DT Hesia

Przetestowany plan został przetestowany przez kogoś innego ;) W tym sezonie biegłam z planem i też zap*****lałam za mocno. Inna sprawa, że ja zawsze chciałam sama sobie układać plan na podstawie tego, co widzę w innych. Jakbym miała biegać według gotowego przepisu, że dzisiaj tyle i tyle takim tempem, to odebrałoby mi to przyjemność z biegania. Jak Viki napisała o metodach Skarżyńskiego to mnie ciarki przeszły XD Z treningiem siłowym też tak miałam, że jak byłam na etapie wypisek z seriami, powtórzeniami i ciężarem to odechciewało mi się wszystkiego. W jodze aż takiego problemu nie miałam, chociaż zaczynałam od ashtangi, a tam jest cały czas taka sama sekwencja, ale teraz też najchętniej sobie ćwiczę własny flow. W pracy zawodowej też jestem 99% czasu zupełnie niezależna i chyba tak po prostu mam ;) Nawet jak cierpi na tym forma to satysfakcja większa, a ja to wszystko robię tylko po to, na żadne sukcesy na zawodach nigdy się nie nastawiałam.

Fakt! Zawsze też można nie brać zegarka i cieszyć się widokami i śpiewem ptaków, co kto lubi
Jednak pewne elementy treningu (celując w coś konkretnego czy to czas, czy dystans), są niezbędne.
Ja ostatnio biegam bez zegarka, bez słuchawek, delektując się biegam samym w sobie.
Cieszę się, że w ogóle mogę i umiem truchtać


Zmieniony przez - tomaszS w dniu 2021-08-08 12:39:04

Tomasz cały problem polega na tym, że są różne systemy treningowe, różne zalecenia i nie zawsze człowiek wie, co powinien wybrać. Są plany gdzie stawia się na akcenty i szybkie bieganie, są systemy gdzie wręcz krytykuje się dużą objętość i spokojne bieganie. W drugą stronę też nie ma co przesadzać i warto włączyć choćby techniczne przebieżki czy krótkie podbiegi. Samo spokojne bieganie u mnie doprowadziło niestety do regresu.

Niestety znowu troszkę podjadłam, jak jeszcze dodać kęs bakłazana z mozarellą i szynką parmeńską od chłopaka to może i 1800 wyszło, chociaż maleńki był. Za to chyba przeszacowałam oliwę użytą do obiadu, więc kto wie. Ale dzisiaj bez dzikiego głodu, dało się żyć, chociaż pół bułki z dzisiejszej miski już poszło wczoraj :p
Pojogowałam, w planach jeszcze być może króciutki spacer. Dużo fruwałam krukiem, zaczynam czuć się na tyle pewnie, by kombinować z ustawieniem, ale kurcze coś nogi mi się nie chcą trzymać tam, gdzie powinny. Za to śmiesznie, że w trakcie wydawało mi się, że nie wiadomo ile do przodu się wychylam i że w ogóle duża różnica od pierwszego udanego kruka, a jak zrobiłam screenshoty to wszędzie prawie identiko xd Wrzucam próbkę, różnice można poznać najbardziej po ułożeniu brody względem listwy na ścianie.

A od tripoda starłam sobie skórę na łokciach











Zmieniony przez - Hesia w dniu 2021-08-08 20:49:38

Dlatego trzeba kręcić filmiki…. Tez mi się czasami różne dziwne rzeczy wydają - a potem niestety prawda zwykle jest dużo mniej atrakcyjna…
1800 może być akurat dobra kaloryka na może wolniejsza ale stabilna redu.

No i stało się, od dzisiaj 1800 kcal. Weszłam na wagę i pokazała 70,8. Trochę chyba za szybko spada. Znaczy wiem, że jeden wynik to może być anomalia, ale myślałam tak o woczrajszym 71,3, a tu dzisiaj jeszcze mniej. Nie ma sensu się katować, skoro tak pięknie leci mimo podjadania.

Heśka - Ty sobie cm mierz to bedziesz wiedziała jaka prawda jest.
Z tą waga to jak usłyszałam, ze sportowcy w sportach walki robią wagę - i wciągu tygodnia potrafią 10-14% wagi "zrzucić" to mnie zamurowało. Ja się cieszę jak mi 1-2kg spadnie - a oni potrafią samej wody i treści z jelit, przeliczając na moja wagę od ok 6kg do prawie 9kg przed ważeniem zrzucić! To juz chyba przestane się wazyć myśląc o wadze jako o wyznaczniku powodzenia/niepowodzenia redukcji.

Inna sprawa, ze 1800 to na pewno minus u Ciebie.

Zmierzę się w środę, ale centymetr też pokaże te wahania, jeśli to woda, a na 99% to woda. Nawet widzę i czuję ten kilogram mniej. Zrzucanie wagi przed zawodami to też właśnie woda plus zawartość jelit. Czytałam o tym kiedyś, ale to jest takie zrzucanie na chwilę. Też już potrafię oszukiwać wagę, to żadna magia ;) Pijesz mniej wody, jesz mniej węgli i unikasz błonnika, bum, waga spada, a tłuszczyk siedzi :D Tak naprawdę nie ma idealnego sposobu na sprawdzenie (przynajmniej w warunkach domowych) czy redukcja działa.
Chociaż ja mam taką teorię, że chyba odpuszczenie z treningami mogło wpłynąć na tę wagę. Zobaczymy, 1800 kcal to też na bank nie jest moje zero kaloryczne, a w sumie tylko urealniam wypiski, bo zaczynałam podjadać.

A co do robienia wagi to ja podejrzewam, że np. modelki przed pokazami bielizny robią podobnie. Wyglądają na takie troszkę podsuszone. Nie zdziwiłabym się, ale u nich to pewnie mniej sensownego ograniczania po prostu błonnika i węgli, a więcej głodzenia się przez kilka dni :P


Zmieniony przez - Hesia w dniu 2021-08-09 10:33:02

Zmieniony przez - Hesia w dniu 2021-08-09 10:35:11

To niby znana prawda jest - tylko skala osiągów mnie zaskoczyła!

W każdym razie 1800 będzie chyba łatwiejsze do utrzymania na dłuższą metę. Bo z podjadaniem to jest tak, że łatwo wpaść w pułapkę pt. "skoro już zjadłam coś spoza menu to czemu nie jeszcze" ;) No i liczę, że będę w nadchodzących tygodniach więcej biegać :) Dzisiaj się wybieram zaraz po pracy, będę na lekkim ssaniu, bo następny posiłek dopiero powrocie, więc tak prawie na czczo ;)