Po 6-10h snu zdarza mi sie wylaczac budzik lezacy 5m dalej, czy dwa budzki lezace w roznych miejscach, obudzic sie o 14 i nie pamietac kiedy wstalem zeby go/je wylaczyc. Zdarza mi sie po prostu nie reagowac na dzwonek, w akademiku ludzie z pokojow obok walili w drzwi bo nie moga tego zniesc, w domu po prostu spie az sie obudze.
Jak juz wstane z budzkiem, po 8h snu zalozmy chociaz to nie ma znaczenia, przez pierwsze 10 minut jestem doslownie nieprzytomny, juz sobie zakodowalem zeby nie siadac bo zasne tylko prosto isc pod prysznic, i tak ide z zamknietymi oczami obijajac sie o sciany. Czesto umiem sobie w tym stanie wytlumaczyc ze pojde na inny termin, czy zostane po godzinach, w kazdym razie wracam do lozka i spie dalej..., nic mnie nie obchodzi i bylo to juz kilka razy powodem sporych problemow, na uczelni czy w pracy.
Wzielem kilka dni wolnego i jak nie ma brzemienia wyjscia do pracy NIE MA MOWY zebym wstal o normalnej porze, po 8-9h snu. Wstaje o 14..., spie 14-15h..., potem zirytowany ze zmarnowalem caly dzien ale tak jest kazdego dnia.
Co ciekawe ile bym nie spal to i tak w ciagu dnia moge sie spokojnie zdrzemnac, wieczorem tez nie ma problemow z zasnieciem.
Skonczylem 25 lat, mam lekka nadwage chociaz problem byl taki sam gdy wazylem 80kg. Sypiam regularnie, odzywiam sie tez dobrze. Bylem u lekarza, robilem analizy, cisnienie, cukier. Nic nie wyszlo, niby jest ok.
W ciagu dnia, mniej wiecej o 9-10 jak wstane rano do prac, i 15-16 miewam stany skrajnego wrecz wyczerpania. Zasnelem kilka razy w autobusie, na klawiaturze w pracy itd. Zasypiam na stojaco, siedzaco, kawa, red bulle, kofeina czy efedryna nic nie zmieniaja, probowalem.
Jakis pomysl?
Zmieniony przez - otard w dniu 2008-09-11 16:54:33