Raków Częstochowa

.

.

,

.

.

.

.

.

Wysoka wygrana we Wrocławiu!

Raków na fali wznoszącej! Trzeci mecz z rzędu czerwono-niebiescy kończą wygraną dzięki czemu przybliżają się do pozostania w III lidze. Tym razem nasz zespół nie dał pograć Polarowi Wrocław, którego pokonał w pojedynku wyjazdowym 4:0 (1:0). Była to pierwsza porażka Polaru na własnym stadionie w tym roku i zaledwie druga w całym sezonie. Golkipera wrocławian dwukrotnie pokonał Piotr Malinowski, po jednym trafieniu dołożyli Bartosz Gliński i Piotr Bański.

Szczegółowa relacja ze spotkania później.

Trzeci atak ligi

iłkarze Rakowa w ostatnim czasie gromią dość wysoko swoich rywali. Zaowocowało to tym, że na chwilę obecną linia ataku czerwono-niebieskich jest trzecia w klasyfikacji najskuteczniejszych w lidze (lepsze są tylko: GKS Jastrzębie - 41 bramek, i Chrobry Głogów - 37, a lider Odra Opole ma tyle samo strzelonych goli co my - 36). Niemały wpływ na to miał wczorajszy wynik. Częstochowianie odprawili we Wrocławiu miejscowy Polar 4-0 (1-0). Skutecznością błysnął Piotr Malinowski (dwie bramki), dobry mecz rozegrał Bartosz Gliński (bramka - pierwsza w lidze - i asysta), a Piotr Bański przy ostatnim golu zachował się jak profesor.

Częstochowianie po wczorajszej wygranej awansowali na dziesiąte miejsce w tabeli.


Raków w pierwszej połowie stworzył sobie kilka sytuacji bramkowych, ale potrafił wykorzystać zaledwie jedną. Piotr Malinowski przebiegł kilkadziesiąt metrów z piłką i posłał ją obok interweniującego Piotra Spigiela. Wcześniej jednak miał dwie dobre okazje by otworzyć wynik spotkania - raz po rzucie rożnym jego uderzenie z 17 metrów golkiper Polaru sparował na słupek. Swojej dobrej sytuacji nie wykorzystał również Rafał Popko.

Polar nie ograniczał się jednak tylko do kurczowej obrony. Gospodarze starali się grać bardzo wysoko, próbując nie dopuszczać czerwono-niebieskich do sytuacji podbramkowych. Jeszcze przy jednobramkowym prowadzeniu bliski wyrównania był Szymon Jaskułowski. W zamieszaniu po rzucie wolnym z kilku metrów uderzył w dobrze dysponowanego Cezarego Siwego. Chwilę później Raków zdobył dwie bramki, które wyraźnie podcięły skrzydła miejscowym.

W roli głównej wystąpił Bartosz Gliński. Najpierw jego, wydawałoby się, niegroźne uderzenie wpuścił pod brzuchem Spigiel, a następnie po szybkiej kontrze idealnie dograł do Maliny.

Kropkę nad i postawił Piotr Bański, który w polu karnym balansem ciała położył na murawie najpierw Krzysztofa Sucheckiego, a następnie bramkarza po czym wszedł do bramki z piłką. W tej części gry dobrych okazji do podwyższenia rezultatu nie wykorzystali: Maksymilian Rogalski (strzał zza szesnastki w poprzeczkę), Popko i Damian Sołtysik.

Wrocław, 29.04.2006, godz. 14.30
POLAR WROCŁAW-RAKÓW CZĘSTOCHOWA 0-4 (0-1)

0-1 Malinowski (33, bez asysty)
0-2 Gliński (66, asysta Rogalski)
0-3 Malinowski (68, asysta Gliński)
0-4 Bański (72, asysta Magiera)

sęd. Wydrokiewicz (Toruń), widzów - 250

POLAR: Spigiel - Nitkiewicz, Piwowar, Suchecki, Brzęczek - Bobik, Balicki, Ozimina (k) (77 Bordulak), Litwin (36 Adamczyk) - Zboch (80 Aleksander) - Jaskułowski (85 Serkies)
RAKÓW: Siwy - P. Kowalczyk, Pluta, Kołaczyk (k), Ojczyk - Rogalski, Magiera, Przybylski (75 Bielecki), Gliński (71 Bański) - Malinowski (73 Lesik), Popko (60 Sołtysik)