Leyus jakbys tyral na zmywaku za nmw to nie wiem co to za powod do szacunku
Popelniasz blad w mysleniu, ktory polega na tym ze widzisz 2 opcje: benefity, albo harowke - masz leb na karku, masz pojecie o inwestycjach itd, ale nie masz kapitalu - siedzac na benefitach go nie zdobedziesz. I nie mowi mi ze ktos kto pracuje jest frajerem, bo ktos kto pracuje za normalna kase ma 2-3 razy wiecej od ciebie, o nmw nie mowimy.
Wiec tak zdobysz, kapital - inwestujesz, rozwijasz sie...
Ty masz ta koncepcje na sutdia, ok - niech ci to wyjdzie, to jest jakies usprawiedliwienie twojego pasozytniczego tybu zyciu
Ale nie rob z tego ultymatywnego celu emigracji do uk, bo znam sporo ludzi, glowie z it ktorzy mieli w swojej dziecinie na tydzien tyle co ty na miesiac, premie, podwyzki co rok itd (akurat mowie o irl, ale to podobna sprawa).
Wiec da sie, jezeli uwazasz ze albo zmywak albo benefity, lepsze benefity, ale moim zdaniem jest jednak duzo wiecej opcji. Chocby zrobic firme zarzadzajaca marianami, praca niewdzieczna bo musisz sie z holota uzerac, ale mozna na tym wyjsc na swoje. Nikt nie mowi zeby tyrac, ja sie praca brzydze
Jestem Pan Byznesmen
Co do kupna nieruchomosci na przewartosciowanym rynku w pelni sie zgadzam, a wiekszosc europy to przewartosciowany rynek, nawet po kryzysie. W hiszpanii 5 bed house jakies 50km od plazy z basenem itd za 100k bym kupil, tudziez zbudowal - da sie tam.
Ale za szeregowiec w uk 100k funow bym za chvja nie dal, nie mowiac o Australii z ich kurnikami za pol banki.
Na gieldzie jest wiele opcji podobnych do inwestycji w real estates np margin loan, po prostu gielda wiele osob przeraza (lacznie ze mna przyznaje sie bez bicia), wiec wola inwestycje w cos "stalego" bo dom przeciez stoi itd.
Ale to bardzo zwodnicze myslenie, nie ma nic bardziej plynnego niz "nieruchomosc"
Dobrym przykladem sa ghost towns w usa po kryzysie.
Ja zamierzam zainwestowac (i mieszkac) w ryzykowne obszary swiata gdzie nieruchomosci kosztuje tyle co 2 worki fasoli
No moze troche wiecej...ale wiecej niz 5k$ za ha nie zamierzam placic (mozna miec i za $300 ale totalna dzicz), w kraju w ktorym widze perspektywy tego ze gospodarka jest rozwinie. Przynajmniej 50ha, gospodarka pojdzie up to kiedys podziele na parcele i sprzedam za pare(nascie) milionow developerom, sie nie rozwinie to bede siedzial biedny i szczesliwy na swoim z papajami i kurczakami
Win-win situation
Zmieniony przez - Scorpio93 w dniu 2010-09-14 12:21:10