni wczesniej mialem ostry trening boksu, dzien pozniej porobilem troche martwego ciągu (90 kg w 5 seriach) i podciaganie sztangi do tułowia w opadzie (60 kg), oba cwiczenia w pasie, z duzym naciskiem na technike.
Nie mam juz koncepcji, co to moze byc. Jesli chodzi o przepukline to zadnych wypuklosci nie ma, podczas treningu tez nic nie wyskakuje. Poza tym z tego co zrozumialem i czytalem to wg mnie jest to inny typ przepukliny niz ta pachwinowa i nie ma zwiazku z wysiłkiem? Jak wg Was dalej zając sie tym problemem? Do lekarza pewnie pojde znowu, ale szczerze to trace nadzieje. Poza tym nie chce sluchac rad typu: "daj se pan lepiej spokoj z tym boksem i silownią". Może poradnia sportowa? Piszcie pliz
Z góry dzięki za odpowiedzi.