Witaj!
Trochę zawile napisałeś, ale staram się to rozszyfrować.
Porównujesz wykonywanie 10 serii po 10 powtórzeń, gdzie zaczynamy od ciężaru maksymalnego na 10 ruchów i kontynuujemy serii w ten sposób. Trenowanie w ten sposób przypomina GVT - czyli system niemiecki wysokoobjetościowy:
{{artclebox=3469}}
Więcej o efektach takiego treningu przeczytasz w poniższych badaniach:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5969184/
Czy tego typu rozwiązanie ma sens?
W mojej ocenie taki plan dla osób naturalnych nie będzie dawał optymalnego rezultatu. Chyba że jesteś genetykiem, który dobrze reaguje na takie rozwiązanie. Druga sprawa, to nie jesteśmy w stanie wykonać 10 takich samych serii, z identycznym obciążeniem. Zawsze będzie tak, że pierwsza seria, albo będzie musiała być wykonana lżej niż ta ostatnia, albo dochodząc do końca ćwiczenia, będziemy redukować obciążenie.
Ja jestem zwolennikiem opcji drugiej, czyli wykonaniu 2-3 serii wstępnych, a kolejno 2-3 serii roboczych. I to wystarczy, naprawdę. Nie ma potrzeby wykonywania 10 serii roboczych, bo tak jak napisałem, tylko kilka z nich będzie tymi o maksymalnym wysiłku, reszta to będzie już wymuszona lub będziemy redukować ciężar docelowy.
Ja robię zawsze 2 serie robocze na ćwiczenie. 1 to seria do upadku na maksymalnym ciężarze dla około 8-10 powtórzeń. Druga seria to deload -20% obciążenia z pierwszej serii roboczej i większy zakres ruchu na 12-14 powtórzeń jak się uda.