W luty rozpocząłem swoją pierwszą przygodę z kreatyną. (monohydrat po 5g przed siłownią w dt) Po około dwóch tygodniach suplementacji dorwał mnie ból w okolicach odcinka lędźwiowego, przemieszczał się od pośladków do pierwszego szeregu żeber. Nasilał się w ciągu dnia po przespanej nocy na krótki czas ustępował. Przerwałem suplementacje i po kolejnych dwóch tygodniach znikł. Do tego dochodziły bóle głowy, brzucha, nocne duszności. W przeszłości chorowałem na nerki (zespół nerczycowy, w pełni wyleczony) zrobiłem odpowiednie badania tzn. analiza moczu, usg jamy brzusznej, kreatynina, morfologia wszystko w porządku. Miałem podejrzenia, że ból spowodowany był jakąś kontuzją po ostatnim treningu, więc poszedłem do neurologa. Zrobiłem prześwietlenie kręgosłupa i badania na elektrolity. Na kręgosłupie stwierdzono obecność kilku guzków Schmorle'a do tego doszły duże niedobory witanin B12, 25(OH)D. (w okresie zimowym to normalne). Lekarz rozłożył ręce.
W marcu wróciłem na siłownie, do końca maja leciałem na samej diecie. Przez czerwiec brałem gainera (200g w dt). Tydzień temu spróbowałem z bcaa 2:1:1 (5g w dt) po dwóch dniach znowu pojawił się ból co prawda słabszy i tylko pleców. ( trzymał przez jeden dzień) Odstawiłem suple i ustało. Skoro wyniki są w porządku to do ***** skąd ten ból ? Wmówiłem sobie go ? Jestem skazany na suchy trening ?