Mysle, ze jest to logika ktora mowi:
"Samemu mozna w wiekszosci wypadkow wiecej sobie zaszkodzic niz pomoc. Jezeli komus zalezy to postara sie i wyszuka sobie gdzies sekcje, nawet jak bedzie musial dojezdzac. A jezeli w danym momencie przekracza to mozliwosci finansowe/sportowe to moze korzystniej bedzie pomyslec o innym sporcie, ktory kiedys w przyszlosci moze byc dobra baza dla SW".
Ile trzeba wlozyc pracy by najlepszym byc? Tysiace godzin, 300 poza domem dni...
Moj dziennik crossfit:
http://www.sfd.pl/Dziennik__Z_crossfitem_po_formę-t857818.html