Kolejny raz pragnę poruszyć temat delikatny a zarazem bardzo drażliwy. Mianowicie wiele osób zbyt łatwo ulega reklamie. Niestety natura ludzka jest już tak skonstruowana, ze chętnie wierzymy w to, w co właśnie chcemy uwierzyć. W dzisiejszych czasach media serwujące niesamowitą ilość reklam bardzo mocno sterują upodobaniami oraz gustami społeczeństwa. Jest zupełnie zrozumiałe, ze przekłada się to również na rynek sprzedaży suplementów.
Przecież każdy młody człowiek zajmujący się sportami siłowymi chce w kilka tygodni wyglądać i mieć taka siłę jak wszyscy mistrzowie.
Z powodzeniem wykorzystują ten fakt dystrybutorzy oferujący do sprzedaży pewne produkty, reklamują je jako doskonałe środki do redukcji tkanki tłuszczowej, do zwiększenia masy mięśniowej, czy tez przyśpieszające regenerację i pewne procesy budulcowe w naszych organizmach. Niestety wystawiane przez nich reklamy nie mówią całej prawdy.
Abym był dobrze zrozumiany, powiem jasno: nie występuję przeciwko dystrybutorom i ich produktom, wręcz przeciwnie sam przetestowałem na sobie wiele suplementów i często byłem z ich działania bardzo zadowolony. Jednak nie podoba mi się fakt nie mówienia całej prawdy w wielu reklamach. Wyolbrzymiają one jedynie pewne aspekty, które w danym temacie nas najbardziej interesują i w ten sposób w naszej podświadomości kodują określone przekazy myślowe.
Dla przykładu spójrzmy na l-karnitynę czy hmb, które są powszechnie uznawane za rewelacyjne środki redukujące nadmiar tkanki tłuszczowej. Czy jest tak naprawdę?
Oczywiście ze tak jest. Jednak, aby te środki działały, wymagane jest pewne poświęcenie ze strony człowieka je stosującego. Bez określonych modyfikacji dietetycznych, zwłaszcza zmniejszenia kaloryczności codziennego jedzenia, wprowadzenia choćby minimalnych ilości sportu, ilość tkanki tłuszczowej może pozostać taka sama jak przed zastosowaniem l-karnityny. Dlaczego tak jest?
(Niestety o tym reklamy już milczą). Otóż l-karnityna pomaga spalać tłuszcze, tak to jest fakt niepodważalny. Lecz l-karnityna nie wybiera, który tłuszcz ma “pójść na spalenie", jest jej obojętne czy poprowadzi do spalenia tłuszcz uwolniony z magazynujących go komórek tłuszczowych, czy też aktualnie przez nas spożyty, lub właśnie wyprodukowany przez naszą wątrobę z nadmiaru zjadanych węglowodanów.
Mówiąc jasno i prosto: to my własnym postępowaniem dietetycznym decydujemy, jaki rodzaj tłuszczu ma być przez karnitynę aktualnie transportowany do pozyskania zeń energii. Jeśli pragniemy, aby był to tłuszcz zalegający nam pod skórą, to uważajmy, jaką jego ilość dostarczamy w pożywieniu, przecież naszemu organizmowi jest łatwiej spalać tłuszcz, który został właśnie zjedzony, niż uwalniać go z magazynu, jakim jest tkanka tłuszczowa. Powyższą sytuacje możemy porównać do robotnika ładującego węgiel do pieca, najpierw zawsze będzie on ładował węgiel znajdujący się najbliżej, a dopiero, jeśli go zabraknie pójdzie po niego do magazynu.
Spotykam pewną ilość osób, które twierdzą: “karnityna wcale nie działa, nie schudłem / schudłam nic a nic".
Ależ drogi panie/ droga pani produkt z pewnością działa, wszak tłuszcz na pewno był spalany szybciej niż bez karnityny, a że nie był to tłuszcz uwolniony z podskórnej tkanki tłuszczowej, to już nie jest wina karnityny tylko pana/pani niewłaściwej diety, a może też braku jakiegokolwiek ruchu.
Aby jeszcze lepiej zrozumieć, ze sam produkt nie stanowi o sukcesie, lecz jedynie wspomaga pewne procesy zainicjowane przez nas samych, powiem jeszcze inaczej: karnityna może być z powodzeniem stosowana zarówno przez zawodnika “robiącego masę", jak i “ robiącego rzeźbę". Jak to jest możliwe?
Otóż jak już wyjaśniliśmy, karnityna pomaga spalać tłuszcze, będąc ich transporterem. To pewne.
W przypadku zawodnika “robiącego rzeźbę" będzie jemu pomagała spalić tłuszcz nagromadzony w komórkach tłuszczowych, wszak zastosuje on dietę redukcyjną, czyli doprowadzi do pewnego niedoboru energetycznego i dlatego karnityna pomoże uwolnić energie pochodzącą ze zmagazynowanego tłuszczu podskórnego.
Natomiast zawodnik"robiący masę" dostarczać będzie w pożywieniu określoną ilość energii pod postacią tłuszczu. Karnityna pomoże jemu pozyskać energię ze zjadanych tłuszczy, a tym samym przyczyni się do mocniejszych, bardziej wydajnych treningów, które wraz z wysokokaloryczna dietą dadzą wynik w postaci większej masy mięśniowej.
Jak widać karnityna ( i wiele innych suplementów) może być suplementem wszechstronnego stosowania, a to właśnie my zadecydujemy, w jakim celu będzie ona wykorzystana.
Spójrzmy teraz na kreatynę. Szeroko rozreklamowany produkt przyczyniający się do zwiększenia masy ciała. Czy jest to prawda? Oczywiście, że jest. Lecz znów reklamy nie mówią nam całej prawdy. Otóż kreatyna przyśpiesza regenerację ( wytwarzanie) ATP, podstawowego nośnika energii w ludzkim ciele, służącego zarówno do pracy mięśni jak i do syntezy wielu związków ustrojowych ( w tym również do syntezy białek mięśniowych). Kreatyna spełni nasze oczekiwania, czyli przyśpieszy regenerację, zwiększy siłę skurczu mięśni, jak i masę mięśniową, jednak, aby te wszystkie czynniki zostały spełnione należy do tego odpowiednio się odżywiać. Trzeba w pięciu posiłkach dziennie spożywać odpowiednią ilość energii ( węglowodanów i tłuszczu), budulca, ( czyli białka), oraz innych składników odżywczych ( witamin i minerałów).
Powyższe zalecenia, co do jakości i ilości zjadanych posiłków dotyczą się również wszystkich wierzących w siłę działania kreatyny.
Stale mam doczynienia z młodymi ludźmi, którzy sporą gotówkę przeznaczają na zakup wysokiej jakości zagranicznych suplementów ( w tym i kreatyny), a żywią się od przypadku do przypadku ubogim w białko oraz węglowodany złożone tłustym jedzeniem w Fast fudach ( Mc Donald,s, Pizza Hut, KFC) lub wietnamskich budkach serwujących szczątkowe ilości kurczaka w zawiesistych, często tłustych sosach z garstką najgorszej jakości ryżu !
Mało tego, w rozmowie o treningu sami przyznają, że w swoich planach treningowych wcale nie uwzględniają przysiadów ze sztangą, ciągów, lub innych ćwiczeń ze sztangą angażujących mięśnie pleców czy ud ! ( Czyli tych grup mięśniowych, od których w największej mierze zależy masa jak i ogólna siła człowieka). Oczywiście są po tym wszystkim mocno zdziwieni, że nie mają tak upragnionego przyrostu masy mięśniowej ! jak to jest możliwe, przecież stosują najlepsze suplementy, jakie można dostać na rynku.
Ich postępowanie porównałbym do mającego duże wymagania, co do osiągów swego samochodu kierowcy, który zakupił najwyższej jakości uszlachetniacze do paliwa, aerodynamiczne spoilery, aluminiowe felgi i inne bajery, a zapomniał o najważniejszym: wcale nie zatankował (dobrej jakości) paliwa! Czy jego oczekiwania będą spełnione? Oczywiście, że nie. Więc na jakiej podstawie mają być spełnione oczekiwania niedożywionych amatorów sportów siłowych?
Zwłaszcza młodym i początkującym zwolennikom ćwiczeń siłowych pragnę uświadomić fakt, że widniejący na reklamie mocno zbudowany zawodnik, tak ochoczo reklamujący jakiś suplement, swoje sukcesy zawdzięcza przede wszystkim ciężkiej pracy na siłowni, odpowiednio dobranej diecie, oraz wielu innym istotnym czynnikom, składającym się na cały jego styl życia. Naturalnie i suplementy z pewnością miały w tym pewien udział, jednak na pewno nie tylko one same były jego kluczem do sukcesu, a jedynie jednym z wielu czynników na ten sukces się składających.
Jest dla mnie zrozumiałe, że nawet sam fakt zakupu przez niejednego młodego człowieka suplementu reklamowanego przez znanego i utytułowanego zawodnika, w pewnym stopniu nobilituje nabywcę, jak tez daje jemu poczucie przynależności do stosunkowo wąskiego i podziwianego kręgu “ludzi podnoszących żelazo".
Rozumiem też sposób myślenia niejednego młodego człowieka dokonującego zakupu reklamowanego suplementu wychodzącego z założenia, że skoro dany preparat jest stosowany przez “samego mistrza" mnie również może być wielce przydatny.
Jednak proszę Was drodzy czytelnicy, naprawdę uważajcie zwłaszcza na reklamy obiecujące wiele za małe pieniądze, niestety zwłaszcza w kulturystyce nie da się osiągnąć sukcesu ( nawet na miarę amatorską) szybko i za niewielkie pieniądze. Aby dokładnie uzmysłowić powyższy fakt dokonam pewnego, może mało estetycznego, lecz bardzo trafnego porównania:
Wyobraźmy sobie hodowcę posiadającego hodowlę jakichś zwierząt. Co robi taki hodowca, aby jego zwierzęta były zdrowe i dorodne? Co robi, aby swoim zdrowym i ładnym wyglądem budziły podziw wśród ludzi oraz wśród innych hodowców? Otóż na pewno o swoje zwierzęta odpowiednio dba.
Zapewnia im wysokiej jakości zdrową karmę, zwierającą wszystkie niezbędne składniki odżywcze, utrzymuje je w czystości, dba nie tylko o ich kondycję fizyczna, ale i z pewnością psychiczną tych zwierząt. Na pewno nie ogranicza się jedynie do podawania jakiejś nawet najlepszej odżywki. Krótko mówiąc dobry hodowca poświęca na swoje zwierzęta pewne nakłady finansowe, a całe jego postępowanie wobec nich przez długi czas jest głęboko nacechowane niezbędną dawką wiedzy oraz dbałości.
Przekładając to na temat nas interesujący, proponuję aby każdy, kto pragnie zwiększyć masę mięśniową podszedł do sprawy rozwoju mięśni jak wspomniany w naszym przykładzie hodowca. Sugeruję, aby każdy, kto pragnie rozwoju własnych mięśni odpowiednio o nie zadbał, czyli dostarczał własnemu organizmowi wszystkich niezbędnych składników odżywczych zawartych w dobrym pokarmie, zapewnił sobie wystarczająco dużo czasu na regenerację i wypoczynek, podczas którego jego ‘nakarmione" mięśnie będą się regenerować i rosnąć.
I jeszcze jedno: wspomnianą dbałość o dietę, regenerację i dobry trening należy wykazywać przez naprawdę długi czas, nierzadko przez wiele miesięcy a nawet lat, a wtedy na pewno osiągnie się sukces. Wszystkie krótkotrwałe kilkudniowe zrywy poza zwykłym “ szarpaniem się “ niestety nie przyniosą rezultatu, gdyż organizm człowieka jest niejako “obliczony" na kilkudziesięcioletnie prawidłowe funkcjonowanie, dlatego tez proces wzrostu tkanki mięśniowej jest procesem bardzo powolnym i długotrwałym. Wszystkie reklamy obiecujące szybki wzrost masy mięśniowej czy też szybkie odchudzanie nie opierają się na jakichkolwiek faktach naukowych, a jedynie na zwykłej ludzkiej naiwności. Idealnym przykładem owych “obietnic" są liczne bzdury wypisywane w internecie, np.: w serwisie aukcyjnym “Allegro" w rubryce o sprzedaży suplementów, planów dietetycznych oraz treningowych. Tu aż roi się od haseł “ dzięki mojemu planowi dietetycznemu i treningowemu zyskasz 10kg suchej masy mięśniowej w miesiąc “ albo “ idealna rzeźba brzucha w dwa tygodnie", “ 10 kg białka serwatkowego za jedyne 35zł zrobi z ciebie w kilka tygodni muskularne monstrum". Zakładam się o wszystko ze żaden z tych ludzi wypisujących podobne brednie nigdy nie trzymał sztangi w ręku, gdyż w przeciwnym razie ciężki, długotrwały i solidny trening nie pozwoliłby mu na podobne “reklamowe żarty" z samego siebie. Widocznie dla tych wszystkich żartownisiów ludzka tkanka mięśniowa jest podobna do szczypiorku albo do naci pietruszki, która potrafi “rosnąc w oczach z dnia na dzień"
Wspomniane obietnice mogą mieć miejsce zwłaszcza w internecie, który w przeciwieństwie do prasy kulturystycznej nie podlega żadnej kontroli, wiec każdy, kto tylko chce może w nim zamieszczać wszelakie brednie, wprowadzające w błąd niedoświadczonych adeptów kulturystyki.
Co do reklam, do których są wykorzystywani cieszący się autorytetem młodzieży mistrzowie sportów siłowych, to ja zdecydowanie wolałbym, aby wszyscy oni reklamowali w pierwszej kolejności zdrowe jedzenie i zdrowy racjonalny styl życia a nie tylko suplementy, gdyż w ten sposób koduje się w głowach młodych ludzi jakże błędne przekonanie, że właściwa dieta jest jedynie dodatkiem do suplementów, podczas gdy jest przecież zupełnie odwrotnie.
m.c
IHS TEAM