OK, dziękuję.
W takim razie 2 tygodnie będę jadł 2600kcal, rozpisałem sobie taką dietę.
Białko około 2g/kg, tłuszcze około 1g/kg, reszta węglowodany.
Śniadanie zawsze takie same - smakuje mi wchodzi bez problemu rano.
Potem obiad - pierś z kurczaka czasami zamieniana na inne mięso, rybę. Ryż czasami zamieniany na kaszę. Oczywiście zapisując i pilnując bilansu kalorycznego.
Świeże warzywa w różnych proporcjach wymieszane z 10g oliwy z oliwek / oleju z pestek winogron jako sałatka do obiadów.
Dwa ostatnie posiłki rotowane z wędzoną makrelą, łososiem, pstrągiem. Czasami puszka ryby w sosie. Twarożek,
serki wiejskie itp - oczywiście pilnując bilansu kalorycznego.
I teraz najważniejsze - po dwóch tygodniach na takiej diecie, po przywróceniu organizmu do szybszego metabolizmu jak zrobić redukcję z głową?
Obciąż 300kcal i obserwować póki waga spada? 2-3 tygodnie? Potem obciąć kolejne 300kcal i znowu obserwować aż się waga zatrzyma?
Po jakim czasie wrócić na bilans "zerowy"?
Przyznam szczerze, że boję się, że dieta 2600kcal mnie zaleje ale ufam, że będzie dobrze... Bo teoretycznie jeżeli jest to mój bilans zerowy to nie powinno mnie zalać? Czy zanim metabolizm przyspieszy zacznie się magazynowanie?