Wiele osób rozmawiających z nami o suplementach, pyta o konsultację z lekarzem i o stanowisko lekarzy dotyczące naszych produktów. Wyjaśniamy to w sposób jednoznaczny:
Lekarze medycyny klasycznej w czasie medycznych studiów nie mają żadnych zajęć ani wykładów z zakresu podobnych produktów. Nie piszą żadnych kolokwiów, nie zaliczają ani nie zdają żadnych egzaminów z tego tematu. Nie mają zatem nawet podstawowej wiedzy z tego zakresu chyba, że na własna rękę zdobywają takie informacje. Tą niewielką grupę lekarzy darzymy szczególnym szacunkiem.
Pozostała grupa lekarzy traktuje suplementy jako zbędny wydatek, pomimo bezdyskusyjnego, skutecznego działania tych suplementów. Zatem prosimy zrozumieć irytację lekarza, którego zapytasz o zastosowanie nieznanego mu suplementu. Nasza wieloletnia praktyka menedżerska potwierdza, iż większość lekarzy nie rozumie nawet najważniejszych kwestii związanych z naszymi produktami jak np. różnica w działaniu pomiędzy witaminami syntetycznymi, a naturalnymi.
Zrozumiesz jeszcze więcej, kiedy przeczytasz poniższy tekst - napisany ręką lekarza:
Poniższy artykuł został opublikowany na łamach biuletynu News California Fitness Polska Nr 10/99. Autor jak podaje firma - zalicza się do autorytetów wśród specjalistów nauki o żywieniu, jego opinie są odbierane z dużą uwagą.
Witaminy a producenci leków
.
„ Po przeczytaniu następnych zdań przyznasz, że artykuł mógłby nosić nawet taki tytuł: Mowa do niewiernych. Przypomina to język Biblii? Słusznie. Jeżeli pomyślę bowiem, ilu ludzi uważa, że nie potrzebuje żadnych suplementów żywieniowych, lub też okazjonalnie kupuje jakieś witaminy, muszę stwierdzić: jest ich dość dużo. Można nawet powiedzieć, że jest ich nieznośnie dużo. Teraz pewnie pomyślisz: zaraz pojawi się prawdziwy motyw - zbyt niski obrót, więc niewystarczający zysk.
Pomyłka! Ja mówię bowiem o czymś zupełnie innym! O tym, że osoby nie kupujące witamin mają widocznie powody, by ich nie kupować. Zastanawiając się nad tym, dlaczego tak się dzieje, jedyne wytłumaczenie znajduję w stwierdzeniu, że określone osoby nie kupujące witamin są biblijnymi niewiernymi naszych czasów - niewierzącymi w suplementy żywieniowe. Inaczej mówiąc, to zatwardziali sceptycy. Przeanalizujmy poniżej skąd bierze się ten sceptycyzm. Jednak najpierw przyjrzyjmy się, jak jest sytuacja w innych, bardziej rozwiniętych krajach?
W Stanach Zjednoczonych ok. 50 ml. ludzi (ok. 20%) zażywa regularnie - tj. codziennie i długotrwale w jakiś suplement żywieniowy. Europie Zachodniej udział ten jest niższy, obejmuje 10% populacji. U nas na wyrost licząc - ledwie 1%.
W czasach socjalizmu nie mieliśmy dostatecznych kontaktów ze światem, nie byliśmy poinformowani o postępie i nie mieliśmy możliwości kupowania nowych produktów do ochrony swojego zdrowia. Na dobrą sprawę nawet nie potrzebowaliśmy ich, bowiem byliśmy zdrowi na „zasadach socjalistycznych". Jeżeli ktoś potrzebował witamin, wówczas otrzymywał je i to bezpłatnie. Ludzie zakodowali sobie, że o nich zdrowie troszczy się państwo za darmo i koszt zakupu jakiegokolwiek leku oraz inne wydatki pokryje państwo, czy - jak obecnie kasa ubezpieczeniowa. Nie możemy się więc dziwić powszechnej reakcji typu: wystarczy, że za określone leki musimy płacić, przeznaczamy połowę pensji na żywność, jak tu wydawać duże pieniądze na witaminy.
Z premedytacją udramatyzowałem koniec poprzedniego akapitu. I świadomie umieściłem to zdanie na jego końcu, ponieważ do niego teraz pragnę nawiązać. W tej chwili medycyna tłumi lub wręcz przemilcza wiele dobrych wiadomości o częstokroć dosłownie leczniczym działaniu specjalnych suplementów żywieniowych. Czyni to z wielu powodów:
1. Terapeutyczny i profilaktyczny sposób odżywiania sytuował się zawsze poza sferą zainteresowań nowoczesnej medycyny typu zachodniego.
2. Powszechne, profilaktyczne przyjmowanie suplementów żywieniowych spowodowałoby zmniejszenie liczby zachorowań, tak więc zyski i wpływy samej medycyny uległyby ograniczeniu. Stosowanie suplementów żywieniowych - odpowiedników leków o naturalnym pochodzeniu, nie powodujących uzależnień, bez działań ubocznych - w ogromnym stopniu ograniczyłoby dochody koncernów farmaceutycznych ze sprzedaży lekarstw, które stanowią bazę współczesnej medycyny ( iż powodu których jest ona uzależniona od tych dużych firm). Tak więc konkretne interesy wysokiej rangi dyktują, aby informacje o pozytywnym działaniu suplementów żywieniowych nie były publikowane. Wręcz przeciwnie w ostatnich latach nie tylko ja zwróciłem uwagę na tendencyjne, a w wielu wypadkach druzgocące ataki skierowane na suplementy żywieniowe. O dalszy bieg sprawy zatroszczy się odpowiedni urząd i po prostu nie dopuści danego produktu do obrotu w wolnej sprzedaży. Powód jest oczywisty: interes jest w tym, aby ten specyfik był produkowany jako oficjalnie zarejestrowany lek. Czy już wszystko jasne?
Gołym okiem widać schizofrenię w stosunku do suplementów żywieniowych. Z jednej strony producenci leków oświadczają, że jest to biznes zyskowny, ponieważ przekonały się, że uznane za nieskuteczne suplementy naprawdę POMAGAJĄ! Inaczej bowiem preparatów zawierających tego typu substancje aktywne nie dałoby się zarejestrować - każdy nowy preparat jest długo i w sposób skomplikowany testowany zgodnie z procedurą dopuszczania do obrotu i musi być wykazane jego działanie profilaktyczne. To fakty, jak wiadomo, są uparte ... Mówią same za siebie.
autor:
Dr Peter Foet - doradca do spraw żywienia
pozdro.
cyklon04