Weekend pod znakiem pizzy i lodów. Porządny
diet break, ale waga chyba nie ucierpiała. Podskoczyło, wiadomo, ale nie do poziomu sprzed dwóch tygodni, więc git. No i już chyba na @ mi się teraz podniesie na jakiś czas.
W ogóle mam rozkminę związaną z tą wagą. Byłam u znajomej, która na oko wydaje mi się dużo grubsza ode mnie. Figurę ma kompletnie inną, ma ogromny biust, a ja biustu nie mam XD No i się okazało, że ona waży praktycznie tyle samo, co ja, ok 70-72 kg. I kurcze zawsze dziwnie mi się czytało Wasze uwagi, że jak na tę wagę to wyglądam szczupło, a tu się okazuje, że naprawdę muszę mieć mega farta, że mi się tłuszcz tak równo rozkłada i wyglądam nieźle przy wadze, przy której ta moja znajoma już wygląda, jakby miała nadwagę. Wiem, że biust tak "dociąża" sylwetkę, i w sumie to wciąż się zastanawiam, gdzie ja mam w ciele ten cały balast, który ona nosi na klatce piersiowej, chyba w udach XD
Bieg miał być 3x po 6 minut z tętnem 165, ale za nic w świecie nie mogłam się rozkręcić do tego tętna. W ogóle jakieś dziwne rzeczy mi zegarek pokazywał na początku, strasznie niskie tętno. Powinnam popracować nad wytrzymałością, ale to plan na październik, nie przy redukcji.
W tym tygodniu nie spodziewam się żadnych spadków, bo w weekend mam gości i świętuję urodziny, a dzisiaj koleżanka napisała, że chyba się rozwodzi, więc idę solidarnie z nią pocieszać się jedzeniem, no bo czasami są ważniejsze rzeczy od diety, wiadomo.
Hesia
Paatik
paula.cw
madzia_666
