Coś mi ostatnio odbiło
i spróbowałem wypalania glikogenu jak to robią kulturyści przed zawodami.
Robiłem to przez ostatnie 4 dni czyli: Niedziela, Poniedziałek, Wtorek i Środa ( dzisiaj).
Przez ten okres nie spożywałem żadnych węglowodanów poza tymi, które zawarte były w mięsie, ogórkach kiszonych i w szejkach proteinowych.
Na każdym treningu ( wykonywanym codziennie) robiłem jedno ćwiczenie na każdą grupę mięśniową w 3 seriach po 20-30 powtórzeń.
Przez pierwsze 2 dni czułem się fatalnie, zero energii, chęci do czegokolwiek, przejście kilkunastu metrów sprawiało mi trudności.
Jedynie na początku treningu trochę się rozkręcałem a potem zjazd i wyglądałem strasznie.
Kolejne 2 dni były już znacznie lepsze - ale nie wiem do końca czy było to spowodowane przestawieniem się organizmu czy też zwiększeniem kaloryki poprzez dodanie większej ilości tłuszczu.
Noc z Niedzieli na Poniedziałek przeszła spokojnie i spałem jak suseł
z Poniedziałku na Wtorek zasnąłem normalnie - jednak obudziłem się o 2 w nocy i do 4 rano nie mogłem zasnąć, wierciłem się, kręciłem się, przysypiałem i się budziłem.
No i nadeszła noc z Wtorku na Środę - i tu się zaczęło ....... nie mogłem zasnąć, kręciłem się, wierciłem się, próbowałem zasnąć i nic! a oprócz tego pojawiło się jakieś dziwne mrowienie i dreszcze ...... w końcu pomyślałem i zastanowiłem się, że być może to przez brak węgli w diecie i .....postanowiłem zjeść pół kromki chleba graham. Zjadłem i o dziwo bach ... za chwilę już spałem
W tym okresie wypróbowałem również
High Kick z IHS i nie odczułem jakiejś szczególnej poprawy oprócz odczuwania mrowienia w skórze na początku treningu.
Szkoda, że nie wypróbowałem go również podczas dodatniego bilansu kalorycznego - bo wtedy miałbym porównanie.