@_mario
"1.
wyciskanie sztangi na skosie
2. Przysiad
3. wyciskanie żołnierskie
4. wiosłowanie sztanga w opadzie (nachwyt szeroko)
5. uginanie sztangi prostej, biceps
6. francuskie do czoła
Trening był wykonywany system HST. Efekt był zadziwiający zdobyłem po całym cyklu 4kg mięsa, gdzie wcześniej masa stała w miejscu (oczywiście dieta trzymana na 100%). "
bez martwego? jak jest z kontuzjami? czy nie czuć tego w stawach? ile trwał czasowo Twój jeden trening? i wreszcie po zakończonym cyklu zmieniłeś/dodałeś/wywaliłeś dużo rzeczy?
. . . . . . . . . . . . .
Mój trening dotychczasowy:
za długi okres żeby móc jednoznacznie powiedzieć co i jak. Początki miałem jak każdy szczyl, później treningi z bratem, później wspólna nauka "na innych", wreszcie wykorzystanie wszystkiego samemu i pod siebie. Generalnie było to coś w tym stylu...
A:
Sztanga, zwykła ławka (różnie, zaczynałem od 5x5)*
Sztangielki, skośna ławka (różnie, zaczynałem od 5x5)
Dipsy, ciężkie (8,7,6,5,4,3,2,1 ze
stałym ciężarem dodatkowym jednak;)
Maszyna, rozpiętki (5 serii na maxa)
*dodałem z czasem dopiero ;/
B:
Martwy (na początku błędne 5x5, z czasem świetne 6,4,2, zawsze ciężko jak %$^&%#@@@! ;)
Sztangielka, wiosłowanie* (różnie, zazwyczaj dużo serii i piramidka w powtórzeniach)
Shrugs (5 x max)
Drążek/z czasem na maszynie z powodu dziwnych bólów (rożnie, przeważanie 5 x max)
*ciężkie, jedną ręką, kolano na ławce
C:
Sztanga, uginanie na bica (5x5 cały czas, choć dopasowywałem gdy nie dało się progresować z ciężarem przez dłuższy czas)
Sztangielki, młotem* (5x5)
Sztangielki, pinwheels** (10,9,8,7,6,5,4,3,2 dokładałem ciężar z każdą serią)
Sztangielki, wyciskanie nad głowę (4x8-10)
Cokolwiek na tricka***
*pojawiły się z chwilą gdy zarzuciłem drążek
**ciężko, na stojąco, do klaty, z oszukiwaniem lub pomocą partnera... zawsze to tak nazywaliśmy, nie wiem jak to jest po Polsku)
***naprawdę do dziś nie odkryłem co mi pasi najbardziej na trica. Chyba ściąganie drążka w dół nachwytem, albo francuz leżąc to było najczęstsze. Fakt faktem stale szukałem...
Już tak jestem oswojony z takim treningiem że mogę się obudzić w nocy i powiedzieć co będę ćwiczył jutro, z jakim ciężarem, jakim obciążeniem. A szmat czasu nie prowadzę już żadnych zapisek ani nic.
Jest to trening ciężki, na początku taki był zwłaszcza, ale z czasem dopasowałem i była gitarka. Powiem szczerze że mam qurewny sentyment do niego, ale czuję jednak potrzebę zmiany, nie jestem już dzikusem, chcę się trochę rozluźnić i zająć się trochę treningiem pod kontem utrzymania, poprawy jakości, zdrowia i przy okazji dawać rady newbikom na mojej siłce.
Boję się... zmian, ew. kontuzji (to akurat plus ku zmianie), za małej intensywności nowego treningu (przesiąść się z jaguara na land rovera?), uczenia się od początku, nawet przez miesiąc ;) i wreszcie zmiany polegającej na tym że po takim czasie wchodzi coś nowego, jak zareaguje ciało?
Co byście wywalili/zmienili na pierwszym miejscu?
Zmieniony przez - Simonidas w dniu 2009-11-08 16:32:23