Usiadłam w wygodnym fotelu i sięgnęłam po filiżankę kawy. Wzrok skierowałam w stronę elektronicznej skrzyni zwanej telewizorem. Odruchowo nacisnęłam na przycisk pilota i załączyłam program pierwszy. Akurat rozpoczynała się transmisja meczu elitarnej Ligi Mistrzów. Właśnie, Liga Mistrzów. Te rozgrywki pojedynkami między mistrzami są już chyba tylko z nazwy. W końcu grywają w nich ekipy, które zajęły zaledwie czwarte pozycje w swoich ligach. Nie rozumiem tych zasad. Zresztą nie ja jedna. Dlaczego Włosi czy Hiszpanie mają po czterech przedstawicieli w Champions League, a kraje takie jak Węgry czy Szwecja mogą liczyć co najwyżej na jeden zespół, który żeby było śmieszniej walkę o raj rozpoczyna już od pierwszej rundy eliminacyjnej? Przez te dziwne reguły przepaść między piłkarskim zachodem a wschodem Europy stale się pogłębia. Widać władzom UEFA z Lenartem Johansonem na czele jak najbardziej odpowiada taki stan rzeczy, bo nie robi się nic, by zmienić te chore zasady. Ktoś powie: ’Co to byłaby za Liga Mistrzów bez Realu czy Manchesteru?" (w końcu te zespoły w sezonie 2004/05 nie wywalczyły mistrzowskiej korony w swoim kraju). Spójrzmy jednak na to z innej strony. Czy nie nudzi już nas oglądanie na ekranach telewizorów jednych i tych samych zespołów? Nie jest powiedziane, że mistrz Polski - Wisła Kraków zakończyłby swój udział w elicie już na fazie grupowej i to z zerowym dorobkiem punktowym. Przecież niepozorny Dawid poradził sobie z wielkim Goliatem, który teoretycznie był nie do pokonania. W futbolu zdarzają się mega sensacje, co jest niewątpliwie urokiem tej dyscypliny sportu. Tak się złożyło, że w tej edycji Ligi Mistrzów jakimś cudem znalazły się FC Thun i Artmedia Petrżalka. Kibice analizując zestawienia grup, uśmiechali się z przekąsem. Mało kto dawał tym ekipom szanse na zdobycie bramki, niemówiąc o punktach. Tymczasem nikomu nieznane zespoły złożone z przeciętnych piłkarzy już w pierwszej kolejce nastraszyły naszpikowane gwiazdami mediolański Inter i Arsenal Londyn. W kolejnych spotkaniach ku zaskoczeniu wszystkich Artmedia i Thun ograły bardziej doświadczonych rywali. O ile zwycięstwo Szwajcarów nad Spartą Praga było małą niespodzianką, o tyle wygrana Słowaków z gigantem z Porto na gorącym stadionie ‘Dragao’ jest sensacją. I kto powiedział, że drużyny z ‘gorszej’ części piłkarskiej Europy nie mają szans w rywalizacji z największymi? Pewnie tego typu niespodzianek byłoby zdecydowanie więcej gdyby każde państwo otrzymywało miejsca w Lidze Mistrzów na tych samych zasadach. Dyskryminacja najuboższych ma miejsce w każdej dziedzinie życia. W sporcie także, Czy nie lepiej zatem zmienić nazwę Liga Mistrzów na Ligę Krezusów? Przecież nikt już nie ma wątpliwości, że te rozgrywki przeznaczone są dla najbogatszych. Czasami kilka miejsc przypadnie zespołom o ‘śmiesznych ‘ nazwach, ale pod warunkiem, że te wcześniej poradzą sobie z którąś z futbolowych potęg. Zazwyczaj jednak na tym etapie kończy się wojowanie maluczkich w Europie. Ten stan rzeczy można zmienić, ale potrzebne są reformy, na których ucierpią najbogatsi. Gdyby drużynom ze wschodu Europy dano więcej szans na rywalizację z najlepszymi, wówczas z biegiem czasu przepaść dzieląca dwa krańce Starego Kontynentu systematycznie by się zmniejszała. Przecież piłkarskiego rzemiosła powinno się uczyć od najsilniejszych. Mało który fachowiec czy wielki zawodnik w przypływie uczuć zdecyduje się na pracę w biednej lidze. Nikt nie ma co do tego złudzeń. Dlatego tylko bezpośrednie starcia z gigantami pozwolą słabszemu na wyciągnięcie wniosków z otrzymanej lekcji a tym samym na podniesienie własnych umiejętności. Nie pozostaje zatem nic innego jak nakłonić UEFA do zmiany zasad? Okazuje się, że i to może nie wystarczyć. W przypadku drastycznego ograniczenia liczby miejsc w Lidze Mistrzów dla ekip z Półwyspu Apenińskiego czy Wysp Brytyjskich przedstawiciele grupy G-14, zrzeszającej najbardziej utytułowane europejskie kluby, utworzą własne zamknięte rozgrywki. Jeśli do tego dojdzie to Champions League straci jakikolwiek sens. Najsilniejszy sponsorzy wycofają się z opłacania rozgrywek, stacje telewizyjne zrezygnują z przeprowadzania transmisji spotkań. W najlepszym wypadku zaoferują dużo mniejsze kwoty za prawa do pokazywania tych meczów. Największe pieniądze zgarnęliby jak zwykle najbogatsi. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że właściciele telewizji stawaliby na głowie , by pokazywać zmagania gigantów, a sponsorzy drzwiami i oknami dobijaliby się do Euroligi Krezusów. Co zatem można zrobić, by wyrównać dysproporcje klas w futbolu europejskim? Doprowadzić do rozpadu Grupy G-14? To raczej mało realne. Nie pozostaje zatem nic innego jak wierzyć, że pewnego dnia milionerzy zechcą zainwestować w futbol wschodniej części Starego Kontynentu i tam zbudują piłkarskie potęgi, które z powodzeniem będą rywalizowały z zachodem. Czy nie byłoby miło popatrzeć na tryumf słowackiego czy polskiego (zwłaszcza polskiego) zespołu w elitarnej Lidze Mistrzów? Szkoda, że na chwilą obecną to tylko marzenia...
źródło: pilka.pl 02.10.2005, 15:39, Agnieszka , własne
Sponsorem nagród w XIII edycji Ligi Typerów jest Wydawnictwo SQN
Zapraszamy !! http://www.sfd.pl/Liga_Typerów__XIII_Edycja-t920180.html
!!!<<< ARSENAL LONDYN >>>!!!
!! Pomyśl, jeśli potrafisz !!