Ted, sam nie wiem, czy lepiej go usunąć, czy jeszcze pociągnąć, aby wszystkich dokładnie zniechęcić.
Sonbaty, masz częściowo rację. W pierwszej wersji był on stosowany, jako
bloker kortyzolu. Wprawdzie wiedziano od początku, że blokuje on też androgeny nadnerczowe, ale dawniej uważano, że nie mają one dużego wpływu na anabolizm. Dopiero w dalszych badaniach ustalono, że androgeny te działją hormonalnie, słbiej od testosteronu, ale anabolicznie, porównywalnie. Ponadto ustalono, że organizm produkuje ich 4-rokrotnie więcej, jak testosteronu. Uznano, że są bardzo ważnymi, naturalnymi anabolizerami. Jednocześnie, sami wyczynowcy zauważyli, że efekt działania aminoglutedimidu jest niewspółmierny do zagrożenia. Obecnie, pozostał on, jako bardzo silny antyestrogen. Przy dawkach koksu, stosowanych przez profesjonalistów, roślinne antyestrogeny są za słabe. Tamoksyfen też nie rozwiązuje całkiem problemu. Blokuje receptory estrogenowe - działa więc, jakby po fakcie. Przy monstrualnych dawkach sterydów, aminoglutedimid pomaga, bo blokuje aromatazę - przemianę sterydów anabolicznych w estrogeny.
Ryzyko jest jednak ogromne. Przy niedostatku kortyzolu, organizm traci zdolność obrony przed stresem. Stresem jest także wysiłek fizyczny. Jakikolwiek czynnik emocjonalny, większy wysiłek, czy nawet dłuższy głód mogą doprowadzić do tzw, "wstrząsu anafilaktycznego" i "przełomu nadnerczowego" - w konsekwencji - nagłego zgonu, bez żadnych, wcześniejszych oznak pogarszającego się samopoczucia.
W leczeniu nowotworow, pacjęci są niemal codziennie monitorowani. Jednocześnie podaje się im, właśnie doustne pochodne kortyzolu - dla bezpieczeństwa. A jaki kulturysta zdecyduje się brać, dobrowolnie takletki z kortyzolem...? Dla kulturystów, kortyzol to wróg nr.1!!!
Reasumując: zabawa z aminoglutedimidem jest wyjątkowo niebezpieczna. Chyba żaden z tych młodych napaleńców z forum nie chce, aby płakała po nim mamusia...!?
S. Ambroziak