Chodzi o trądzik.
A mianowicie tak sobie pomyślałem że te wszystkie maści, żele itd. mają problem przebić się przez twardą powłokę jaką jest skóra albo wchłaniają się jedynie w kilku %. Jako żyd do wykonania eksperymentu posłużyłem się własnym ciałem... bo pies mi gdzieś uciekł . Skompletowałem cieniutkie igły wrzuciłem do wrzątku żeby były sterylne , wlałem do garnka trochę wrzątku żeby parowało mi na twarz zarzuciłem ręcznik i trochę się podusiłem. Potem wziąłem igły powbijałem w skórę naokoło wyprysków i wtarłem maść. Po wbijaniu ani śladu tylko maleńka czerwona kropeczka (trza mieć jaja nie?). Na noc zażyłem witaminę C, ukroiłem ząbek czosnku jak mi radziła lekarz domowa jak byłem u niej gdy choroba dała się we znaki hrhr powcierałem a następnie troszkę kwasu z cytryny . Wstaję rano patrzę na ryj... Łał nawet blizny mi trochę zeszły a twarz gładka. Efekt zadziwiający ale jako że nie mam dużo pryszczy nie powtarzam tego bo mi się po prostu nei chce. Nie płaczę że mam pryszcza od czasu do czasu a eksperyment zrobiłem z ciekawości. Nie wiem jak to ma się do medycyny i czy można to robić ale*****, mi pomogło . Może to tylko placebo nie wiem nie namawiam ludzi o słabych nerwach do robienia czegoś podobnego.
SHALOM :*
http://www.sfd.pl/Moja_ciasna,_ale_własna_..._siłownia_:_-t323435.html
szeli tachanat koach :)