Równo 2 tygodnie temu doznałem skręcenia kostki, szybkie zdjęcie rtg i szybkie orzeczenie: okłady (altacet, fastum) i wiązać bandażem. Tyle ze strony lekarza.
Dostosowałem się do wskazań, pierwsza nieprzespana noc, na drugi dzień dopiero mocno spuchła, potem ukazał się rozlany krwiak pod stawem skokowym (domyślam się że to wina rozerwanej torebki stawowej). Następnie tydzień leżenia w domu. Kolejny tydzień ostrożne chodzenie z opaską elastyczną.
Mam pytania:
1 Czy nie włożenie nogi w gips było dobrą decyzją lekarza?
2 Czy nie robię źle, chodząc już bez kuli? (zaznaczam że noga w opasce jest sztywna i wykonuję ruchy tylko w jednej osi - tzn tej jak w przypadku stawania na palcach)
3 Czy po 2 tygodniach robić jakieś okłady, lód itp? Opuchlizna zeszła poza twardą gulką na samej kostce.
Zastanawiam się czy w taki sposób noga dojdzie do pełnej sprawności. Ogólnie z kolejnymi dniami jest coraz lepiej. Przy spokojnym spacerze czuję kostkę ale bólem nie można to nazwać. Mimo to chodzę jak najmniej.
Z góry dziękuję za jakąkolwiek pomoc.