Sztuka w formule "otwartej", z udziałem publiczności. Na scenie rozegrało się morderstwo i widownia prowadzi śledztwo - zadaje pytania aktorom (świetne riposty, podziwiam umiejętność improwizacji), ustala wersję zdarzeń, na końcu głosuje kto jest winny. I aktorzy odgrywają zakończenie zgodnie z wyborem "winnego" przez widownię.
Bardzo się widzowie wczuli, nie wiedziałam czy się śmiać z artystów czy współoglądających. Jak zawsze w takich przypadkach zadziwia mnie jak bardzo nie społeczna jestem. Nie przyszłoby mi do głowy brać udziału w szopce, a takich co sprawę "na serio" wzięli była większość.