Raków w rundzie rewanżowej spisuje się znakomicie. Po przyjściu trenera Roberta Olbińskiego w piłkarzy wstąpił nowy duch i w końcu zaczęli prezentować na boisku swoje prawdziwe umiejętności. „Olbin” nie bał się zmian w składzie. Wbrew opiniom, które panowały, że będzie powielał pomysły na grę swoich poprzedników Andrzeja Samodurowa i Zbigniewa Dobosza on po prostu robił swoje. Postanowił, że miejsce w pierwszej jedenastce jego drużyny należy się dwóm 19-latkom: Bartoszowi Glińskiemu i Adrianowi Plucie. Jak się miało okazać był to strzał w dziesiątkę i młodzi piłkarze nie zawiedli zaufania „Olbina”, skutecznie odwdzięczając mu się dobrą grą. Gliński spisuje się znakomicie na boku pomocy, natomiast Pluta stał się filarem obrony. Obu tych piłkarzy śmiało można nazwać odkryciem rundy rewanżowej.
Piłkarski ojciec Olbiński
Nikt tak bardzo jak Robert Olbiński nie mógł być pewien, że obaj wspomniani zawodnicy sprostają wymaganiom trzecioligowej piłki. Szkoleniowca Rakowa bez kozery można nazwać „piłkarskim ojcem” obu piłkarzy. Wszystko zaczęło się w 1997 roku, gdy obaj piłkarze trafili do Uczniowskiego Klubu Sportowego Olimpijczyk przy Szkole Podstawowej nr 49, gdzie Robert Olbiński uczył kopać piłkę młodych adeptów futbolu. - UKS Olimpijczyk powstał w 1996 roku. Początek był oparty na trochę wariackich zasadach – wspomina dzisiaj Olbiński. - Nie było ustalone, że zawodnicy zgłoszeni do Olimpijczyka, nie mogą reprezentować barw innych zespołów. Dlatego głównie opierałem się na piłkarzach z Rakowa. Po dwóch latach ta możliwość przestała istnieć i zawodnik nie mógł być zgłoszony do dwóch klubów. Podjęliśmy wtedy wspólnie decyzję, że młodzi piłkarze będą zaczynać w Olimpijczyku, a najzdolniejsi trafią później do Rakowa. Bartosz Gliński trafił do mnie wcześniej, Pluta nieco później. Tak się perypetie poukładały, że nie grali w Rakowie tylko w UKS Olimpijczyk, drużynie utworzonej przeze mnie i przez moich kolegów z którymi pracuje w szkole. Bartosz w grupie, którą zacząłem tworzyć, był od początku wyróżniającym się zawodnikiem, miał smykałkę do piłki nożnej. Potwierdza się to do dzisiaj. Z „Azorem” było trochę inaczej. Bozia obdarzyła go znakomitymi warunkami fizycznymi. Adrian z miesiąca na miesiąc uczył się coraz umiejętniej wykorzystywać swoje walory.
Obaj piłkarze nie kryją, jak wiele zawdzięczają obecnemu szkoleniowcowi Rakowa. – Moja przygoda z futbolem rozpoczęła się w wieku 10 lat. To właśnie wtedy pojechałem na pierwszy trening do szkoły podstawowej nr 49, gdzie zajęcia prowadził obecny szkoleniowiec Rakowa. To właśnie "Olbin" został moim pierwszym trenerem. Znam go już prawie 10 lat i przez te wszystkie lata był moim trenerem, a także nauczycielem w gimnazjum. Nauczył mnie nie tylko jak grać w piłkę, ale również wielu innych potrzebnych w życiu rzeczy. Zresztą nadal to robi. Na mojej drodze nie było wielu trenerów jednak mogę śmiało stwierdzić, iż jest to najlepszy szkoleniowiec, który mnie prowadził. Jak do tej pory dużo mu zawdzięczam i mam nadzieję ze będę mógł jeszcze więcej – mówi Adrian Pluta, który nie kryje, że do grania w piłkę nie musiał go nikt namawiać. - Od kiedy tylko pamiętam chciałem zostać piłkarzem. Nikt mnie nie zmuszał ani do tego nie namawiał, zawsze piłka była moim zamiłowaniem.
Powołania do reprezentacji Polski
Bartosz Gliński, w przeciwieństwie do „Azora” na pierwszy trening udał się na Limanowskiego. - W piłkę zacząłem grać jak miałem 7-8 lat. Na pierwsze zajęcia przyjechałem z tatą na Raków i tak to się zaczęło. Szczerze mówiąc pierwszego swojego trenera nie pamiętam. Jedyny szkoleniowiec z Rakowa jakiego pamiętam u którego miałem okazję bywać na treningach to pan Podwysocki. Później trafiłem do Olimpijczyka trenowanego przez Olbińskiego. Sam chciałem zostać piłkarzem. Nikt mnie do tego nie namawiał. Piłka była i jest moją pasją. Popularny „Małpa” podobnie jak jego rówieśnik i kolega z boiska nie kryje jak wiele zawdzięcza Robertowi Olbińskiemu. - Zaczął mnie trenować, gdy trafiłem do Olimpijczyka. Było to chyba w 1997, rok po jego założeniu. Miałem wtedy 10 lat . Zawdzięczam mu najwięcej spośród dotychczasowych moich trenerów. Pod jego okiem trafiłem do reprezentacji Polski i zaliczyłem debiut w meczu międzypaństwowym. To właśnie z Olimpijczyka trafiłem później do kadry Rakowa.
Debiut w reprezentacji Polski o którym wspomniał pomocnik Rakowa miał miejsce w 2003 roku. – Zostałem powołany przez trenera Michała Globisza do kadry U-16 na turniej międzypaństwowy w Belgii. Zadebiutowałem z gospodarzami w pierwszym meczu turnieju. Przegraliśmy wtedy 2:5. Później grałem jeszcze z Serbią i Czarnogórą i Irlandią Północną. W reprezentacji miałem zadebiutować rok wcześniej w spotkaniu z Austrią, jednak wtedy na przeszkodzie stanęła kontuzja – wspomina Gliński. Na turnieju w Belgii poza „Małpą” zagrało wielu obecnych pierwszoligowych graczy, a także bramkarz Bartosz Białkowski, obecnie gracz angielskiego Southampton FC.
Póki co Adrian Pluta debiutu w reprezentacji się nie doczekał. - Miałem dotychczas pięć powołań do reprezentacji Polski w swoim roczniku, ale jak na razie były to tylko konsultacje szkoleniowe. Jeszcze nie dostałem szansy gry w meczu międzypaństwowym.
Błyskotliwość „Małpy” i walory fizyczne „Azora”
Co zatem zadecydowało, że obaj piłkarze dostali powołania do reprezentacji Polski i wywalczyli sobie miejsce w pierwszej jedenastce Rakowa? - Bartek jest dość błyskotliwym i dynamicznym graczem – mówi szkoleniowiec Rakowa. - Potrafi rozegrać kombinacyjnie piłkę, wziąć ciężar gry jeden na jeden. Aczkolwiek nad tym ostatnim elementem musimy jeszcze popracować. Słabą stroną Bartka jest za mała agresywność na boisku i wydolność. W zbyt wielu przypadkach odpuszcza przeciwnikowi. Jeżeli chodzi o „Azora” to jego walorem są warunki fizyczne i fantastyczna gra głową, zarówno w defensywie jak i ofensywie. Niezależnie od wyniku „Azor” zawsze jest „wyganiany” przez nas pod bramkę przeciwnika, gdzie ma szukać gola. Za młodych lat strzelał tych bramek głową bardzo dużo. Liczę, że zacznie je strzelać również w pierwszej drużynie. Szwankuje natomiast u Adriana dynamika, co być może się bierze z jego postury.
„Piłkarski ojciec” „Małpy” i „Azora” jest przekonany, że to co obecnie prezentują na boisku to jeszcze nie wszystko na co ich stać. - To, że robią stałe postępy nie podlega dyskusji. Moja osoba im w tym pomogła, wiadomo z racji jakich przyczyn. Aczkolwiek nic nie ma w przyrodzie w nagrodę i pewne rzeczy i tak weryfikuje boisko. Bartosz sprawdza się w 100%. Może nie jest to jeszcze super gracz, jednak chłopak wie czego chce. Potrafił się wkomponować w zespół, który go zaakceptował. „Azorowi” na pewno pomagają warunki fizyczne. Prezentuje się bardzo dobrze na środku obrony w parze z Krzyśkiem Kołaczykiem. Gra dobrze, szczególnie wtedy jak nasz zespół prowadzi. Wtedy widać spokój w jego grze. Gorzej jest, gdy wynik jest remisowy bądź niekorzystny dla Rakowa. Widać, że jest spięty i nerwowy. On musi rozegrać jeszcze ileś tam spotkań, żeby tą pewność, bardzo istotną na tak ważnej pozycji jaką piastuje, zyskać.
Stać nas na więcej
O swoich, wciąż jeszcze nie do końca odkrytych możliwościach, są także przekonani sami piłkarze. – Pewnie, że stać nas na więcej – mówią zgodnie. - Były lepsze i gorsze mecze w moim wykonaniu, jednak wiem że stać mnie na dużo więcej niż dotychczas. Nasza współpraca na środku obrony wydaję mi się, że jest bardzo dobra, zresztą mała liczba straconych bramek przez nasz zespół mówi sama za siebie. Na pewno grając u boku doświadczonego Kołaczyka czuję się dużo pewniej, w końcu to kapitan drużyny, który pomógł mi wiele razy zarówno na boisku jak i poza nim. Ten sezon był bardzo ciężki dla mnie, gdyż w tym roku pisałem maturę i czasami trudno było mi pogodzić piłkę ze szkołą. Jednak to wszystko już jest za mną, teraz mogę skoncentrować się tylko na jednym – tłumaczy Adrian Pluta.
Zawodnicy znakomicie wkomponowali się w zespół, choć w rundzie jesiennej prawie w ogóle nie grali. Na boisku tego zupełnie nie widać, z pozostałymi piłkarzami rozumieją się znakomicie. - Po wynikach można by rzec, że dobrze wkomponowali się w zespół – uważa szkoleniowiec czerwono-niebieskich. - Przed rozpoczęciem rundy wiosennej braliśmy z trenerem Turkiem pod uwagę różne ustawienia zespołu. Boisko zweryfikowało nasze założenia. Ja, oprócz cech przydatności dla zespołu najbardziej kieruje się tym, że zawodnik musi słuchać trenera. „Azor” wywiązuje się z moich rad, jednak jakieś obawy wstawiając go do składu na pewno miałem. Adrian prawie w ogóle nie grał jesienią dlatego miał prawo czuć się zagubiony na boisku. Nie ukrywam, że jeszcze trochę w niektórych sytuacjach jest zagubiony, jednak zdecydowałem się podjąć to ryzyko wstawiając go do pierwszej jedenastki. Na obecną chwilę cała formacja obronna zgrała się bardzo dobrze co zaowocowało małą ilością straconych bramek. Oby tak dalej.
- Z kim się rozumiemy najlepiej na boisku jak i poza nim? Ze sobą – zgodnie odpowiadają dwaj młodzi piłkarze Rakowa. - – mówi Bartosz Gliński. - Poza tym znałem kilku chłopaków jak Tomasz Lesik czy Maksymilian Rogalski, którzy często przychodzili trenować na Olimpijczyk. Najlepiej jednak rozumiem się z „Azorem”.
- Gliński, Lesik, Rogalski. Z tymi zawodnikami mam najlepszy kontakt. Mimo dużej różnicy wieku także z Kołaczykiem i Magierą – dodaje Pluta.
Kończę z futbolem!
Adrian Pluta, mimo że niedawno ukończył 19 lat, już myślał o zakończeniu swojej przygody z futbolem. Powód? Jeden nieudany występ w rundzie jesiennej z Polarem Wrocław. Był to okres kiedy z defensywną grą Rakowa zaczęło się dziać coś niedobrego i trener Samodurow postanowił wystawić „Azora” w wyjściowej jedenastce, mimo iż we wcześniejszych ośmiu meczach dał mu szansę zagrać zaledwie 21 minut z Odrą Opole. - Niemiło wspominam tamten dzień, lecz mimo to pamiętam go bardzo dobrze. Przeczuwałem, że wyjdę w pierwszej jedenastce na mecz z Polarem Wrocław i tak też się stało. Jednak nie sądziłem, że zejdę już w 38 minucie meczu, no ale tak postanowił wtedy trener, czy dobrze czy źle tego nie chcę komentować. Po meczu miałem mieszane uczucia co do mojej całej przygody z piłką, jednak z biegiem czasu jakoś wszystko się ułożyło – tłumaczy dzisiaj obrońca Rakowa.
Najbardziej młodego piłkarza wspomogli wtedy Robert Olbiński i Jacek Magiera. - W życiu każdego człowieka są łagodniejsze i ostrzejsze zakręty. „Azorowi” zdarzyło się zejść z tej właściwej drogi. Miałem z nim konkretną rozmowę, która widocznie poskutkowała – mówi dzisiaj Olbiński. – Jacek Magiera i Robert Olbiński uświadomili mi wiele rzeczy. Pomogło – wspomina Pluta.
Dam pograć innym
Udane roszady w składzie i wkomponowanie się w drużynę Bartosza Glinskiego i Adriana Pluty zachęcają do zadania pytania kto po nich wśród młodych piłkarzy Rakowa ma szansę wywalczyć sobie miejsce w pierwszej jedenastce Rakowa? - Jak będzie ku temu okazja na pewno dam możliwość pogrania wszystkim – tłumaczy szkoleniowiec naszego trzecioligowca. - Najbliżej tego po Glińskim i Plucie są Bielecki i Bruś. Ostatnimi czasy z niezłej strony pokazuje się Artur Lenartowski. Są również wyróżniające się jednostki z rocznika 1989 o których także nie można zapominać.
HENRY W ARSENALU NA WIEKI !!
------------------------------
http://www.sfd.pl/temat240054/
--==Racovia & Stalówka & Górale==--
...i kup sobie chamie medalik na szyje..."
www.rakow.com.pl
http://www.sfd.pl/temat240054/ TYLKO RAKOW RKS !!
http://www.sfd.pl/temat240054_strona1/