No a ta czekolada? To tak bardziej z psychicznej potrzeby. Heh....
Dziś już się ogarnęłam i zjem własnoręcznie przyrządzone mięcho z kaszą i ogórkiem kiszonym ze sklepu eko.
No a wartości ii ilości tego chińskiego żarcia liczę na oko, więc raczej przedwczoraj zjadłam więcej, niż dzienik wylicza.
Zmieniony przez - galazka w dniu 2016-04-20 11:10:28
Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html
Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html
10 powtórzeń w każdej serii
snatch jedną ręką
7/ 8,5/ 10 kg
6/7,5 /10 kg
5/6/7,5 kg
martwy na prostych nogach ze sztangielkami
20/ 30/ 32 kg
20/30/32 kg
7,5/10/12,5 kg
plie
15/ 20/ 20 kg
15/20/20 kg
10/15/17,5 kg
wiosłowanie hantlami w opadzie
7,5/ 10/ 15 (jak na to patrzę to się zastaniam, czy nie zrobiłam błędu w zapisie...)
7,5/ 8,5/ 8,5 kg
7,5/7,5/7,5 kg
wyciskanie hantli w skosie (zamiast tego na podłodze)
6/ 7,5/ 8 kg
5/7/8 kg
4,5/ 5/ 6 kg
wznosy kolan
woodchopper
5/ 5/ 5 kg (tu też się zwiększa obciążenie?)
Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html
W długi majowy weekend zaplanowałam napisać sobie podsumowanie pierwszego miesiąca (z hakiem) na nowej drodze życia ,czyli od kiedy to lekarz patrząc a wyniki i USG tarczycy stwierdził: typowe Hashimoto!
Przez ostatni miesiąc dowiedziałam się o tej chorobie bardzo dużo (nie od lekarza). Przeszłam przyspieszony kurs uświadamiający w zakresie zdrowego odżywiania (za pierwsze wskazówki dziękuję Tetiszeri!). Od postawy "co oni tam cudują z tym glutenem?" przeszłam do postawy...cóż, przeciwnej.
Wyniknęło z tego wiele dobrego.
-zaczęłam myśleć bardziej o zdrowiu niż o wyglądzie
-śmiało wkroczyłam do kuchni, zapoznałam się z egzotycznymi produktami takimi jak komosa, amarantus, ghee, olej kokosowy, zaczęłam eksperymentować z mięsem innym niż kurczak i ze źródeł innych niż supermarket, poszerzyłam gamę produktów jadanych w domu
-zdecydowanie zwiększyłam udział białka w diecie
-wyrobiłam sobie nawyk systematycznego prowadzenia dziennika, to dla mnie naprawdę trudne
-nauczyłam się wiele o zdrowiu , mechanizmach i zależnościach rządzących ciałem, również dzięki książce "Historia wewętrzna" Giuli Enders
-straciłam kilka cm w brzuchu
-dostałam najpierw jedną, mocno już spóźniającą się, a potem drugą, regularną miesiączkę
Zaliczyłam też sporo wtop. Po początkowym cudownym uwolnieniu się od wszelkich przegryzek, z których z łatwością zrezygnowałam, wiedząc, że nie mogę glutenu, nastąpił regres. Mój kochany mąż ze sklepu ze zdrową żywnością, w którym kupował mi kiszone (nie kwaszone!) ogórki, zaczął nosić też cuda takie jak nachosy, chrupki i chipsy eko-bio-gluten-free-low-fat-no-GMO-sama-natura. Ja wiem, to wszystko skrobia kukurydziana, ale na widok tego dostawałam małpiego rozumu ;-( Przed okresem i w czasie stresu zawodowego dołączyła do tego wszystkiego czekolada i inne takie, bo mam stary zwyczaj uspakajania się jedzeniem. W ten oto sposób cm w brzuchu raczej wróciły.
Nie jestem zbyt dobra w robieniu pomiarów, nigdy nie wiem, czy różnice w cm nie są błędem. Zamieszczam tabelkę, a dla pewności zrobiłam porównawcze zdjęcia. Może to trochę śmieszne, robić porównanie po półtora miesiąca, ale czuję, że muszę to zrobić, w ten sposób nabiorę energii i motywacji na nowy miesiąc. Poza tym, wydaje mi się, że mam trochę mniej otłuszczone plecy. Zamieszczam też coś, czego nie dałam tu wcześniej, czyli zdjęcie "w napince". Głównie pleców, barków i rąk, bo reszta ciała nie bardzo daję radę napiąć A dodatkowo jak napinam poślady, wychodzi mi celulit
Po zdjęciach widać, że redukcja jakoś szałowo nie idzie. Pewnie nie pomaga to, że ostatnie dwa tygodnie były równią pochyłą i każdy dzień kończył się przekąskami (choć bilansu szczególnie nie przekraczałam). Nie mniej, jakieś trzy lata temu rezultaty byłyby bardziej zauważalne. Biorę euthyrox, więc podobno mój organizm powinien już działać jakby nie miał niedoczynności (na chyba, że dawka jest za mała, ale to zmieni się najwcześniej w lipcu). Jem 1800 kcal, rozkład (B: 117g, W: 162g, T: 76g). Potrzebuje porady. Co powinnam teraz robić? Kontunuować swój rozkład i pilnować, żeby nie było tyle grzeszków? W czasie poszukiwań dotyczących hashi znalazłam stronę dietetyczki Ajwen, która zaleca przy odchudzaniu węglowodany tylko w dwóch posiłkach dziennie. Chyba nie byłoby to dla mnie wykonalne, ale może powinnam ograniczyć węglowodany? Może powinnam spróbować np. śniadań białkowych?
Mam nadzieję, że komuś będzie się chciało przeczytać post i coś podpowiedzieć. Daję zdjęcia a zachętę (po lewej stronie nowsze zdjęcie, zdjęcia nie są idealnie równe wielkością, ale się starałam)
Zmieniony przez - galazka w dniu 2016-05-01 20:44:32
Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html
Zmieniony przez - galazka w dniu 2016-05-02 09:07:06
Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html
Jeśli chodzi o trening...
Ćwiczę TRENING nr 4 by Obliques (dla Zyrafki do wykonywania w domu):
DZIEŃ 1
1. przysiad klasyczny (3 x 10, 90 sek. przerwy)
2. MC Romanian (3 x 10, 90 sek.)
3. wspięcia ze sztangą na barkach (3 x 10, 60 sek. stopy na krążkach),
4. wyciskanie żołnierskie (3 x 10, 60 sek.)
5. wyciskanie leżąc (3 x 10, 60 sek.)
6a. podciąganie hantli wzdłuż tułowia (3 x 10, 2 hantli jednocześnie, do szyi, zatrzymanie w górze na 2 s
6b. uginanie ramion ze skrętem (3 x 10, stojąc)
(60 sek przerwy między obwodami)
DZIEŃ 2
1. thrusters (3x10 , 60 sek przerwy)
2. wypady dalekie (3x10/ na nogę , 60sek)
3. wiosłowanie hantelką w opadzie tułowia (3 x 10/ na rękę, 60sek)
4a. wznosy bokiem (3x10 , 60sek przerwy między odwodami, /ręce minimalnie ugięte w łokciach)
4b. wznosy bokiem w opadzie tułowia (3x10, /ręce ugięte w łokciach)
5. plank (1 x max)
6. wznosy bioder (3 x 10, z obciążeniem, 30 sek.)
DZIEŃ 3
1. snatch jedną ręką 3 x 10 na każdą rękę (90sek)
2a. martwy na prostych nogach ze sztangielkami (3 x 10, 90 sek)
2b. przysiad plie (3 x 10, szeroki ze sztangielką)
3a. wiosłowanie sztangą w opadzie (3 x 10, 60 sek. )
3b. wyciskanie sztangielek na skośnej w górę (3 x 10);
4a.wznosy kolan w zwisie 3 x 10
4b.woodchopper 3 x 10 (na każdą stronę)
i próbuję to połączyć z kettle w fitnessklubie w ramach treningu wytrzymałościowego, ale trochę nie mam na to wszystko siły. Jak półtora miesiąca temu zaczynałam ten trening siłowy, to bardzo zależało mi na tym, by nie rezygnować z kettli, ale teraz kiedy idę na fitness a tam same przysiady i wyciskania, czyli mniej więcej to, co robię w domu ze sztangą, tylko mniejszym ciężarem więcej powtórzeń, a mi ciało jeszcze nie odpoczęło po siłowym sprzed dwóch dni, to wymiękam i tracę motywację. Od początku dziennika zrobiłam 11 treningów siłowych w ciągu sześciu tygodni, czyli wychodzi mniej więcej po dwa w tygodniu, plus te kettle, czasem dwa czasem raz w tygodniu. Ale mam wrażenie, że moje ciało się wolno regeneruje(czytałam, że to może być powiązane z hashimoto), mięśnie po siłowym zaczynam czuć 24 h po treningu, szczerze to się zastanawiam, czy nie powinnam w ogóle odrzucić tych kettli, bo mam wrażenie, bo się zajeżdżam. W założeniu miał to być trening spalający tkankę tłuszczową, ale chodzę na nie już prawie pół roku, w sumie nie zwiększam obciążenia i mam wrażenie, że ciało już się do niego przystosowało. Nie wiem, czy nie schudłabym lepiej na zdrowszej diecie bez tego treningu. Z drugiej strony bulę za karnet i bardzo lubię te zajęcia, ale chyba nie aż tak, żeby je robić tylko dla przyjemności
Może gdybym zamiast fbw ćwiczyła raz górę raz dół byłoby łatwiej z regeneracją?
Jak żyć?
Zmieniony przez - galazka w dniu 2016-05-02 10:03:27
Pierwszy dziennik http://www.sfd.pl/Gałązka_redukcja,_hashimoto-t1110660.html
Trening domatorki http://www.sfd.pl/[BLOG]_Gałązki__Domatorki_się_siłują-t1116283.html