Grind, chociaż ten plus, że fryty mogą być na Twoim stole regularnie
Aczkolwiek faktycznie trochę dziwny problem. Czy jak wszamiesz te orzechy w ciągu dnia, to też masz jakieś komplikacje natury gastrologicznej, czy tylko na pusty żołądek tak się dzieje?
Wysocki, nie zrozum mnie źle, szanuję Cię i współczuję z całego serca, ale rozumie Twojego ojca i brata. I napiszę coś, co chłopaki ze spamu próbują Ci przekazać, aczkolwiek zrobię to w mniej subtelny sposób.
Musisz wreszcie dorosnąć, spoważnieć, zmężnieć. Wiem, że Twój wiek nie predysponuje do tego, ale patrząc na Twój stan psychofizyczny jest to konieczne, abyś zrobił krok naprzód.
Zdaję sobie sprawę, że Ci bardzo ciężko. Wspominałem już o moim najlepszym przyjacielu, który będąc młodszy od Ciebie zachorował na nowotwór o takiej specyfice, że na tamten czas w Polsce były tylko dwa odnotowane przypadki tego typu (z czego tylko jeden jeszcze żył). Oczywiście miał chwile załamania, ale chłopak w wieku 11 lat walczył jak lew, nigdy nie narzekał, że coś go boli, że nie może jeść, że nie ma siły.
Zmierzam do tego, co zasugerował Ci parę stron wcześniej
Dremor.
Musisz wykazać więcej samokrytyki.
Uważnie czytam, co piszesz, i co mi się rzuciło w oczy?
Zawsze najmniejszy, oddalony od reszty rówieśników, nie pewny siebie, bardzo empatyczny, marzyciel (czasami wręcz marzący o kwestiach odrealnionych), mający problem z robieniem rzeczy pozornie prostych (połykanie tabletek).
Większość tych czynników predysponuje do stanów depresyjnych, do braku wiary w siebie, do poddawania się, do użalania się nad sobą i swoim losem itp.
Musisz zmienić nastawienie, dorosnąć. Nie dziw się ojcu, że staje na głowie, żebyś jadł. Jesteś jego dzieckiem.
Prosiak napisał Ci wcześniej dobry pomysł jak jeść - 2-3 łyżki co jakiś czas i tak w kółko. Jest to żmudne, ale nie ma co narzekać, nie ma co się nad sobą użalać, nic to i tak nie zmieni.
Z takim nastawieniem będzie Ci bardzo trudno wrócić do pełni sił, czy potem choćby poradzić sobie z problemami dnia codziennego, także może warto zastanowić się nad zmianą swojego podejścia do życia
Co do wysokokalorycznych "dań", to polecam wspomniane przez Dremora Nutridrinki. W mojej rodzinie znowu pojawił się nowotwór i miałem okazję przejrzeć skład tego produktu. Poza sporą gamą smaków większość z nich jest strasznie kaloryczna. W mniej niż litrze tego napoju idzie wykręcić ponad 1500 kalorii. Wiadomo - trochę kosztują. Nie jest to co prawda fortuna, ale zawsze coś.