sluchaj, mnie tez wstyd ze do psychologa chodzilam pol roku juz nie mowiac o tym,ze moj ojciec musial za to zaplacic... ale widzisz, jakby umial mi wiecej milosci okazac i wiele innych rzeczy by sie nie dzialo, nie musialabym...
bogu dzieki zaufalam juz jakis dluzszy czas jednej osobie - trenerowi, raz w zyciu. on mi powiedzial ze jesli nie chce, nie musze byc gruba, taka wlasnie tej samej wagi co teraz, ale tlusta. ze sie tluszcz DA wywalic i dac na to miejsce miesnie i zeby schudnac trzba JESC a nie sie glodzic. i trawienie wroci do normy. ja normalnie zazdroscilam kiedys ludziom co mowili ze sie wyprozniaja 2x dziennie. wiem ze to smieszne, ale na prawde tak bylo ,wiec Cie kurde rozumiem chlopaku.... ja sie w czolo pukalam , mowie Ci, ale zaufalam pakerowi :D.
ale na SFD sa madrzejsi ludzie. trener mi ulozyl diete tylko 1400/1600kcal , bogu dzieki wrzucilam ja na forum i mi ludziska podpowiedzieli co robic, czego nie. teraz sama sobie ukladam treningi, diete, nie place za trenera.
czytaj arty, ucz sie, gazety, ksiazki, a bedziesz mial co chcesz - takiego bica jak sobie zyczysz.
i nie wpadaj w ta pulapke 1000kcal, 1500kcal dla Ciebie to glodowka, - ja mam takie dni,ze np. spuchne i mi sie wlacza fobia,ze
jestem gruba.
wtedy biore cm krawiecki w lape, mierze sie, widze, ze to np. tylko kwestia tego ze wiecej solilam, ze nie tyje, a jak tyje to ide na aeroby i nie schodze nigdy kategorycznie ponizej wagi newralgicznej (u mnie 56kg), bo to mnie moze w buli i ane znow wpedzic i nie schodze pod zadnym pozorem poznizej 1700kcal na dzien, bo wiadomo grozi to tym samym. to jedyne co ja sama moge dla siebie zrobic. miec ta swiadomosc,ze to gowno moze wrocic zawsze,kiedy mnie np. kryzys w zyciu jakis dopadnie wiekszy i wiedziec co robic.
nigdy sie nie glodzic, nigdy juz i nie chcec byc chuda do zenitu.
Polubilam siebie z moim bicem i chyba o to chodzilo. chude dziewczyny mi sie juz nie podobaja i ja sie sobie podobam, bo zmienilam swoje cialo tak jak sobie wymarzylam :D
i najbardziej mnie wzrusza jak moge zjesc z rodzina obiad, ojciec szczesliwy,ze mieso chce jesc, kiedys nie tykalam.
to buduje.
no, ale ten koszmar to juz pare lat za mna, wiec teraz jest dobrze, ale latwo nie bylo. to bylo pieklo,bo sama sie za najmadrzejsza uwazalam, glupota.
Zmieniony przez - agnes4869 w dniu 2010-01-10 22:11:23