Nie dać się czasowi

a mi tam Garmin pomaga w utrzymaniu aktywności i mniej więcej przynajmniej wiem ile spaliłam, choć wiem, że dokładność może nie jest to 100%. Nie rozumiem dlaczego tak na tym psy wieszacie.

Viki - a bo Ty latasz jak szalona, to nic dziwnego że głodna. Ja przez pól dnia siedzę na doopie.

Madzia - ja nie liczę specjalnie aktywności - ot pokazuje mi na fitatu ile niby jeszcze mi zostało kcal do zjedzenia. Wcześniej pilnowałam, zeby zjeść mniej niż pokazało, potem, zeby zjeść tyle ile pokazuje i być na zero. Teraz jest postęp bo próbuję dojść do tego aby to 2200-2500 niezależnie od Garmina było. Do 3 tys. to jeszcze nie dorosłam. Zobaczymy co życie pokaże.

Co do Garmina - jakaś miara aktywności zawsze to jest - ja podobnie jak Nene uważam, ze ma to swoją wartość.

Nie wieszam psow, cos ty Nene, ja tylko uwazam ze dostosowywanie jedzenia/kcal pod aktywnosc z tych zegarkow jest niepotrzebna po prostu :)

Nene87

a mi tam Garmin pomaga w utrzymaniu aktywności i mniej więcej przynajmniej wiem ile spaliłam, choć wiem, że dokładność może nie jest to 100%. Nie rozumiem dlaczego tak na tym psy wieszacie.

Akurat spalone kalorie to naprawdę kiespki wyznacznik, ponieważ opiera się na tętnie. Jak biegam 2,5h po górkach w tlenie to mi potrafi pokazać mniej kcal niż podczas treningu 45-60 minut gdzie są mocniejsze akcenty i wyższe tętno. A jest zupełnie na odwrót. Wychodzi na to, że wg Garmina trzeba by jeść podczas wyścigu na 5km ale już ultra 50km to można o pustym brzuchu, bo tętno niższe więc spalanie żadne to tak w uproszczeniu, ale mnie więcej na tej zasadzie działa. A przecież jest jeszcze coś takiego jak spalanie powysiłkowe, które zależy od różnych czynników. Jak robiłam treningi siłowe na długich przerwach, z dużym ciężarem, gdzie tętno nie rosło to się okazywało że przerzucanie żelastwa spala dużo mniej niż pół godziny wolnego truchtu.

a mi pomaga, nie jest to żaden wyznacznik jak już wyżej napisałam tylko pomaga pi razy drzwi każdy użytkownik garmina jest inny i robi co innego przecież porównywanie się jest bezcelowe.

Niby Garmin głupi, ale czasami można dzięki niemu zauważyć parę rzeczy. Ja na przykład łapałam się na tym, że wydawało mi się, że nieee no w tym miesiącu to byłam superaktywna, kroków nawaliłam jak porąbana. A potem się okazywało, że uśredniona wartość jest podobna do tego, co było miesiąc wcześniej, bo jakoś tak wychodziło, że po długim spacerze potem się nie chciało robić innych kroków ;) Pewnie jak ktoś naprawdę dużo trenuje to inaczej to wygląda, dla szaraczków aktywność pozatreningowa może być ważniejsza.
Ale żeby pod konkretne wskazania układać dietę, tzn. jak Garmin pokaże 2300 spalone to jem 2300... No aż tak to nie :D Ale na pewno pomógł mi uzmysłowić sobie, że przy mojej pracy mam naprawdę małe spalanie i nie mogę szaleć z kaloriami (to tak w temacie tego tematu, co się toczy w moim temacie).


Zmieniony przez - Hesia w dniu 2022-01-18 12:10:55

Nene po prostu warto mieć świadomość że te wskazania często odbiegają od rzeczywistości. Szczególnie u Paatik która ćwiczy głównie siłowo, spore ciężary dźwiga ale Garmin widzi tętno a nie kilogramy więc może mocno zaniżać ilość kalorii.

To ze pomaga uzmyslowic sobie ogolnie jaka byla ta nasza aktywnosc, to ok, i to fajne, mozna wyciagnac jakies wnioski ze np. jak zaczelismy chodzic na treningi silowe to aktywnosc bardzo spadla, hehe, bo odpoczywamy wiecej po treningu, i w efekcie zamiast byc na ujemnym bilansie jestesmy na dodatnim albo zerowym, ale tak jak wyzej napisalam - wiem ze niektorzy dopasowuja pod dzienne wskazania ile moga zjesc tego czy nastepnego dnia, a to juz jest delikatnie mowiac nieoptymalne i wychodzi spory chaos, wg mnie szkoda na to czasu :)

myślę, że Paatik doskonale sobie radzi z oddzielaniem ziarna od plew

Proponuję dla równowagi ----po pół kilo sernika z dobrą kawą