Sobotni turniej pamiętam w mięśnich nóg jeszcze dzisiaj. Miałem poćwiczyć wczoraj ale niestety zabrakło mi sił musiałem dłużej zostać w pracy.
Od dzisiaj mam urlop 8 dni także wypocznę i już dzisiaj wieczorem będę ćwiczył klatkę i
biceps. Czy zrobię rowerek to zobaczę ponieważ jeszcze zakwasy mam.
Turniej był owocny ponieważ mecze trwały 2x10 minut. Pomyślałem co to dla mnie. W pierwszym meczu kondycja ok, pobiegałem fajnie było. Po dwóch godzinach był kolejny mecz. Lekko się zdziwiłem jak wstając z ławki czułem zakwasy ale pochodziłem trochę i na meczu jeszcze udało mi się nawet trochę pobiegać - już tylko obrona. Po kolejnych dwóch godzinach graliśmy trzeci mecz. Oj... to była już męczarnia nogi ciągnąłem za sobą. Zakwasy potęźne, ból łydek i jeszcze czekający mnie mega szybki powrót do Poznania na mega ważny mecz tylko , że tym razem w roli kibica.
Jak wstałem w niedzielę myślałęm , że Żona będzie musiała zamówić dźwig. Miałem problem praktycznie z zakwasami całego ciała mimo , że po każdym meczy 60 gram carbo i 10-12 caps BCAA. Niestety nie wystarczyło aby się zregenerować. Ale dobrze świadczy o tym , że dałem z siebie wszystko, zaangażowanie na maxa. Każdego sportu jakie się podejmuję chcę wykonywać najlepiej. Ambicja itp...
Dzisiaj już czuję głód siłowni i żelastwa także trening zapowiada się hardcore... Wypiska wieczorem.
Pozdrawiam.