wczoraj po południu stojąc na jednej nodze, straciłem równowagę i jakoś kolano mi się trochę przekręciło, usłyszałem trzask po zewnętrznej stronie nogi, poczułem jakby coś się zerwało pod skórą, chwila bólu jak chol***ra ale po paru sekundach przeszło. Mogłem od razu nogę wyprostować, zgiąć ( pełny zakres ruchu), nie bolało mnie nic przy normalnych ruchach kolanem, przyłożyłem lód na kilka chwil tak dla pewności.
Nie mam żadnej opuchlizny, żadnego wysięku, kolano mnie nie boli ani w spoczynku ani przy ruchu ani jak dotykam wszędzie gdzie to możliwe, ani jak wchodzę/schodzę po schodach, wygląda zupełnie normalnie.
Boli tylko jak specjalnie wygnę podudzie (to ta część nogi ze stopą) w bok. To lewa noga więc zapieram się stopą o podłogę i naciskam ręką kolano w prawą stronę. Wtedy pojawia się ból. Jak robię to samo z drugą, zdrową nogą to też boli, fakt, że mniej bo to jest na siłę, każdego to powinno troszeczkę boleć. I nie rozumiem, dlaczego mnie boli, skoro gdyby było to zerwane wiązadło poboczne strzałkowe, to powinno boleć gdybym robił na odwrót, rozciągając kolano tam, gdzie więzadło jest zerwane a nie ściskając je po tej stronie. Boli również, gdy gwałtownie wyprostowaną nogę ruszę tak, jakbym chciał kopnąć piłkę (ruch jest analogiczny co wcześniej). Nie chcę iść z jakąś głupotą do ortopedy ale może to faktycznie coś poważnego a nie jakieś gwałtowne nadwyrężenie z trzaskiem po stronie więzadła strzałkowego?
Może miał ktoś podobnie i podzieli się tym?