Bruce Lee porcja motywacji

Bzdura?
Prosze o argumentacje.

A nie wystarczy, jak napiszę, że to bjj trenuje się dziś masowo do vale tudo? Już chyba się domyślasz.

Nie, nie westarczy...
O czym Ty w ogole piszesz?? BJJ stalo sie szerzej popularne za sprawa pierwszych UFC i osoby Royce'a Gracie. Postepujaca moda na MMA sprawila ze styl ten stal sie niezwykle popularny i zyskal status "najskuteczniejszego", co zreszta rodzina Gracie krzykliwie propagowala.
Ja natomiast napisalem ze nikt inny wczesniej przed BL nie rozpropagowal tak sztuk walki jak on, Ty to wyszczegolniles i napisales - bzdura. Ok, tylko to latwo napisac, a argumentow zadnych..

Ludziska o co wy sie sprzeczacie
Niech każdy wie swoje i nie robcie smietnika z tematu

Wbrew pozorom bjj było dość popularne w USA.



Przed UFC też przecież wiele się działo, zwłaszcza w Brazylii.

Lysay, ależ skąd, odnoszę się do zawodników formuły MMA, nie do Bruce. Akurat jeśli chodzi o budowę swego ciała, to cóż można by mu zarzucić, świetnie niezbyt masywnie zbudowany, wyraźnie widać że te mięśnie miały swą jakość. A nie tylko masa. Wycinka, użylenie, niski BF, jak najbardziej na plus....

Puar, to co mówią zawodnicy (o ile w ogóle mówią, bo najczęściej to są wypowiedzi po obróbce prasowej...), to jest jedno...Nasi politycy tez mówią, że działają na rzecz dobra kraju i narodu. Panie startujące w konkursach miss świata też deklarują chęć pomocy dzieciom z III świata i walkę o pokój. Więc proszę Cię....:)
Pasja mówisz. Żołnierze SS tez walczyli z pasją. Inni z pasją "kolekcjonują" dopalacze. Sadyści z pasją okładają ofiary pejczami. Ludzie z pasją uprawiają pieniactwo w sądach o byle guzik. Kibice z pasji piłki nożnej łądują sobie noże w bebechy. Jak sam widzisz, pojęcie "pasji" niekoniecznie oznacza coś dobrego. Jak ktoś z pasji robi komuś z gęby mielone, ku radości płacących za to widowisko ludzi, to to jest pozytywne? Oczywiście, nie piję tylko do MMA, ale tez np boksu.

Zmieniony przez - Urke w dniu 2010-11-24 00:00:47

Zmieniony przez - Urke w dniu 2010-11-24 00:01:39

Tak, to jest dobra pasja. Bo nikt nie zmusza ich do walki, wychodzą, żeby zmierzyć się na warunkach jak najbardziej zbliżonych do realnych, sprawdzą swój charakter, ucieszą tłum i dostaną kasę.


Czyli według Ciebie w pełnokontaktowych formułach walczą ludzie bez pasji, którym zależy tylko na kasie?

Zmieniony przez - Puar w dniu 2010-11-24 00:26:17

Hah. Strasznie to spłycasz. Czynników decydujących o tym, że ktoś zaczął trenować w szkole nastawioną na konkretna nawalankę, to może być od groma. Ktoś to uważa za sport, i chce w nim wszystko osiągnąć; ktoś chce bić pedałów i lewaków, więc idzie do sekcji jak najskuteczniejszej; ktoś robi na bramce lub marzy mu się czarne BMW ze szrotu, i robi to samo; i tysiące innych powodów. Najczęściej jednak tak bywa w dzisiejszym świecie, że ludzie mają duże problemy w uzmysłowieniu sobie, co i dlaczego robią.

Nie tylko na kasie, ale na całej przede wszystkim otoczce. Generalnie, nie wnikam aż tak bardzo, dlaczego, a raczej interesuje mnie, jak zafunkcjonowało to zjawisko, i co ono ze sobą niesie.
Argument o sprawdzaniu charakteru uważam za beznadziejny. Dziecinny wręcz. To dzieci się licytują, czy np zrobi sobie sznytę, albo skoczy na głowę z mostu do wody. Charakter to trochę co innego. A dużo więcej dla mnie znaczy charakter człowieka, który np dużo umie, ale by się nie poniżył robieniem kotletów z twarzy drugiego dla pieniędzy i poklasku. Ponadto, wypadałoby jeszcze, aby człowiek wiedział, jak jego zachowanie wpływa na innych, a tego typu rozrywki raczej nie wpływają pozytywnie na ludzi.

Zmieniony przez - Urke w dniu 2010-11-24 00:49:02

A gry komputerowe to dzieło satana. Kumite na odległość wpływa pozytywnie.

Zmieniony przez - Puar w dniu 2010-11-24 01:05:37

Och, te same kontrargumenty. Tak, generalnie popkultura jest super, i wszyscy na tym korzystamy, oferuje ona nam głęboki rozwój. Badania na temat oddziaływania programów reality show, pornografii, oddziaływania tv i gier komputerowych na neurony lustrzane, oglądania przemocy i przenoszenia tych wzorców do życia społecznego, to wszystko skandal, i wiadomo kto za tym stoi - Radio Maryja i Rychu M.
:)
Pewien jesteś, że chcesz żyć w cywilizacji, która zmierza w tym kierunku?

Zmieniony przez - Urke w dniu 2010-11-24 01:34:38

Mi się tam cywilizacja podoba.

Mi też. Jest milion razy lepiej niż 500 lat temu gdzie lokalną atrakcją było ścinanie łba skazańcom na rynku. Wrażliwość społeczna, inteligencja ogólnie idą w górę jak rakieta. Narzekanie na czasy jest nieco śmieszne, bo nigdy na tym świecie nie było tak dobrze, jak teraz.

A co do Brusa:

- Czy był wielkim zawodnikiem? Nie, bo nigdy nie stoczył zawodowej walki. Z braku jakiejkolwiek dokumentacji możemy co najwyżej gdybać, a gdybanie nikogo poważnego nie interesuje. Równie dobrze można gdybać, czy Chuck Norris rzeczywiście policzył do nieskończoności dwa razy, bo "ktoś tak kiedyś powiedział" i "nie ma dowodu na to że tego nie zrobił".

Nie ma dowodu = nie ma tematu.

- Czy był wielkim naukowcem? Prowadził badania nad ludzkim ciałem, anatomią ruchu w warunkach laboratoryjnych, z wykorzystaniem licznej grupy testowej, a wnioski wyciągał w oparciu o sensowny poziom ufności? Nie. Był człowiekiem, który wszystko odnosił do siebie, a o nauce miał może jakieś pojęcie, ale badaczem z pewnością nie był. Sam fakt, że odnosił wszystko do siebie dyskwalifikuje go jako naukowca - nikt nie wyciąga tez i wniosków na podstawie jednostkowego (i w dodatku wybitnego) przypadku. Tak więc jego przemyślenia mają zastosowanie... dla niego samego. A nie dla przeciętnego, źle rozciągniętego, dużo cięższego i wyższego człowieka o zdecydowanie gorszym BF, jakości mięśni, etc.

- Czy był wielkim aktorem? Tu można się spierać. Moim zdaniem byli lepsi jeśli o choreografię chodzi, samego aktorstwa Lee nie potrafił wcale (wyobrażacie sobie Bruce'a w filmie fabularnym bez kopania na prawo i lewo? ). Lee nie był złym aktorem jeśli chodzi o filmy SW, ale nie (imho) wybitnym.

Szanuję Lee za to, że rozpropagował SW w wielu krajach i zainspirował wielu ludzi do sztuk walki. Stworzył też własny styl walki którym pasjonuje się sporo osób. Ale nie uważam go za przełomową postać w historii SW per se. Nie mówiąc już o tym, że po lekturze pewnego tematu spora część osób reaguje na słowa "Bruce Lee" "JKD" i "koncepcje" odruchem wymiotnym. Jak na poczciwe słowo "Soke".