4 lata temu miałam ubrane bardzo ciasne spodnie w kolanach. I kucałam, i nagle wstałam i poczułam tak silny ból w obu kolanach i po prostu wstając upadlam na plecy. nogi drżały mi potem cały dzień. po jakimś czasie siedziałam na kolanach i kolano mi się "zahaczyło" tak jakby w samym środku lecz z tylu. i to mi się zdarzało coraz częściej gdy kucałam klęczałam siedziałam na kolanach... kolano wogóle mnie nie boli, lecz gdy idę dłużej czuje tak jakby coś mi w nim strzelało, takie uczucie od kolana do bioder ... gdy się zahaczy muszę siąść na ziemi i wykręcać nogę w różne strony żeby się odhaczyło... tydzień temu w szkole tak mi się stało.... nie mogłam wogóle ruszyć noga, ani stopa, bo to był bardzo okrutny ból... nie mogłam nawet wstać bo musiałam trzymać nogę rękami w takiej pozycji jak się zablokowało kolano... pojechałam do szpitala po godzinie samo mi się już wyprostowało.... niestety usłyszałam ze kolano trzeba otworzyć, ze jest to uraz łąkotki... pani doktor powiedziała ze muszą zrobić artroskopie... Czy ktoś miał ja robiona w Tarnowie i w którym szpitalu? I jest jeden problem... jestem straszną panikarą... bardzo się tego boje. mam parę pytań:
1. jakie znieczulenie stosują?
2. co dokładnie robią w kolanie podczas tego zabiegu?
3. czy jak znieczulenie przestanie działać to boli?
4. ile dni nie mogę chodzić po zabiegu?
5. czy dają gips czy tylko opatrunek?
6. i czy chodzi się długo o kulach? i czy wogóle się chodzi:D
Pozdrawiam