28.06.19
Miała być siłownia rano, ale trochę zaspałam. Później musiałam pozałatwiać trochę rzeczy przed wyjazdem i się spakować, więc ostatecznie stanęło na tylko 2 treningach w tym tygodniu
Wyjechaliśmy ok. 20:30. Jedzonka w trasie nie liczę, bo nawet nie byłoby jak. Na drogę zaopatrzyliśmy się w kabanosy, jabłka, brzoskwinie, marchewki, jakieś zbożowe batoniki, Skyry pitne i
serki wiejskie, więc nie najgorzej.
Garmin
sen: 7h 40min
kroki: 8 016
29.06.19
Snu Garmin nawet nie policzył, ale były go jakieś 3 godziny nad ranem w aucie i potem ze 2 w ciągu dnia już w hotelu, w którym zatrzymywaliśmy się na nocleg w Rumunii. Jedzenie jak wyżej + do tego wpadły dwa naleśniki pełnoziarniste z nutellą. Wieczorkiem spacer po pobliskiej wiosce Tureni, żeby trochę spalić i się rozruszać po podróży.
kroki: 11 443
30.06.19
Dzień zaczęliśmy od omletów z szynką i serem w towarzystwie pieczywa tostowego i herbatki owocowej. Potem pojechaliśmy zwiedzać Salina Turda- ogromną kopalnię soli. Wpadły też lody, a na dalszą podróż dokupiliśmy więcej jabłek, brzoskwiń i marchewek, herbatniki (niestety to był mój pomysł, którego do tej pory żałuję, bo ciągle je podjadam, a one jakoś nie chcą się skończyć
), a do tego wzięłam sobie 350g Skyr naturalny, który ledwo zjadłam. Zatrzymaliśmy się też w McDonald's na obiad- wybrałam sałatkę "festival" z jajkiem, oliwkami, szynką, pomidorkami, grzankami i sosem jogurtowym. Wolę nie sprawdzać, ile miała kalorii
W sumie w Rumunii 4 razy staliśmy w długich korkach (30min i więcej); tata mówi, że 5 lat temu też ten fragment trasy pokonywaliśmy najwolniej.
sen: 8h 18min
kroki: 8 458
01.07.19
20-30min po północy dojechaliśmy w końcu do granicy rumuńskiej i odstaliśmy swoje w kolejce do kontroli paszportowej przy wjeździe do Bułgarii. Koło 8:00 rano (czasu lokalnego, czyli +1h w stosunku do polskiego) zjechaliśmy na stację benzynową jakieś 35km od naszego hotelu... i niestety zostaliśmy tam na kolejne 3,5 godziny. Padło nam wspomaganie sprzęgła w aucie. Szczęście w nieszczęściu, że mieliśmy wykupiony pakiet assistance, więc wystarczyło zadzwonić, zgłosić problem i poczekać na lawetę oraz samochód, który dowiózł nas do miasta Sveti Vlas, tuż przy Słonecznym Brzegu. Auto pojechało do warsztatu w Nessebarze. Mamy nadzieję, że szybko je naprawią, bo o ile nie mamy nic przeciwko poruszaniu się tutaj pieszo, to zakupy dla 4-osobowej rodziny w markecie oddalonym o 1,5km zdecydowanie łatwiej zrobić mając do dyspozycji samochód. Finalnie do celu dotarliśmy ok. 12:00, czyli jeśli się nie mylę, to trasa zajęła nam łącznie ok. 64 godziny (w tym nocleg, zwiedzanie, trochę korków, dużo postojów i czekanie na lawetę). Po południu odhaczyliśmy pierwszy spacer brzegiem morza
sen: 3h 29min
kroki: 8 025