Czy może samo osiągnięcie głównego celu, jakim jest - no właśnie, Co? Czy lepiej jest od razu postawić sobie poprzeczkę wysoko, tak wysoko, że osiągnięcie naszego postanowienia zajęło by nam kilka, kilkanaście lat a może w ogóle się nie spełni ponieważ życie nie zawsze układa się po naszej myśli.
Moim zdaniem w głównej mierze sprawa powodzenia w treningach zależy od naszej PSYCHIKI. Machanie ciężarkami bez ładu i składu nie ma sensu na dłuższą metę. Najpierw trzeba nauczyć się odpowiednio psychicznie podchodzić do treningu z motywacją, skupieniem i zakodowanym celem, jaki chcemy osiągnąć. Ale cel ten według mnie powinien być dwojaki. Jeden możliwy do zrealizowania w możliwie szybkim czasie, kilku tygodni czy miesięcy (np. osiągnięcie 1cm w bicepsie, zwiększeniu obciążenia o 10kg w jakimś ćwiczeniu) a kiedy go osiągamy stawiamy sobie następny również „krótkoterminowy" a drugi cel powinien być „długoterminowy", (np. zwiększenie masy mięśniowej o 10kg).
Pierwszy „krótkoterminowy" cel powinien być ważniejszy, o wiele ważniejszy od „długoterminowego" po to żeby czuć, że się coś osiąga, że wysiłki nie idą na marne, żeby jeszcze bardziej przykładać się do treningów, żeby w głowie były pozytywne myśli, żeby psychicznie mieć ochotę na następny trening…
„Długoterminowy" cel nie powinien odgrywać głównej roli, dlatego, że, na co dzień spotykamy się z różnymi przeciwnościami, które oddalają nas od niego powodując tym samym niechęć do treningu, przygnębienie a co za tym idzie zrezygnowanie z siłowni czy co gorsze sięgnięcie po doping.
Najlepiej można to zauważyć u początkujących, którzy od razu chcą być „wielcy" stawiając sobie - chyba trochę nieświadomie - cel, który szybko okazuje się nie do zrealizowania w miesiąc, rok. A rezygnacja z treningów pojawia się właśnie w psychice.
Każdy potrzebuje się poczuć czasem dowartościowany i to właśnie w głowie jest ukryty nasz sukces czy porażka, dlatego podejście do treningu powinno być takie, żebyśmy na następną sesję szli z jeszcze większym entuzjazmem.
Według mnie najpierw trenuje psychika a potem dopiero ciało. Niech przemyślą to ci, którzy często mówią „ja tego nie mogę zrobić". W rzeczywistości jest tylko „nie chce mi się" a dalej pojawia się usprawiedliwienie.
>>tom<<